"Nie chcę pomocy, nie chcę takiego życia"

TVN UWAGA! 3622767
TVN UWAGA! 3622767
- Mamy duży próg w mieszkaniu. Wychodziłam z nią, była w kaftaniku. Ten kocyk był taki śliski. Nawet nie wiem, kiedy wyleciała - matka Madzi opowiada detektywowi Rutkowskiemu, w jaki sposób poniosła śmierć jej córeczka.

Wczoraj w nocy detektyw Krzysztof Rutkowski poinformował, że matka 6-miesięcznej Magdy z Sosnowca wyznała mu, iż dziewczynka nie została porwana, o czym sama mówiła od 11 dni, kiedy Magda zniknęła. Powiedziała natomiast, że dziecko wypadło jej z rąk w domu, uderzyło główką o podłogę, co spowodowało śmiertelne obrażenia. Mówi, że przerażona ukryła ciało córeczki w parku. - To był wypadek, nie zrobiłam tego specjalnie, przecież ją kochałam – mówi matka Magdy. – Po prostu wyleciała. Mamy duży próg w mieszkaniu. Wychodziłam z nią, była w kaftaniku. Ten kocyk był taki śliski. Nawet nie wiem, kiedy wyleciała. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Jeździłam długo po parku. Matka Magdy nie chciała powiedzieć Krzysztofowi Rutkowskiemu, w którym miejscu ukryła ciało dziecka. Powiedziała za to, że jej mąż o niczym nie wiedział, był przekonany, że córka została uprowadzona. Poddał się wcześniej badaniu na wykrywaczu kłamstw, matka tego samego badania odmówiła. Ciała dziewczynki nie odnaleziono. Wokół tej tragicznej historii mnożą się wątpliwości. Jedna z nich to czy upadek dziecka z rąk z opisanej przez matkę wysokości mógł skutkować śmiertelnymi obrażeniami dziecka? Czy – jeśli rzeczywiście doszło do jego śmierci – w sprawę nie są zamieszane inne osoby? Jak z psychologicznego punktu widzenia tłumaczyć słowa i zachowanie matki Magdy? Zobacz nasz dzisiejszy reportaż, a w nim wstrząsające fragmenty jej wyznania – nagrania udostępnionego nam przez detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, a także opinie ekspertów na temat dramatu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości