Dziewczyna zasłabła, ale nie straciła przytomności. Z nosa popłynęła jej krew i płyn rdzeniowy. Kasia wbiegła ponownie do sklepu prosząc o pomoc. Jednak obsługa sklepu zignorowała ją. 19-latka sama zadzwoniła na policję i po rodziców. Policja przyjechała po około 40 minutach i razem z dziewczyną zaczęli jeździć po okolicy w poszukiwaniu napastnika. Kasia jednak poczuła się gorzej. Policja wezwała pogotowie, które zabrało ją do szpitala w Międzylesiu. W tym czasie rodzina dziewczyny na własną rękę szukała przestępcy. Zmusili kierownika sklepu do pokazania nagrania z monitoringu i na tej podstawie poszukiwali mężczyznę. Prokuratura umorzyła postępowanie na podstawie rozmowy z lekarzem przeprowadzonej w drugim dniu pobytu dziewczyny w szpitalu. Doktor stwierdził wtedy, że nie wie jak długo dziewczyna będzie w szpitalu, być może krócej niż siedem dni. Policja mimo zabezpieczenia taśmy z monitoringu nie obejrzała jej. Dziewczyna miała liczne zasinienia, podejrzewano złamanie podstawy przegrody nosowej, do tej pory cierpi na silne bóle głowy, zdarzają się jej zasłabnięcia. Do końca kwietnia przebywała na zwolnieniu lekarskim. Ma skierowanie do neurologa. Napastnik jak się okazało to recydywista z wyrokami za pobicia, rozboje, kradzieże z włamaniem i rozpijanie nieletnich. W czasie napadu był na 30 godzinnej przepustce w odbywaniu kary pozbawienia wolności. Odsiaduje wyrok sześciu lat w zakładzie karnym w Pionkach. Prokuratura nie postawiła mu jeszcze zarzutów.