Jak się nie zabić na stoku?

TVN UWAGA! 137321
Trwają ferie zimowe. W tym samym czasie na polskich stokach pojawia się nawet dwa miliony narciarzy i snowboardzistów. Mimo to do ubiegłego roku w Polsce nie obowiązywały żadne przepisy bezpieczeństwa w górach.

W związku z ich brakiem, szpitale codziennie przyjmowały setki rannych miłośników białego szaleństwa. Od tego roku obowiązuje nowa ustawa o bezpieczeństwie w górach. Czy dzięki niej faktycznie jest bezpieczniej i czy polscy narciarze znają nowe przepisy? Do 2012 roku Polska była jedynym krajem w Europie, który nie miał żadnych przepisów dotyczących bezpieczeństwa w górach. Tylko w pierwszym kwartale ubiegłego roku kontuzje na stokach odniosło niemal trzy i pół tysiąca narciarzy i snowboardzistów. Niestety, nie obyło się też bez ofiar śmiertelnych. Kilkunastoletni Patryk Wichur zginął rok temu na stoku Czantorii w Ustroniu. Od tego roku właściciele stoków muszą sami zadbać nie tylko o odpowiednie oznakowanie tras i ich zabezpieczenie. Nowe przepisy narzucają na nich także zwracanie uwagi na to, czy dzieci do 16. roku życia jeżdżą w kaskach a dorośli są trzeźwi. W nowej ustawie zapisano także obowiązek znajomości zasad bezpieczeństwa, które dotychczas były tylko zwyczajowe. Narciarze i snowboardziści muszą na przykład wiedzieć, że winny w zderzeniu na stoku jest ten, kto jechał wyżej. Zatrzymywanie i podchodzenie musi odbywać się z boku trasy i nie wolno stawać na skrzyżowaniu szlaków. Z reporterskiego wywiadu wygląda na to, że nowe przepisy o bezpieczeństwie w górach niestety najlepiej znają ci, którzy muszą je znać zawodowo. Sami narciarze i snowboardziści wciąż niewiele wiedzą o regułach bezpieczeństwa w górach.

podziel się:

Pozostałe wiadomości