Od lat nie miał kontaktu z córką, a sąd przyznał mu opiekę. „On używa ludzi do swoich celów”

Paulina z matką
Od lat nie miał kontaktu z córką, a sąd przyznał mu opiekę
Przez 20 lat nie kontaktował się z niepełnosprawną córką, ale to właśnie jemu sąd niedawno przyznał opiekę nad niepełnosprawną Pauliną. Z powodu takiej decyzji, kontakt z córką straciła kochająca ją matka.

Paulina to 34-letnia kobieta, która od dziecka żyje z niepełnosprawnością. Urodziła się w pełnej rodzinie, wychowywała się z młodszym bratem, ale jej dzieciństwo nie było łatwe. W domu miało dochodzić do awantur wszczynanych przez jej ojca.

- Zajmowałam się nią na okrągło. Mój mąż bardzo dużo pił. A to, co wyprawiał po alkoholu, to po prostu nie mieści się w głowie – wspomina pani Julita, matka Pauliny. I dodaje: - Myślę, że parę razy nie wyszłabym z tego wszystkiego żywa. I w tym wszystkim były dzieci. To były straszne lata.

- Ojciec potrafi być bardzo agresywny, potrafi wpaść w furię i wychodzi z niego nienawiść. Chce narzucić, to, co sobie wyobraża – agresją, czy słowną czy fizyczną – mówi Hubert, brat Pauliny.

Hubert nie chciał pokazać twarzy przed kamerą. Wstydzi się dzielić intymną historią rodzinną.

- To, co mogę powiedzieć, to że on obsesyjnie nienawidzi mojej matki – podkreśla brat Pauliny. I dodaje: - Ciągle mam w głowie sytuację z mojej młodości, jak ojciec wpadł w furię i zaatakował samochód matki.

- Wskoczył mi na samochód. Wyrwał wycieraczki i walił nimi po szybie. Urwał mi lusterko. Siedziałam w środku z Pauliną. Paulina zsikała się ze strachu, bo to było przerażające. I uciekł – opowiada pani Julita. I dodaje: - Sprawa trafiła do sądu. Wtedy zaczął się dla nas dobry czas, bo on przepadł.

Paulina zamieszkała w Domu Pomocy Społecznej

Pani Julita zakończyła związek. Wygrała sądową batalię o opiekę nad dziećmi. Starała się, żeby Paulina była jak najbardziej samodzielna, aby żyła w swojej społeczności, by była aktywna.

Dziewczyna uczyła się w szkole z internatem, a w wieku 24 lat zamieszkała w Domu Pomocy Społecznej w Bramkach. Z kolei matka wyprowadziła się za granicę. Mimo odległości, utrzymywała stały kontakt z Pauliną.

- Nie oddałam dziecka – zapewnia pani Julita. I tłumaczy: - Pamiętam dzień, jak ją zawoziłam. Umierałam psychicznie i pamiętam, jak personel porozmawiał ze mną. Padło: „Słuchaj, wrzucasz ją w dorosłe życie. Dajesz jej inne miejsce do życia, takie dla niej. Ona jest młoda i się przystosuje”.

- Powiedzieli, że mają masę dorosłych osób, które spędziły całe życie w domach i są wycofane. A Paulina chciała ze wszystkiego korzystać, bo zawsze była otwarta. Chciała być wiecznie aktywna, ona to lubi – zaznacza.

W jednym z nagrań Paulina mówi wprost:

- Kocham Bramki i lubię tutaj koleżanki – słyszymy.

Paulina w Bramkach uczestniczyła w różnych zajęciach, odwiedzała mini zoo i zajmowała się alpakami. Miała dużo koleżanek.

- Wszystkim mieszkańcom staramy się zapewnić godne warunki pobytu. Mają zorganizowane różne warsztaty i zajęcia – mówi Barbara Gębala, dyrektor PCPR w Ożarowie Mazowieckim.

Ojciec zabrał córkę z DPS-u

Ojciec Pauliny przez niemalże 20 lat nie utrzymywał z nią kontaktu. Gdy dowiedział się, że dziewczyna jest w domu pomocy, przestał płacić alimenty. Niedługo później władze gminy upomniały się o jego udział w kosztach. Wtedy ojciec złożył do sądu wniosek o ustanowienie go prawnym opiekunem ubezwłasnowolnionej Pauliny. Sąd pierwszej instancji wniosku nie uwzględnił, jednak sąd apelacyjny zmienił orzeczenie i opiekę nad Pauliną przyznał ojcu.

