Fałszywa policjantka

W zamian za obietnicę pomocy kobieta podająca się za policjantkę wyłudziła około pięciu tysięcy złotych. Wpadła, gdy przekazywano jej kolejną kopertę z pieniędzmi.

- Kiedy syn został aresztowany, nikt nie chciał udzielać mi jakiejkolwiek informacji, jak się czuje i co się stało – mówi paniBożena, matka aresztowanego chłopaka. – W tym momencie poznaliśmy panią, która mówiła, że pracuje w policji i może nam pomóc. Podawała się za podinspektora albo podkomisarza. Poznaliśmy ją przez moją siostrę. Siostra pani Bożeny od lat pracuje w warzywniaku na jednym z poznańskich osiedli. Podająca się za policjantkę kobieta była jej stałą klientką. - Przychodziła i opowiadała, że pracuje w policji – mówiKatarzyna Kuźnia - siostra pani Bożeny. – Już raz chciała mi pomóc załatwiając córce pracę w policyjnym archiwum. Wtedy z tego nie skorzystałam, ale później zadzwoniłam i poprosiłam, żeby pomogła siostrze i jej synowi. Wierzyłam, że im pomagam – wspomina kobieta. Chłopak przez cały czas przebywał w więziennym szpitalu, bo jego stan zdrowia był bardzo ciężki. Kobieta, która proponowała rodzinie pomoc doskonale o tym wszystkim wiedziała. - Powiedziała, że jest bardzo źle, że musi mieć operację – opowiada matka aresztowanego chłopaka. – Powiedziała, że przydałyby się pieniądze dla prokuratorki i dla lekarza – 3000 zł miał kosztować lekarz, a około 1700 reszta. Zaproponowała też, że za 300 zł załatwi widzenie z synem jego dziewczynie. Matka zaczęła wątpić w szczerość kobiety, podającej się za policjantkę. Mimo, że przekazała jej prawie 5 tys. złotych, nic nie załatwiła. Zdesperowana skontaktowała się z nami. Przyjechaliśmy do Poznania tuż przed terminem przekazania 300 złotych za załatwienie widzenia. Wczesnym rankiem, jeszcze przed świtem, spotkaliśmy się w sklepie z dziewczyną aresztowanego chłopaka, jego matką i ciotką. Musieliśmy przygotować dziewczynę na spotkanie. Dostała ukrytą kamerę i szczegółowe instrukcje, jak ma się zachować na spotkaniu. Chodziło o to, by mieć niezbite dowody, że mamy do czynienia policjantką, która bierze pieniądze w zamian za załatwienie widzenia. Dziewczyna miała dać tylko część pieniędzy – resztę za kilka godzin. Ten czas był potrzebny do zweryfikowania kobiety. Po ustaleniach w sklepie dziewczyna pojechała na przystanek tramwajowy, gdzie miała się spotkać z kobietą. Po kilkudziesięciu minutach pojawiła się. Młoda, niska, w białej kurce, czarnej czapce. Prowadziła psa na smyczy. Obie przeszły do bramy. Tam dziewczyna przekazała jej pieniądze, a resztę umówiły się w sklepie za kilka godzin. Podczas spotkania kobieta po raz kolejny zapewniała, że pracuje w policji. W tej sytuacji postanowiliśmy powiadomić sekcję do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Miejskiej w Poznaniu. Czas do popołudniowego spotkania z kobietą nieubłaganie uciekał. Naczelnik wydziału PG natychmiast wydał rozkaz swoim podwładnym, by razem z TVN zajęli się tą sprawą. Gdy policja rozpoznawała teren i przygotowywała się od akcji, my przygotowaliśmy banknoty, spisaliśmy ich numery, skserowaliśmy je. Zaczęło się nerwowe oczekiwanie. Po kilkudziesięciu minutach do sklepu weszła kobieta podająca się za policjantkę. Wkrótce wzięła kopertę z pieniędzmi. Na umówiony sygnał wkroczyliśmy do sklepu, zaraz za nami policjanci. Kobieta została zatrzymana i przewieziona do komendy. Po oględzinach okazało się, że w kopercie, którą policjanci znaleźli w jej torebce były banknoty, wręczone przez ekspedientkę. - Ta kobieta nie ma nic wspólnego z policją – mówi podkomisarz Zbigniew Kudłacz, naczelnik sekcji do walki z przestępczością gospodarczą KMP w Poznaniu. – Już od dłuższego czasu mówiła wśród znajomych, że pracuje w policji. Ona w przeszłości była już notowana w naszych rejestrach. Kilka lat temu odpowiadała za fałszowanie dokumentów. Znała już nasze procedury i być może to pomogło jej w tym oszustwie. Zatrzymaną przewieziono do komisariatu policji. Po oględzinach okazało się, że w kopercie, którą policjanci znaleźli w jej torebce były banknoty, wręczone przez ekspedientkę. Przez prawie dwa tygodnie kobieta wyłudziła od rodziny chłopaka około pięciu tysięcy złotych w zamian za puste obietnice.

podziel się:

Pozostałe wiadomości