Gdy 43-letni Robert Sobczak doznał w Egipcie rozległego wylewu krwi do mózgu, okazało się, że dzień pobytu w szpitalu kosztuje kilka tysięcy dolarów. Za powrót do kraju - możliwy wyłącznie powietrzną karetką - trzeba było zapłacić ponad 30 tysięcy euro. Standardowe ubezpieczenie wykupione przez rodzinę nie wystarczyło. Kamila Sobczak została z mężem, a organizacją pomocy tacie zajęła się 15-letnia Nikola, która wraz z młodszą siostrą wróciła do Polski. Po prawie dwóch tygodniach - w większości za pożyczone pieniądze - pan Robert wrócił do Polski. Na szczęście okazało się, że nasi widzowie nie pozostali obojętni wobec dramatu skromnej rodziny z Kalisza. - Odzew był ogromny. Było ponad trzy tysiące pozycji z wpłatami – mówi Magdalena Glinkowska, Caritas Diecezji Kaliskiej. - Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim ludziom, którzy wpłacili 5, 10, 15 pln i tym, którzy wpłacili ogromne sumy, że się tym podzielili. Ale nie wiem czy zwykłe dziękuję wystarczy. Zaraz po emisji reportażu dostaliśmy ponad 400 maili od ludzi. Pisały nawet małe dzieci. Sześciolatka napisała, że nie ma pieniążków, ale będzie się za nas modlić – opowiada Kamila Sobczak, żona pana Roberta. Rodzina z Kalisza - choć już bez olbrzymich długów - musi odnaleźć się w nowej, niełatwej sytuacji. Nikola, która przez dwa tygodnie żyła wyłącznie akcją pomocy tacie, teraz musiała nadrobić szkolne zaległości przez egzaminem gimnazjalnym. - Powoli zaczynam nadrabiać wszystkie sprawdziany, to co się udało już napisałam, ale jeszcze trochę tego zostało. Wspieramy się z mamą nawzajem i każda coś robi – mówi Nikola Sobczak. Sprawą pana Roberta udało się zainteresować specjalistów jednego z najlepszych ośrodków rehabilitacyjnych w kraju - warszawskiego Instytutu Neurologii. Lekarze poprosili tylko panią Kamilę o przesłanie krótkiego filmu pokazującego stan jej męża. - Patrząc na film, który przed chwilą obejrzałam, wydaje się, że pacjent jest absolutnie dobrym kandydatem do tego, żeby podjąć próby intensywnej rehabilitacji u nas na oddziale. Nie wróci do sprawności takiej jak przed zachorowaniem. Zważywszy jednak, że pacjent jest w młodym wieku, jest szansa na to, że tę poprawę uda się uzyskać. Potrzebna jest stała pozytywna stymulacja. Stałe dawanie nadzieli, że jednak będzie lepiej, bardzo olbrzymie znaczenia ma wsparcie rodziny i bliskich – tłumaczy dr Iwona Sarzyńska-Długosz, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. - Musi być dobrze, jeśli ja teraz stracę wiarę, to kto o to będzie walczyć? Muszę być silna dla dzieci, dla męża, wspierać go i mówić mu, że ma walczyć. Bo to jest najważniejsze żeby czuł, że jesteśmy przy nim – mówi Kamila Sobczak.Przypomnij sobie pierwszy reportaż o tym, co zdarzyło się Panu Robertowi.