Wojtek z Zanzibaru poszukiwany listem gończym
Wojtek z Zanzibaru pokazywał, jak żyje się na wyspie – tak 40-letni mężczyzna wypromował w mediach społecznościowych wyjazdy na tanzańską wyspę wśród Polaków. Wojciech Żabiński wraz z bratem Dominikiem i przyjaciółmi organizowali również bilety lotnicze, a nawet zakup apartamentów na Zanzibarze.
Czar prysł w lutym ubiegłego roku, gdy z dnia na dzień mężczyzna ogłosił zawieszenie działalności hoteli i setki osób nie mogło pojechać na wymarzone wakacje.
Zobacz poprzedni reportaż Uwagi! >>>
- Prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów Wojciechowi Żabińskiemu, Dominikowi Żabińskiemu oraz Katarzynie Zmarzlik. Zarzuty te dotyczą udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, doprowadzenia szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w związku z oferowaniem im wycieczek na Zanzibar, a także prowadzenia działalności turystycznej wbrew przepisom ustawy o imprezach turystycznych – mówi prokurator Remigiusz Singerski z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
- Prokurator w związku z tym, że podejrzani nie przebywają w kraju, ukrywają się przed wymiarem sprawiedliwości, skierował do sądu wniosek o ich tymczasowe aresztowanie. Po uzyskaniu tego postanowienia, prokurator zdecydował o poszukiwaniu podejrzanych listem gończym – dodaje prok. Singerski.
Odwołane wyjazdy na Zanzibar
Turyści wrócili do Polski z Zanzibaru, ale kolejne wyjazdy na wyspę zostały odwołane.
Jedną z poszkodowanych jest pani Anna Ronowska i jej rodzina. Na wakacje organizowane za pośrednictwem Wojciecha Żabińskiego i jego wspólników kobieta wydała 15 tysięcy złotych. Cena miała obejmować dwutygodniowy pobyt w hotelu, wycieczki na miejscu i bilety lotnicze dla czteroosobowej rodziny.
- Do tej pory nie uzyskaliśmy żadnego zwrotu, żadnej informacji o tym, że możemy odzyskać pieniądze za lot czy za pobyt. Wszystko to, co zostało przekazane na konta [tego pana - red.], nigdy do nas nie wróciło – mówi pani Anna.
Osoby, które chciały skorzystać z oferty Wojciecha Żabińskiego, były zachęcane do kupowania specjalnej waluty, wymyślonej wyłącznie na potrzeby działalności sieci hoteli zarządzanej przez Polaka.
- Powiedział, że są czasowe promocje, ale te promocje się nie kończyły, a raczej rozrastały się. Czyli Wojtek zachęcał do korzystania, że na przykład kupisz 500 p******, dostaniesz hulajnogę, albo kupisz ileś tam p******, będziesz miał bony do marketu (…) – opowiada pani Anna.
Rzesza fanów w internecie
Metody działania Wojciecha Żabińskiego i jego wspólników doskonale poznał Wojciech Karwacki, który przez dwa lata pracował w zarządzanych przez tych Polaków hotelach na Zanzibarze.
Mężczyzna twierdzi, że do dziś nie wypłacono mu 5 tysięcy dolarów zaległej pensji.
- Są świetni w marketing, bo zarówno jego partner, brat Dominik, czy też Kasia, partnerka jego brata, są świetnymi hotelarzami, gastronomikami, jak i marketingowcami – uważa Wojciech Karwacki, manager hotelu na Zanzibarze.
Atrakcyjne publikacje Wojciecha Żabińskiego w internecie spowodowały wzrost popularności jego oferty. Zapraszanie na wyspę celebrytów dodatkowo zwiększyło zaufanie klientów i sprawiło, że wakacje na Zanzibarze stały się modne.
- Budował bardzo dużą rzeszę swoich fanów. To, jak przedstawiali to w mediach społecznościowych, też budowało zaufanie – mówi pani Anna.
- Mają kilkadziesiąt tysięcy followersów, bo Wojtek tak naprawdę zmienił tylko nazwę swojego profilu. Turyści z całego świata totalnie nie mają pojęcia o tym, co się wydarzyło, kim jest Wojtek i jak ta historia potoczyła się dla nas, osób z Polski – dodaje Wojciech Karwacki.
Hotele na Zanzibarze znowu działają
Żadna z firm, które organizowały w ubiegłym roku wyjazdy na Zanzibar i które polecał Wojciech Żabiński, nie była wpisana do rejestru organizatorów turystyki. Nie miały więc żadnych zabezpieczeń finansowych wymaganych przez polskie przepisy.
