Był listopadowy wieczór. Katarzyna, matka samotnie wychowująca dwójkę małych dzieci postanowiła pojechać z przyjacielem do restauracji. Droga prowadziła przez autostradę A2.
- Na autostradzie był korek. Stanęliśmy w kolejce, tak jak wszyscy. W pewnym momencie, w lusterku wstecznym zauważyłem, że z tyłu zbliża się ciężarówka. Wyglądało jakby jechał na nas rozpędzony pociąg. Poczułem ogromne uderzenie. Czułem jak w środku zaczyna się robić coraz mniej miejsca. Wszystko się przesuwa i zgniata – przywołuje Paweł Iwaniuk, przyjaciel Katarzyny.
- To była jedna z najtrudniejszych akcji ratowniczych. Samochód był na tyle zniszczony, że nie było widać, gdzie znajduje się poszkodowana – mówi Arkadiusz Makowski ze Straży Pożarnej w Łowiczu.
Uwięziony w samochodzie mężczyzna nie wiedział, czy jego przyjaciółka żyje.
- Prosiłem, żeby się odezwała, ale nie reagowała. Ale czułem za plecami, że Kasia oddycha. Dzięki temu wiedziałem, że żyje.– mówi Iwaniuk.
Kobieta została przetransportowana śmigłowcem do jednego z warszawskich szpitali. Jej stan był krytyczny. Wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej.
- W momencie, kiedy odstawili leki siostra się nie wybudziła. Poinformowali nas, że rokowania są takie, że może się nie wybudzić – przyznaje Marta Stańczyk, siostra Katarzyny.
Po sześciu tygodniach walki o życie i zdrowie Katarzyny, kobieta w stanie śpiączki trafiła do Centrum Rehabilitacji i Opieki w Sawicach.
- Kasia przyjechała do nas pod koniec grudnia. Spontanicznie otwierała oczy i wodziła wzrokiem. Nie reagowała na polecenia. Miała spontaniczne ruchy kończyn – mówi Piotr Waszczak, fizjoterapeuta.
Antoni i Michalina
Katarzyna, po tym jak zostawił ją mąż, samotnie wychowuje pięcioletniego Antoniego i czteroletnią Michalinę. Mieszka wspólnie z matką.
- Kasia wiele razy powtarzała, że najważniejsze dla niej są dzieci. Chciała im zastąpić i mamę, i tatę. Wszystko, co robiła było z myślą o nich – mówi Agnieszka Buła, przyjaciółka Katarzyny i dodaje: Pierwsze, co pomyślałam, to, co dalej z dziećmi?
Dziećmi po wypadku zaopiekowała się siostra Marta nauczycielka, która wprowadziła się do mieszkania Katarzyny.
- Staramy się przywozić do niej dzieci jak najczęściej. Ponieważ wiemy, że one są głównym bodźcem wybudzenia jej. Tłumaczyliśmy im, że mama jest chora. Musi przebywać w szpitalu. Jak tylko wyzdrowieje, to do nich wróci – mówi Marta Stańczyk i dodaje: Dzieci mówią: „Mamo, obudź się”, wiedzą, że mama śpi. Wiedzą, że to jest stan śpiączki i mama nie może nic powiedzieć.
- Dzieci aktywują pacjentów i pojawia się chyba taka walka, żeby wrócić. W momencie jak są dzieci, pacjenci są często euforyczni – mówi dr n. med. Łukasz Grabarczyk, neurochirurg z kliniki „Budzik” dla dorosłych w Olsztynie.
Zdaniem rodziny i fizjoterapeutów u Katarzyny powoli widać postępy. Kobieta ma duże wsparcie wśród przyjaciół.
- Kasię czeka bardzo długa rehabilitacja. Nawet po wyjściu z ośrodków rehabilitacyjnych będzie musiała mieć prywatną opiekę rehabilitacyjną. Na to potrzeba jest wielu funduszy. Postanowiłyśmy wspomóc rodzinę w zbiórce i zapewnić komfort nie tylko dzieciom, ale również ich mamie, jak wróci do domu. Zgłaszają się do nas gwiazdy z chęcią niesienia pomocy – mówi Kinga Zaleska, koleżanka Katarzyny, organizatorka akcji #BudzimyKasie.
- Kasia najbardziej reaguje na to, co jest jej najbliższe, puszczałam jej ulubioną muzykę, jej ulubiony wykonawca to Dawid Podsiadło, bardzo lubi też Marcina Wyrostka – mówi Marta Stańczyk.
Jak zaznacza dr n. med. Łukasz Grabarczyk w przypadku pacjentów po tak ciężkim urazie choruje nie tylko pacjent, ale cała rodzina.
- To olbrzymi dramat, rodziny pacjentów w śpiączce bardzo walczą. Są zdeterminowane. To jest niebywałe, co tu się odbywa, często patrzę i podziwiam tych ludzi. My nie mamy tyle siły, co oni.
Marta od czasu, kiedy Katarzyna zapadła w śpiączkę, starała się o umieszczenie siostry w klinice „Budzik” dla dorosłych w Olsztynie. To specjalizujący się w wybudzaniu ośrodek, w którym pacjenci objęci są całościową opieką fizjoterapeutów i lekarzy specjalistów.
Podczas realizacji programu, do Marty zadzwonił lekarz z Olsztyna. Oświadczył, że „Budzik” przyjmie Katarzynę.
- Marzę, żeby Kasia się obudziła, żebym wiedziała, że jest świadoma, żebym mogła z nią porozmawiać, żeby wróciła do domu, żebym tak jak zawsze po pracy mogła się z nią napić kawy – mówi siostra Katarzyny.
Osoby, które chcą pomóc pani Katarzynie szczegółowe informacje znajdą TUTAJ. Bieżącą sytuację można też śledzić na TYM profilu.