Kto zarobił na kasach fiskalnych?

Miesiąc temu policja w biały dzień aresztowała kilku kluczowych pracowników ministerstwa finansów. Jednym z zatrzymanych był Andrzej Ż., dyrektor departamentu systemu podatkowego. Wkrótce okazało się, że syn aresztowanego pracuje w firmie sprzedającej kasy fiskalne dla taksówek i jest zięciem właściciela firmy. Przypadek? Być może, ale trzeba pamiętać, że firmy takie jak ta, zarobiły w co najmniej 50 mln. zł na  gigantycznej akcji przymusowej fiskalizacji taksówek sprzed 2,5 roku.

Rozporządzenie ministerstwa finansów zmusiło wszystkich taksówkarzy do zakupu kasy fiskalnej. 79 proc. ceny kasy zwracał im skarb państwa. - Teraz z perspektywy czasu widać, że było to robione na czyjeś zamówienie. Dochody, jakie te kasy miały zapewnić skarbowi państwa, pozostały w sferze czystej teorii – uważa Paweł Biedrzycki, prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego st.. Warszawy. Zyskać mieli za to producenci kas fiskalnych i taksometrów, gdyż zamontowanie kas wiązało się z koniecznością wymiany tych ostatnich. CB Electronics, w której pracuje syn Andrzeja Ż. zyskała na tym, że jej taksometry współpracują aż z pięcioma z jedenastu kas wymagających osobnego taksometru, zatwierdzonych przez ministerstwo. O niejasnościach i zakulisowych grach związanych z wprowadzeniem kas fiskalnych m.in. do taksówek świadczy również zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez kilku pracowników departamentu podatków pośrednich ministerstwa finansów. Zawiadomienie złożyli już przed trzema laty sami przełożeni urzędników - Prokurator umorzył to postępowanie nie dlatego, że nie stwierdził przestępstwa, tylko z braku dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienie przestępstwa – mówi prokurator Maciej Kujawski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że postępowanie to umorzyła pani prokurator, która jak ujawnił tygodni Wprost biesiadowała z mafią. Teraz decyzja ta jest więc kolejny raz badana przez prokuraturę. Postanowiliśmy zatem przyjrzeć się tematowi z bliska i prześledzić historię pomysłu na fiskalizację taksówek. Sprawdzić komu się najbardziej opłacało? Kto i dlaczego stracił na tej operacji? Jak w całej sprawie zachowywały się instytucje państwa - jak choćby prokuratura, do której organizacje taksówkarzy już kilka razy składały zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wydrenowania z kasy państwowej milionów złotych na zawyżone dopłaty do refundacji kas. - Moja kasa na koniec 2003 r. kosztowała przeciętnie 2 tys. 600 zł. W 2004 r. 1 tys. 600 zł. W 2005 r. 800 zł, a obecnie w Częstochowie można ją kupić za 400 zł – wyjaśnia Tadeusz Stasiów, prezes Zarządu Krajowego Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP. Pierwsze zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie przeciwko ówczesnemu premierowi Leszkowi Millerowi i byłemu ministrowi finansów Andrzejowi Raczce taksówkarze złożyli blisko rok temu. Wskazywali w nim, że rząd godząc się na wprowadzenie kas fiskalnych do taksówek odpowiada za wydrenowanie z kasy państwowej wielu milionów zł na refundacje zawyżonych kosztów tego przedsięwzięcia. Żeby uniknąć po raz drugi tak absurdalnego tłumaczenie taksówkarze zawiadomili o sprawie ministra sprawiedliwości. Tym bardziej, że wprowadzenie w życie kas fiskalnych doprowadziło do tego, że wielu taksówkarzy szczególnie z małych miasteczek musiało pożegnać się z zawodem. Jednym z taksówkarzy, którzy musieli zrezygnować z pracy po wejściu w życie rozporządzenia Ministra Finansów o konieczności montowania kas fiskalnych w taksówce jest pan Ryszard Gaweł z Chmielnika, małego miasteczka na kielecczyźnie O zmowie cenowej producentów kas fiskalne taksówkarze zawiadomili Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Głos w tej sprawie zabrała także grupa posłów, która zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego rozporządzenie Ministra Finansów o wprowadzeniu kas fiskalnych do taksówek - Uważaliśmy, że jest to przepis nieracjonalny, który nie służył Skarbowi Państwa, Producentom kas fiskalnych - Marek Kotlinowski – wicemarszałek Sejmu. Chodzić tu może między innymi o firmę Posnet, która jako pierwsza zaprezentowała w hotelu Victoria w Warszawie nową kasę fiskalną dla taksówek. Trudno się temu dziwić skoro jeden z właścicieli Posnetu i członek władz firmy przez kilka lat pracował w ministerstwie finansów nad wprowadzaniem kas. Zastanawiające jest też dlaczego mając własną kasę fiskalną do taksówek Posnet nagle wycofał się z jej oficjalnej sprzedaży, mimo że w dalszym ciągu ją sprzedaje tyle że pod szyldem CB Electronics . O wszystkich tych nieprawidłowościach, znakach zapytania i wątpliwościach związanych z wprowadzenie kas do taksówek, usiłowaliśmy porozmawiać z przedstawicielami ministerstwa finansów odpowiedzialnymi za tą decyzję. Po blisko 3-ch tygodniach prób, wymianie faksów, nasze wysiłki spełzały jednak na niczym. W tej sytuacji jedyną szansą na rozmowę z odpowiedzialnym za podatki wiceministrem finansów Jarosławem Nenemann stała się wizyta w Ministerstwie Finansów przy okazji konferencji prasowej nt. założeń budżetowych.

podziel się:

Pozostałe wiadomości