Joanna wraca do życia

Maltretowana przez rodzinę 19-letnia Joanna, o której opowiedzieliśmy tydzień temu, jest już w ośrodku pomocy. Dochodzi do siebie. Pracownicy socjalni i władze gminy, gdzie dziewczyna mieszkała, nie chcą przyznać się do bagatelizowania tragedii dziewczyny.

Reportaż o Joannie, dziewczynie z wielodzietnej rodziny ze wsi w gminie Niedźwiedź w województwie małopolskim, pokazaliśmy tydzień temu. Joanna była przez swoich najbliższych traktowana w wyjątkowo okrutny sposób. Opowiadała, że ojciec bił ją i molestował seksualnie od wczesnego dzieciństwa. Zdarzało się, że przy biciu asystowała matka. Długi czas dziewczyna bała się opowiedzieć o tym, co robi z nią rodzina. Dopiero sąsiadki, które dowiedziały się o wszystkim, zawiadomiły policję. Joanna trafiła do jednego z Ośrodków Interwencji Kryzysowej w Polsce. Biegły psycholog, obecny przy jej zeznaniach, uznał je za wiarygodne. Rodzicom postawiono zarzuty. Wcześniej, za namową sąsiadek, Joanna zgłosiła się do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Niedźwiedziu. Poinformowała pracownika socjalnego o swojej sytuacji domowej, nie otrzymała jednak pomocy. - Pracownik socjalny dopełnił wszystkich czynności – mówi Zofia Szymańska, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Niedźwiedziu. – Pani Joanna nie potrafiła sprecyzować, kto ją pobił, nie otworzyła się przed prcownikiem socjalnym. Od rodzica pracownik dowiedział się, że nie kontaktował się z nią od dwóch tygodni. Joannie nie uwierzył też wójt Niedźwiedzia, któremu podlega GOPS. W jednym z wywiadów prasowych podważył wiarygodność dziewczyny - stwierdził, że ma ona problemy psychiczne. Z reporterką UWAGI! wójt Janusz Potaczek rozmawiać nie chciał. Mieszkańcy wsi są podzieleni – jedni uważają, że Joanna mówi prawdę, inni stanowczo temu przeczą. - W niektórych środowiskach występuje zjawisko, gdy osoba, która zaczyna mówić o przykrych sytuacjach, zaczyna być traktowana jak czarna owca – mówi psycholog Ewa Pohorecka. – Burzy ona równowagę środowiska, ludzie czują się zagrożeni. Mogą zacząć odczuwać poczucie winy – za to, że nie zauważyły, nie pomogły. I tłumaczą teraz swoje zachowanie – ona kłamie, tego nie było. Joanna dochodzi do siebie z dala od swojego środowiska. Gdzie przebywa, nie wiedzą jej rodzice, ani mieszkańcy rodzinnej wsi. Otwiera się przed opiekującymi się nią w ośrodku, odzyskuje zaufanie do ludzi. Dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej szuka dla niej mieszkania, zastanawia się nad pracą, jaką mogłaby się zająć. Joanna zaczyna wierzyć w to, że wreszcie zacznie się dla niej normalne życie. - Chciałabym poznać fajnego chłopaka, założyć rodzinę, mieć dzieci – mówi. – Myślę, że osiągnę to, co sobie wymarzyłam. Przeczytaj także:”Bił paskiem, biczem, łańcuchem”Czy Sylwia była bita?Ofiara czy zabójca?Ojciec skatował Monikę

podziel się:

Pozostałe wiadomości