Patrycja ma 10 lat w tym roku poszła do 4 klasy. Rodzice postanowili wymienić dziewczynce plecak. - Dobrą propozycją są zwykłe plecaki. Wtedy nie są one ciężkie. Natomiast są bardzo pojemne, pakowne. Można do nich zamontować specjalne wózeczki - doradza Bartłomiej Kowalski, pracownik sklepu Kleks w Warszawie. Czy jednak wybór plecaka nie powinien być bardziej przemyślany? Ile tak naprawdę powinien ważyć plecak ucznia? Wg specjalistów waga plecaka nie powinna przekraczać 10% wagi ciała dziecka, który go niesie. - Trzeba obserwować. Jeżeli widziałbym, że dziecko pod ciężarem plecaka idzie inaczej, albo jest pochylone do przodu, to znaczy, że jest to za duże obciążenie- mówi Przemysław Nietubyć z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej. Patrycja waży 35 kilogramów, więc jej plecak powinien ważyć maksymalnie 3,5 kilograma, niestety gdyby musiała nosić cały komplet książek byłoby to aż 8 kilogramów. - Jestem przerażona - komentuje mama Patrycji, Dorota Śniegocka. Powszechnie problem zbyt ciężkich plecaków rozwiązano w klasach od pierwszej do trzeciej. Przepisy nakazują by w szkołach było miejsce w którym można zostawić podręczniki i przybory szkolne. - Często problemem jest jednak sam tornister. Mimo że tornistry dzieci są puste to same w sobie ważą ok. 3 kg - opowiada Beata Chudzyńska, dyrektorka szkoły podstawowej nr 33 w Warszawie. Problemu ze zbyt ciężkim plecakiem nie ma Maciek, który chodzi do drugiej klasy. Podręczniki zostawia w szkole a do domu nosi jedynie lekkie zeszyty do ćwiczeń. -Są dzieci, które noszą wszystkie podręczniki każdego dnia. Nie wiem z czego to wynika, ale tak jest. Niektórzy koledzy Maćka noszą dzień w dzień wszystkie książki, wszystkie zeszyty, a nawet jakieś bloki, farby i inne rzeczy które mogą zostawać w szkole - mówi Katarzyna Kielak, matka Macieja. Z kontroli przeprowadzonych przez Główny Inspektorat Sanitarny wynika, że zbyt ciężki plecak ma co trzecia uczennica i co drugi uczeń. - Chcielibyśmy by resort edukacji wprowadził taki przepis o dozwolonej wadze uczniowskich plecaków. Jednak ważniejsze jest, by wprowadzić do głów rodziców, dyrektorów i nauczycieli takiej mantry: 10% - doradza Jan Orgelbrand, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego.