Negocjacje z negocjatorem

- Nie wytrzymał, puściły mu nerwy. Powiedział: mam wszystkiego dość – mówi o Adamie F. jego żona. Policyjny negocjator zabarykadował się w swoim mieszkaniu, groził, że się zabije, strzelał do funkcjonariuszy. Po kilku godzinach negocjacji oddał broń.

Adam F. przez kilka lat pracował w Komendzie Miejskiej Policji w Kielcach. Pełnił m.in. funkcję negocjatora, który w trudnych sytuacjach rozmawia z ludźmi stwarzającymi zagrożenie. Udzielał się też społecznie w Punkcie Pomocy Ofiarom Przestępstw. Jego przełożeni nie mieli do jego pracy zastrzeżeń. - Nic mi nie wiadomo, by miał jakieś problemy zawodowe – mówi podinspektor Elżbieta Różańska – Komorowicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. – Został awansowany na wyższe, bardzo odpowiedzialne stanowisko w dużym komisariacie. Komisariat mieścił się w oddalonym o 30 kilometrów od Kielc Bodzentynie. Trudno przeniesienie ze stolicy województwa do małego miasteczka nazwać awansem. Jeszcze przedtem Adam F. korzystał z pomocy psychologa, został też skierowany na terapię psychologiczną dla policjantów. Jego problemy zaczęły się po rozwodzie z pierwszą żoną. - Chodził podenerwowany, nie mógł spać, jeść – mówi teściowa Adama F. – Były to symptomy zdenerwowania, związane z utrudnianiem teściowi przez pierwszą żonę widywania się z synem. Po terapii Adam F. wrócił do służby. Mógł nadal zabierać broń do domu. Nie poddano go żadnym testom, mającym sprawdzić, czy może pracować w policji. - W pracy nie okazywał żadnych oznak załamania – tłumaczy podinspektor Elżbieta Różańska – Komorowicz. – Nikt z przełożonych nie kontroluje prywatnego życia swoich podwładnych. Nikt nie jest w stanie przewiedzieć, co może stać się w przyszłości. Depresje wciąż powracały. Do wcześniejszych problemów dołączyły się nowe. - Mamy trochę długów z pierwszego małżeństwa męża – mówi obecna żona Adama F., niepracująca studentka, matka trzyletniej dziewczynki. – To się nawarstwiało, nie byliśmy ich w stanie spłacić z jednej pensji. Zimą stan psychiczny Adama F. znów się pogorszył. - Nie wytrzymał, dostał zwolnienie od psychiatry – mówi teściowa Adama F. – Z dnia na dzień był coraz bardziej zamknięty w sobie, kontakt z nim był coraz trudniejszy. Stał się inny. W nocy z wtorku na środę w minionym tygodniu Adam F. pod wpływem alkoholu wszczął awanturę w domu. Gdy przyjechała wezwana przez teściową policja, zaczął strzelać w kierunku funkcjonariuszy. Zanim zabarykadował mieszkanie, policjantom udało się wyprowadzić z niego żonę i dziecko. Po kilku godzinach negocjacji, Adam F. oddał broń komendantowi policji. - Otworzył drzwi, wyciągnął dłoń z bronią i w tym samym momencie został obezwładniony – opowiada podinspektor Elżbieta Różańska – Komorowicz. – Odetchnęliśmy, bo byliśmy też przygotowani na rozwiązanie siłowe. Czekała sekcja antyterrorystyczna. Prokurator zarzucił Adamowi F. usiłowanie zabójstwa dwóch policjantów, którzy przyjechali na interwencję. Gdy zarzuty te potwierdzą się w toku śledztwa, Adam F. może trafić do więzienia. Przeczytaj także:Desperat z karabinemKim jest desperat, który sparaliżował centrum stolicyRozstrzelał swoją rodzinę Popełnił samobójstwo na całej rodzinie?Czuł się zaszczuty---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości