Kwartet Weekend to gwiazda nowej fali disco polo. Jeszcze niedawno grali na weselach, dziś występują na dużych imprezach w całej Polsce. Cieszy ich powodzenie, i na jego fali postanowili pomóc początkującym wykonawcom, którzy tak jak kiedyś oni marzą o wielkiej karierze. Wiedzą, jak wygląda droga od remizy, w której odbywa się wesele, do hali wypełnionej setkami roztańczonych ludzi. - Inaczej gra się dla publiczności na weselu, inaczej na koncercie – mówi Tomek z Weekendu. – Na koncercie trzeba czuć kontakt – jak krzyknę: dziewczyny, piszczcie!, to dziewczyny mają piszczeć. Same z siebie nie będą piszczały. Trzeba wykonać kilka spontanicznych ruchów, musi być bliskość artysty z publicznością. Artyści z Weekendu zorganizowali w klubie Kolorado w Brańsku, w województwie podlaskim, przesłuchania dla wykonawców disco polo i dance. Przyjechało blisko 20 zespołów. Weekend zasiadł za stołem i wysłuchał występów młodych muzyków. Jurorzy zadawali też pytania. - Znajdź rym do ”lubię zdobywać dziewczyny” – takie było zadanie z tekściarstwa typowego dla nurtu disco polo, przygotowane przez Radka z Weekendu dla jednego z występujących. - ”Bo lubię zrywać maliny” – ciąg dalszy został przez egzaminowanego dopowiedziany bez chwili namysłu, co zrobiło duże wrażenie na jurorach. Jurorzy uznali, że najlepiej wypadła czwórka z Ciechanowa, posługująca się nazwą Cliver. Młodzi muzycy w nagrodę pojechali do studia nagraniowego Weekendu, by pod okiem doświadczonych starszych kolegów szlifować warsztat. Zaczęło się od lekcji pisania tekstów. - ”Ja pragnę cię całą, z każdą chwilą cię mało. Kiedy patrzę w twe oczy, wiem, że chcę mieć cię w nocy” – trochę to takie proste, banalne – ocenił słowa piosenki Cliverów Tomek. – To bardziej ballada, brak temu jaj. Zróbcie kawałek z życia wzięty, na normalnej życiowej teorii oparty. W końcu wspólnymi siłami tekst został ułożony. Przyszła pora na próby na scenie – układy taneczne, ćwiczenia nad wyrazem i gestem, dzięki któremu artysta nawiązuje kontakt z publicznością – szczególnie jej piękniejszą częścią. Nauka nie poszła w las. Cliver zadebiutował przed dużą widownią. Dziewczyny piszczały, tłum balował, skąpaną w światłach scenę pilnowali ochroniarze. - Liczymy na fanów, na koncerty, na to, żeby ludzie kojarzyli naszą nazwę i żeby nas kochali – powiedzieli po koncercie uszczęśliwieni muzycy zespołu Cliver.