Rozporządzenie ministerstwa finansów zmusiło wszystkich taksówkarzy do zakupu kasy fiskalnej. 79 proc. ceny kasy zwracał im skarb państwa. - Teraz z perspektywy czasu widać, że było to robione na czyjeś zamówienie. Dochody, jakie te kasy miały zapewnić skarbowi państwa, pozostały w sferze czystej teorii – uważa Paweł Biedrzycki, prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego st.. Warszawy. Zyskać mieli za to producenci kas fiskalnych i taksometrów, gdyż zamontowanie kas wiązało się z koniecznością wymiany tych ostatnich. CB Electronics, w której pracuje syn Andrzeja Ż. zyskała na tym, że jej taksometry współpracują aż z pięcioma z jedenastu kas wymagających osobnego taksometru, zatwierdzonych przez ministerstwo. O niejasnościach i zakulisowych grach związanych z wprowadzeniem kas fiskalnych m.in. do taksówek świadczy również zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez kilku pracowników departamentu podatków pośrednich ministerstwa finansów. Zawiadomienie złożyli już przed trzema laty sami przełożeni urzędników - Prokurator umorzył to postępowanie nie dlatego, że nie stwierdził przestępstwa, tylko z braku dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienie przestępstwa – mówi prokurator Maciej Kujawski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że postępowanie to umorzyła pani prokurator, która jak ujawnił tygodni Wprost biesiadowała z mafią. Teraz decyzja ta jest więc kolejny raz badana przez prokuraturę. Postanowiliśmy zatem przyjrzeć się tematowi z bliska i prześledzić historię pomysłu na fiskalizację taksówek. Sprawdzić komu się najbardziej opłacało? Kto i dlaczego stracił na tej operacji? Jak w całej sprawie zachowywały się instytucje państwa - jak choćby prokuratura, do której organizacje taksówkarzy już kilka razy składały zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wydrenowania z kasy państwowej milionów złotych na zawyżone dopłaty do refundacji kas. - Moja kasa na koniec 2003 r. kosztowała przeciętnie 2 tys. 600 zł. W 2004 r. 1 tys. 600 zł. W 2005 r. 800 zł, a obecnie w Częstochowie można ją kupić za 400 zł – wyjaśnia Tadeusz Stasiów, prezes Zarządu Krajowego Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP. Pierwsze zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie przeciwko ówczesnemu premierowi Leszkowi Millerowi i byłemu ministrowi finansów Andrzejowi Raczce taksówkarze złożyli blisko rok temu. Wskazywali w nim, że rząd godząc się na wprowadzenie kas fiskalnych do taksówek odpowiada za wydrenowanie z kasy państwowej wielu milionów zł na refundacje zawyżonych kosztów tego przedsięwzięcia. Żeby uniknąć po raz drugi tak absurdalnego tłumaczenie taksówkarze zawiadomili o sprawie ministra sprawiedliwości. Tym bardziej, że wprowadzenie w życie kas fiskalnych doprowadziło do tego, że wielu taksówkarzy szczególnie z małych miasteczek musiało pożegnać się z zawodem. Jednym z taksówkarzy, którzy musieli zrezygnować z pracy po wejściu w życie rozporządzenia Ministra Finansów o konieczności montowania kas fiskalnych w taksówce jest pan Ryszard Gaweł z Chmielnika, małego miasteczka na kielecczyźnie O zmowie cenowej producentów kas fiskalne taksówkarze zawiadomili Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Głos w tej sprawie zabrała także grupa posłów, która zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego rozporządzenie Ministra Finansów o wprowadzeniu kas fiskalnych do taksówek - Uważaliśmy, że jest to przepis nieracjonalny, który nie służył Skarbowi Państwa, Producentom kas fiskalnych - Marek Kotlinowski – wicemarszałek Sejmu. Chodzić tu może między innymi o firmę Posnet, która jako pierwsza zaprezentowała w hotelu Victoria w Warszawie nową kasę fiskalną dla taksówek. Trudno się temu dziwić skoro jeden z właścicieli Posnetu i członek władz firmy przez kilka lat pracował w ministerstwie finansów nad wprowadzaniem kas. Zastanawiające jest też dlaczego mając własną kasę fiskalną do taksówek Posnet nagle wycofał się z jej oficjalnej sprzedaży, mimo że w dalszym ciągu ją sprzedaje tyle że pod szyldem CB Electronics . O wszystkich tych nieprawidłowościach, znakach zapytania i wątpliwościach związanych z wprowadzenie kas do taksówek, usiłowaliśmy porozmawiać z przedstawicielami ministerstwa finansów odpowiedzialnymi za tą decyzję. Po blisko 3-ch tygodniach prób, wymianie faksów, nasze wysiłki spełzały jednak na niczym. W tej sytuacji jedyną szansą na rozmowę z odpowiedzialnym za podatki wiceministrem finansów Jarosławem Nenemann stała się wizyta w Ministerstwie Finansów przy okazji konferencji prasowej nt. założeń budżetowych.