Jerzy Łoszyn jest 77-letnim schorowanym człowiekiem. W 1994 r. wykupił mieszkanie w bloku na własność. W 2004 roku przepisał je pasierbicy. W sądzie kobieta zobowiązała się, że ojczym będzie mógł dożywotnio mieszkać w lokalu. Przybrana córka sprzedała jednak mieszkanie bratankowi pana Jerzego. Nowy właściciel miał świadomość, że starszy pan ma prawo do dalszego pobytu w mieszkaniu. Początkowo nie było problemów. We wrześniu 2005 r. pan Jerzy wyszedł z domu. Gdy wrócił, drzwi zastał zamknięte, a zamki zmienione. Okazało się, bratanek wyrzucił wuja na bruk. Swoją decyzję tłumaczył tym, że pan Jerzy nie płacił czynszu, nadużywał alkoholu, wszczynał awantury i stanowił zagrożenie dla sąsiadów. Staruszek postanowił wyegzekwować swoje prawa w sądzie. Sytuacja zmusiła go jednak najpierw do zamieszkania w schronisku dla bezdomnych, następnie w domu pomocy społecznej. W grudniu sąd przyznał mu rację i nakazał komornikowi umożliwienie mężczyźnie wejścia do mieszkania. To zaplanowano na 28 lipca. Komornik odwołał jednak egzekucję. Tłumaczył to faktem, że obecny właściciel mieszkania złożył do niego skargę, którą musi rozpatrzyć przed wyegzekwowaniem wyroku. Sąd na niejawnym posiedzeniu uznał, że komornik zaniedbał swoje obowiązki i ponownie nakazał mu wykonanie wyroku. Kiedy do tego dojdzie? Nie wiadomo. Komornik musi wyznaczyć kolejny termin wejścia do mieszkania. Jak na razie tego nie uczynił, bo ostatnia decyzja wymiaru sprawiedliwości nie jest jeszcze prawomocna. Rodzina bratanka złożyła w sądzie pozew o wstrzymanie egzekucji wyroku, który jest dla pana Jerzego korzystny. Tymczasem pan Jerzy od ponad miesiąca mieszka w swoim fiacie 125p i czeka.