Czwórka małych dzieci nigdy nie miała swoich łóżek. Wychowywały się w domu pełnym przemocy, dopóki pani Magda, jak opowiada, nie uciekła przed mężem-katem i jego toksyczną rodziną.
- Na razie mamy gołe ściany. Śpimy w piątkę na jednej kanapie – mówi nam pani Magda. I dodaje: - Mnie najbardziej zależy na tym, żeby dzieciaki miały urządzone pokoiki. Biureczka, swoje łóżka.
Dzieci miały żyć w brudzie i głodzie. Jaka była rzeczywistość?
Dwa tygodnie temu pojechaliśmy do Gliwic, po tym jak w internecie pojawił się alarmujący post, że czwórka dzieci żyje w melinie, że są zastraszone, brudne i głodne. Na miejscu weryfikowaliśmy te informacje.
Po tym jak bohaterka naszego reportażu – pani Magdalena - wyjechała z Gliwic, rodzina jej męża opublikowała oczerniający ją post. W internecie sugerowano, że jest koszmarną matką zaniedbującą dzieci. Pisano, że regularnie była pod wpływem alkoholu i narkotyków.
- To nie jest prawda. Chciałam się uwolnić. Byłam szmacona. Co chwilę, jak coś mu się nie spodobało, wpadał w furię. Potrafił mnie uderzyć na oczach dzieci. Wywrócić na podłogę i mnie skopać. To to był koszmar, bo dzieci na to patrzyły – mówiła nam pani Magda.
Nasz reporter spotkał się również z autorką posta, siostrą męża pani Magdaleny.
- Opublikowałam ten post ze względu na mojego brata. Jego mieszkanie zostało zdemolowane. Do czego Kamil ma wrócić? (…) Nie wiem, kto zdemolował mieszkanie. Tylko niech pan mi nie mówi, tak jak policja, że to równie dobrze mogłam to zrobić ja. Nie dam zniszczyć brata – deklarowała siostra mężczyzny.
Sytuację rozjaśniła również rozmowa z pracownicami lokalnego OPS-u.
- Jest konflikt rodzinny pomiędzy siostrą pana Kamila, mamą pana Kamila a panią Magdą. W mojej ocenie, to jest celowe działanie, żeby uprzykrzyć życie pani Magdzie, narobić jej problemów. To, co w ostatnich dniach przeżyła pani Magda, żadna matka nie powinna przeżywać – mówiła Beata Kurczyk-Korsieko z gliwickiego OPS-u.
Co wydarzyło się po emisji reportażu?
W trakcie naszego śledztwa okazało się, że to pani Magda jest ofiarą. Wyjechała z Gliwic tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami, żeby polepszyć życie jej dzieci.
Po naszym materiale zgłosiło się bardzo wielu poruszonych widzów z ofertą pomocy.
„Chciałabym pomóc tej kobiecie, bo nie mogę się pogodzić z tym, jak ludzie krzywdzą” – mówiła jedna z widzek.
Kolejni darczyńcy - Tomek i Justyna, mimo że dzień wcześniej zmarł ich bliski krewny, zaprosili nas do siebie, aby podzielić się tym, co mają.
- W 2004 roku byłem bezdomny i stanąłem na nogi. Żeby coś zmienić, trzeba tego chcieć samemu. Są też ludzie skorzy do pomocy – mówi pan Tomasz.
Podczas dyżuru telefonicznego po emisji reportażu nasz dziennikarz odebrał też telefon od pani Justyny, która zaoferowała, że przekaże łóżeczka dla całej czwórki dzieci.
- Zadzwoniłam, bo poruszyła mnie historia tych dzieci, takie maleństwa… Liczę na to, że teraz będą miały spokój, a pani Magda da sobie radę - mówi Justyna Kucharska.
- Ciężko było odejść od męża – przyznaje ze łzami w oczach pani Magdalena podczas rozmowy z panią Justyną.
„Nigdy nie miała normalnej rodziny”
Jedną z osób, które odezwały się po naszym reportażu, jest pani Julia. Poznała ona panią Magdę, gdy ta była dzieckiem. Aby ułatwić jej start w nowy etap życia, kobieta założyła dla niej zbiórkę w internecie. Więcej na ten temat tutaj >>>
- Magdę znam od 12. roku życia. Nigdy nie miała normalnej rodziny. Wychowywała się w rodzinie bardzo patologicznej. Krzyki, przemoc, głód, wyśmiewanie z tego, że musiała chodzić w dziurawych butach czy ciuchach. Nie miała nigdy lekkiego dzieciństwa - opowiada Julia Herrmann, przyjaciółka pani Magdaleny.
Dodaje, że matka pani Magdy miała problem z alkoholem. Obecnie już nie żyje.
- Jak była dzieckiem, brałam ją do siebie, pomagała mi przy dzieciach. Zawsze była taką pomocną, życzliwą osobą. Pomimo, że sama miała piekło, to zawsze starała się każdemu pomagać – dodaje pani Julia.
„Przeszła z jednego piekła do drugiego”
Julia Herman mówi, że również przeszła koszmar w swoim małżeństwie. Przez wiele lat doświadczała przemocy domowej. Po tym, jak uwolniła się z rodzinnego piekła, zaczęła działać społecznie. Prowadzi warsztaty, spotkania z innymi ofiarami, aby pomóc im zmienić swoje życie.
- Takie osoby z rodzin patologicznych, takie jak Magda, w dorosłym życiu na siłę szukają miłości. Nieważne za jaką cenę, ale chcą mieć dom. Magda przeszła z jednego piekła do drugiego, większego piekła – uważa pani Julia, przyjaciółka Magdy.
- Magda szukała miłości, wparcia, tego, żeby ktoś ją przytulił, docenił. Kamil dał jej tę namiastkę, zwłaszcza na początku – mówi pani Julia.
- Na początku pokazał jej miłość, ale sprawcy przemocy mają to do siebie, że działają na trzech etapach – w fazie miłości, fazie napięcia i fazie wybuchu. Zwabił ją do siebie. Tacy ludzie umieją manipulować i Magda mu uwierzyła. Miała wtedy zaledwie 15 lat – opowiada przyjaciółka kobiety.
- Teraz to jest zupełnie inna Madzia. Wrócił uśmiech na jej twarz, wróciło poczucie bezpieczeństwa. Ona nigdy nie chciała wiele, chciała mieć tylko przytulny, ciepły dom dla dzieci. Żeby dzieci miały takie dzieciństwo, jakiego ona nigdy nie miała – mówi kobieta.
- Magda zasługuje na drugą szansę. Na to, żeby w końcu wyjść z piekła i zobaczyć coś pięknego i pozytywnego – kończy przyjaciółka pani Magdaleny.
Chcesz pomóc pani Magdzie i jej dzieciom? Więcej informacji można znaleźć TUTAJ >>>
Autor: as
Reporter: Maciej Dopierała