W ubiegłym tygodniu rozpoczął się przed krakowskim Sądem Okręgowym proces osób oskarżonych o kierowanie mafią paliwową. To największa afera gospodarcza w niepodległej Polsce. W ciągu piętnastu lat na nielegalnym handlu paliwem skarb państwa stracił ponad dziesięć miliardów złotych. Mafia handluje sprowadzanym z zagranicy olejem opałowym, sprzedawanym potem jako droższy napędowy. Produkuje również w nielegalnych rafineriach benzynę, a za sprowadzane z zagranicy osobno składniki nie płaci państwu ani podatków, ani akcyzy. Śledztwo w sprawie mafii zaczęło się trzy lata temu.---obrazek _i/paliwa/paliwa7.jpg|prawo|Mafijna sieć oplotła kraj--- - To największe dotychczas prowadzone w Polsce śledztwo zaczęło się od powiadomienia o podejrzenie próby zalegalizowania kilkudziesięciu milionów złotych – mówi Włodzimierz Krzywicki, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. - Wpłynęło ono do prokuratury na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2002 r. Po trzech latach śledztwa na ławie oskarżonych zasiadło osiemnaście osób. Oskarża ich dziesięciu prokuratorów – to również fakt bez precedensu, bo nigdy dotąd w jednej sprawie nie było takiego zespołu oskarżycieli. Wyniki śledztwa pozwoliły na ustalenie struktury mafii. Opierała się ona na sieci tzw. firm słupów działających w całej Polsce, które wystawiały fałszywe faktury, na których tani olej opałowy zamieniał się w olej napędowy. Pieniądze z tych operacji budowały mafijne fortuny. Bogaczami stawali się nie tylko mafijni bossowie, ale i zwykli ”żołnierze”, którzy na ich zlecenie finalizowali przestępcze rozliczenia między firmami uczestniczącymi w mafii.---obrazek _i/paliwa/paliwa1.jpg|prawo|Jeden z prokuratorów oskarżających w procesie - Marek Wełna--- - Kiedyś miałem tyle pieniędzy, że stół mi się pod nimi uginał – mówił reporterom TVN Piotr B., dziś oskarżony w procesie. – Szef dzwonił, mówił, do którego banku jechać. W banku wszyscy mnie znali. Pieniądze trafiały potem z ręki do ręki podczas umówionych spotkań na stacjach benzynowych. Po dwóch latach śledztwa krakowscy prokuratorzy zaczęli w końcu docierać do bossów mafii. Pierwszym aresztowanym był Piotr K., zwany Królem Sztumu. W swojej posiadłości Piotr K. zbudował małą rafinerię, która przynosiła mu milionowe zyski. Piotr K. był pierwszym baronem paliwowym, który podczas przesłuchań zaczął ujawniać tajemnice mafii. Na ich podstawie udało się dotrzeć do firmy BGM w Szczecinie. Jak się okazało, to stamtąd kierowano całą mafijną strukturą. Do aresztu trafili dwaj z trzech jej szefów – Zdzisław M. i Jan B. Trzeci, Arkadiusz G. zbiegł za granicę. Reporterzy TVN jako jedyni odnaleźli go w Hiszpanii i przeprowadzili z nim wywiad, w którym zapewniał, że jest niewinny. Podobnie twierdzili jego dwaj zatrzymani koledzy. Gdy siedzieli w areszcie zaczęła się bezprecedensowa kampania w ich obronie. W Szczecinie powstało stowarzyszenie Vox Populi, którego członkowie lansowali tezę o niewinności szefów BGM oraz o tym, że jeden z prokuratorów Marek Wełna przyjął dwa miliony złotych łapówki za wypuszczenie z aresztu Piotra K. Pisały też o tym gazety. W sprawie Wełny zostało przeprowadzone śledztwo. Nie potwierdziło zarzutów o korupcję.---obrazek _i/paliwa/paliwa9.jpg|prawo|Jan B. przed komisją śledczą ds. Orlenu--- Przełomem w śledztwie w sprawie mafii paliwowej okazały się natomiast zeznania jednego z szefów BGM Jana B. Ujawnił on, że mafia współpracowała z legalnymi polskimi rafineriami, a ochronę swoich interesów kupowała u polityków, policjantów i funkcjonariuszy tajnych służb. Na krótko przed rozpoczęciem procesu do kraju zdecydował się wrócić Arkadiusz G. I on zdecydował się zeznawać. Przeczytaj także:Kulisy mafii paliwowejAfera paliwowa: przełomRozmowa z Witoldem Gadowskim i Przemysławem Wojciechowskim, reporterami „Superwizjera”, którzy od miesięcy śledzą największą aferę paliwową w PolsceGrand Press dla dziennikarzy TVN---strona---