- Ojciec Pauliny ludzi traktuje przedmiotowo. On ich używa, potrzebuje do swoich celów, a nie do miłości. Nie spędził czasu ze swoją córką od 20 lat i mam wierzyć, że pojawił się po 20 latach z miłości? A gdzie miał tę miłość przez 20 lat? – oburza się pani Julita.

Podobnie uważa brat Pauliny.

- Nie mogę tego zrozumieć. To jest osoba niezrównoważona, która nie potrafi kontrolować swojej nienawiści, jaką darzy niektóre osoby. Dla mnie ktoś, kto tak się zachowuje, w ogóle nie powinien mieć prawa do opieki nad osobą niepełnosprawną. Nie rozumiem, dlaczego coś takiego w ogóle ma miejsce – dziwi się Hubert.

Pani Julita wpadła w rozpacz, gdy dowiedziała się, że jej 67-letni były mąż, zabrał Paulinę z DPS-u. Matka straciła przez to kontakt z córką. W nowym domu Paulinę odwiedzać mógł tylko brat Hubert. Ojciec jednak coraz bardziej ograniczał jego wizyty.

Kilka tygodni temu Hubert umówił się z ojcem, że zabierze Paulinę na spacer. Ojciec niespodziewane wpadł w szał.

- Pauliny nie weźmiesz – słyszymy ojca Huberta.

- Paulina powiedziała, co innego – odpowiedział Hubert.

- Nie kłam, bo ci za…, kopa zaraz, świnio ty. Mówię ci, że nie pozwalam sk… zj… Bo ci prz… zaraz.

- Moja siostra wszystko to słyszała. Zadzwoniłem na policję, powiedziałem, że to, co się dzieje w domu ojca, to na pewno jest przemoc psychiczna. I wszystko wskazuje, że przemoc fizyczna – opowiada Hubert.

Sprawą zajęła się policja i sąd

- Policjanci wydali nakaz opuszczenia mieszkania wobec jej taty. Zakaz zbliżania się do niej i zakaz kontaktowania na okres 14 dni – mówi kom. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Praga-Północ. 

Od czasu interwencji Paulina przebywa w placówce medycznej.

- W szpitalu Paulina mówiła, że on ją wiąże, że ma przez niego depresję. Że ona się go boi, że on krzyczy i poddusza. Dostawała ataków paniki, a nigdy nie miała ataków paniki – zaznacza pani Julita.

Matka odwiedzała Paulinę w szpitalu niemalże codziennie. Też chcieliśmy usłyszeć relację Pauliny. Pojechaliśmy do szpitala. Tam jednak doszło do zaskakującej sytuacji.  

Matka Pauliny usłyszała, że nie zostanie wpuszczona. Że odwiedzin zakazał opiekun prawny.

- Doktor nie pozwolił mi nawet wejść i powiedzieć, że nie mogę do niej z jakiegoś powodu przychodzić. To jest nieludzkie, tu już nie chodzi o to, kto jest jakim opiekunem prawnym. W ogóle nie ma w tym czynnika ludzkiego – uważa pani Julita.

Co na to ojciec Pauliny?

Próbowaliśmy skontaktować się z ojcem Pauliny. Mężczyzna nie chciał się z nami spotkać, udało nam się porozmawiać z nim telefonicznie.

- Paulina domagała się, żeby ją zabrać, nie tylko do mnie, tylko do pracowników DPS-u. Oni o tym wiedzą. Robiła im awantury, że chce do domu – przekonuje nasz rozmówca.

Jak mężczyzna odniesie się do zarzutów matki, która twierdzi, że Paulina nie jest u niego bezpieczna?

- Aj tam, że matka twierdzi… Założyłem jej sprawę o alimenty i ona się broni przed alimentami – stwierdził.

Okazało się, że sąd uchylił zakaz zbliżania się zastosowany wobec ojca. Dlaczego? Drogą mailową dowiedzieliśmy się, że został uznany za bezzasadny. Chcieliśmy zapytać o powody tej decyzji, a także o to, w jaki sposób sprawdzono kompetencje wychowawcze ojca Pauliny. Pomimo wielu próśb, przedstawiciel sądu odmówił spotkania z nami.

Rozprawa dotycząca zmiany opiekuna prawnego została wyznaczona na koniec stycznia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości