Zdjęcia opublikował Fakt. Studenci rozesłali zdjęcia pocztą elektroniczną. Dotarły też na skrzynkę kogoś, kogo zaszokowały i kto postanowił je przekazać gazecie. Kiedy zostały opublikowane, wywołały wstrząs w Domu Pomocy Społecznej im. Helclów w Krakowie, gdzie studenci odbywali praktyki. - Jestem wściekła – mówi Barbara Grotkowska – Galata, dyrektorka Domu Pomocy Społecznej im. Helclów. – Ludzie, którzy tu mieszkają, są absolutnie bezbronni z racji wieku i chorób. Pani, której zrobiono te zdjęcia to przesympatyczna, pełna ciepła osoba. Haniebnie ją upokorzono. Zarówno dyrektorka, jak siostra przełożona zapamiętały grupę studentów, którzy zrobili zdjęcia, jako ludzi zwracających uwagę bardziej na siebie niż pacjentów, krzykliwych i wkładających mało wysiłku w opiekę nad starymi ludźmi. - Sprawiali mi trochę kłopotów, byli ociężali i mało zaangażowani – mówi s. Maria Grodkowska, siostra przełożona w Domu Pomocy Społecznej im. Helclów. – Po tym, co się stało, niektóre panie boją się, że może się coś podobnego powtórzyć. Niechęć i brak zaufania jest teraz w każdym z nas. Dyrekcja domu pomocy społecznej skierowała sprawę do prokuratury i zawiesiła wieloletnią współpracę z Uniwersytetem. Tymczasem dziennikarze Faktu spotkali się z dwójką studentów, którzy wystąpili na zdjęciach. Na początku ukryli fakt, że są dziennikarzami. - Dużo mówili o etyce, o swoim altruizmie – mówi Konrad Pawłowski, dziennikarz Faktu. – Zapytałem ich, co sądzą o pielęgniarkach z Katowic, które fotografowały się z wcześniakami. Powiedzieli, że to czarne owce. Kiedy pokazałem im ich zdjęcia, zaśmiali się ironicznie i uciekli. W grudniu ta sama grupa odbywała praktyki w szpitalu dla nerwowo chorych w Krakowie-Kobierzynie. Łukasz R., jeden ze studentów, który fotografował się ze staruszką, zrobił wtedy film kamerą w telefonie komórkowym. Widać na nim, jak zachowuje się siedmioosobowa grupa studentów. Nie mieli poszanowania nawet dla bezradnych pacjentów w kaftanach bezpieczeństwa. - To, co zrobili to czyn niegodziwy, niemiłosierny, draństwo – mówi doc. Jan Hartman, kierownik Zakładu Filozofii i Bioetyki Instytutu Pielęgniarstwa i Położnictwa Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Z pewnością część winy jest po naszej, nauczycieli, stronie. Może powinniśmy zauważyć ich niedojrzałość, moralną niegotowość do wykonywania tego zawodu. Czujemy się współodpowiedzialni za to, co się stało. Chciałem bardzo przeprosić poniżonych pacjentów, że wysłaliśmy do nich tak niemiłosiernych studentów. Sprawę bada policja. Studentom może grozić nawet do pięciu lat więzienia za czyny znęcania się. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, prokuratura rozważa postawienie Łukaszowi R. zarzutów dokonania innych czynności seksualnych. Prokuratorzy uważają, że obnażenie ciała bez zgody, dotyka znamion przestępstwa właśnie z tego paragrafu. Przeczytaj także:Pielęgniarki z Katowic przesłuchiwanePielęgniarki bawiły się wcześniakiem