Po zawieszeniu działalności w ubiegłym roku, ponownie można korzystać z hoteli na Zanzibarze funkcjonujących pod tą samą marką, którą wcześniej oferował Wojciech Żabiński.
„Promocja wydłużamy lato, zostaw bąbelki w domu, wakacje bez bąbelków i do tego w supercenie. Oczywiście nasze all inclusive, z kart menu naszych restauracji, a nie wydzielone paśniki” – czytamy w jednym z ogłoszeniu.
- To są typowe zdania, które pisał Wojtek, który zachęcał do skorzystania z oferty. To jest ten marketing, ten język, które my znamy z czasów, kiedy rezerwowaliśmy swoje pobyty – uważa pani Anna.
- Do tej pory dostajemy oferty o tym, że możemy skorzystać z pobytu na ich warunkach. Trzeba najpierw wpłacić około 500 dolarów i kupić sobie lot na Zanzibar. Dla czteroosobowej rodziny to jest koszt około 20 tysięcy złotych, więc to są wielkie pieniądze – dodaje kobieta.
Problemy z prawem
- Na tę chwilę zarzuty obejmują 240 pokrzywdzonych. Łączna ilość strat tych osób to jest około 3 miliony złotych – mówi prok. Remigiusz Singerski.
- Ponadto w postępowaniu analizowany jest wątek oferowania sprzedaży i budowy nieruchomości na Zanzibarze przez podejrzanych. W tym wątku na razie ustalono 14 pokrzywdzonych, a straty przez nich poniesione wynoszą ponad 4 miliony złotych – dodaje prokurator.
Poszukiwany Wojciech Żabiński już wcześniej miał problemy z prawem.
W 2019 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał mężczyznę na 2 lata i 2 miesiące pozbawienia wolności za oszustwa gospodarcze. Sąd zawiesił wykonanie kary i uwzględnił to, że skazany, prowadząc hotele na Zanzibarze, ma spłacić długi wobec poszkodowanych.
Dopiero gdy Wojciech Żabiński nie stawił się w więzieniu, w sierpniu ubiegłego roku wydano za nim list gończy. Było to już jednak po tym, gdy setki osób kupiło pseudowalutę, by skorzystać z oferty Wojtka z Zanzibaru.
Jak mówi nasza reporterka, poszukiwany Wojciech Żabiński najwyraźniej korzysta z niemocy polskiego wymiaru sprawiedliwości. Mimo że Sąd Okręgowy w Gdańsku wiedział, że skazany za wcześniejsze oszustwa prowadzi sieć hoteli na Zanzibarze, to w policyjnych rejestrach adres zameldowania Wojciecha Żabińskiego to jedno z gdańskich centrów handlowych. Tam z kolei zarejestrowano sześć spółek związanych z wakacjami na Zanzibarze, które prowadzili brat Wojciecha oraz jego przyjaciele.
Obecnie pieniądze turystów wpływają na konto zarejestrowanej w Tanzanii spółki, którą zarządza przyjaciel Wojciecha Żabińskiego.
Co dzieje się teraz z Wojtkiem z Zanzibaru?
Wielokrotnie w roku ubiegłym i obecnym próbowaliśmy porozmawiać z Wojciechem Żabińskim. Nie odbierał telefonu i nie odpowiadał na maile.
Wiadomo, że mieszka w jednym z hoteli w Stone Town, gdzie zapraszał turystów.
- Myślę, że on tam ma bardzo dobrze. To nie jest dla niego więzienie, tak? Jeżeli zarabia pani pieniądze, może pani z tego Zanzibaru polecieć na kontynenty, gdzie nie jest pani ścigana i poszukiwana, no to jakie to jest więzienie? – uważa pani Anna.
- Wojciech jest tutaj w świetnej sytuacji. Może sobie funkcjonować normalnie. Nie ukrywając, Zanzibar lubi pieniądze, czy one są czyste, czy mniej czyste. Także dopóki ma, prosto mówiąc, na łapówki, to pozwala mu tutaj przebywać w najlepsze – dodaje Wojciech Karwacki.
Prokuratura regionalna w Gdańsku cały czas przyjmuje zgłoszenia poszkodowanych turystów, którzy nie mogli skorzystać z wakacji na Zanzibarze. Prokurator szacuje, że liczba oszukanych może przekroczyć tysiąc osób.
***
Historia polskiego hotelarza z Zanzibaru jest tematem serialu dokumentalnego, który w tym roku będzie można zobaczyć w Playerze.
Nasze reportaże można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl
Autor: Uwaga! TVN