Bestialskie mordy Żydów na Podlasiu rozpoczęły się w czerwcu 1941roku. Za te zbrodnie, zainicjowane przez Niemców, odpowiedzialni są Polacy. Falę pogromów rozpoczęły tragiczne wydarzenia w Wąsoszu. Do rozmowy na temat przeszłości miasteczka trudno jest dziś nakłonić kogokolwiek. - Mama często o tym wspominała. Bardzo to przeżywała. Chodzili od domu do domu i wszystkich mordowali tym, co mieli w ręku – kijami, widłami, wszystkim To trwało całą noc. A rano trzeba było wszystko sprzątnąć. Ludzie mówili, że wszędzie leżały zwłoki. W niedzielę rano wszyscy poszli do kościoła – opowiada mieszkanka Wąsosza. Fala pogromów rozprzestrzeniała się. Dwa dni później w pobliskim Radziłowie, w bestialski sposób zamordowano ponad pięćset osób. W miejscu pogromu Żydów w Radziłowie, dziś stoi niewielki pomnik. Jednak informacje na nim są nieprawdziwe. Mieszkańcy Radziłowa nie obchodzą rocznicy tragicznych wydarzeń siódmego lipca. Nie dbają o to również lokalne władze. Trzy dni po radziłowskim pogromie, 10 lipca, w podpalonej stodole w Jedwabnem spłonęło żywcem trzystu Żydów. - Przyjechało SS i powiedziało: tu śmierdzi Żydami, musicie zrobić porządek. I wyjechali. Tak to było. Szli wszyscy w kolumnie – młodzi, starzy, dzieci. Wpędzono wszystkich do stodoły i ją zaryglowano. Podsadzono młodego, może 17-letniego człowieka. Oblał strzechę naftą i podpalił. Jęki, wrzaski, płacz niesamowity. Wydostała się kobieta z dzieckiem. Wepchano ją do środka a dziecko wrzucono z góry do stodoły. Wszyscy stali i patrzyli się – mówi były mieszkaniec Radziłowa. Mimo że pamięć o nich jest kultywowana, powiązania rodzinne i solidarność społeczna sprawiają, że tak jak w Radziłowie i Wąsoszu, również i tu mieszkańcy nie chcą wracać do niechlubnej dla nich przeszłości. - Uważam, że przez te lata nie ściemniałem i nie kłamałem. Godnie reprezentuję ludzi, przez których zostałem wybrany – powiedział Krzysztof Moenke, burmistrz Jedwabnego. Dlaczego wciąż tak trudno mieszkańcom Podlasia rozmawiać o wydarzeniach z przeszłości? - Elity nie potrafią stanąć na wysokości zadania. Nie potrafią dać przykładu, jak należy się zachować i uczcić pamięć. To jest problem, aby miejscowa inteligencja dała przykład – uważa Jerzy Milewski, historyk.