Kurator zajmuje się rodzicami szóstki dzieci od dwóch lat. Sąd ograniczył im władzę rodzicielską, głównie z powodu alkoholizmu ojca. Sąsiedzi mówią, że odgłosy awantur i krzyki na dzieci słyszeli z ich mieszkania bardzo często. W ostatnią niedzielę pani kurator zobaczyła 7-letniego Adriana mocno poparzonego. Zadzwoniła na policję, ta wezwała pogotowie. Chłopczyk z obrażeniami II stopnia trafił do szpitala. - Kiedy matka robiła dzieciom śniadanie, z pokoju dobiegł ją krzyk Adriana – mówi nadkomisarz Jacek Sowa z Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie. – Jedno z jego rodzeństwa bawiąc się zapalniczką podpaliło jego piżamkę. Matka prysznicem ugasiła ogień, potem posmarowała rany syna margaryną. I poszła na zakupy. Piątkę rodzeństwa Adriana zawieziono do domu dziecka. Byli zaniedbani i brudni. Policja i prokuratura przesłuchała już ich rodziców. Matce postawiono zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Przyznała się do niego, ale nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego nie wezwała pogotowia. To nie pierwszy wypadek, jaki wydarzył się w tej samej rodzinie. W lipcu tego roku 2-letnia Nikola, siostra Adriana wypadła z okna i złamała nogę. Rodzice byli wtedy w domu. Byli trzeźwi. Sąd uznał to za zdarzenie za nieszczęśliwy wypadek. - Może w domu dziecka te dzieci będą wreszcie traktowane jak ludzie, a nie jak zwierzęta – mówi jedna z sąsiadek. Adrian powraca do zdrowia w szpitalu. Po wyjściu dołączy do swojego rodzeństwa w domu dziecka. O tym, co stanie się teraz z sześciorgiem dzieci, zadecyduje sąd rodzinny. Rodzice Adriana przebywają na wolności, matka chłopca wkrótce stanie przed sądem.