Dorobić się na dzieciach

- Najbardziej oburzające było jej igranie z naszymi uczuciami. To, że pod pozorem prośby o pomoc, wyłudzała od nas rzeczy, a następnie nimi handlowała – mówi Dorota Tych, jedna z kobiet, która odpowiedziała na internetowy apel o pomoc dla matki z dzieckiem.

W internecie jest wiele portali poświęconych rodzicom i macierzyństwu. Na stronach można znaleźć nie tylko informacje dotyczące zdrowia i pielęgnacji dzieci. Umieszczane są także ogłoszenia o sprzedaży i wymianie dziecięcych rzeczy. Wiele kobiet, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, szuka tam natomiast pomocy dla siebie i swoich pociech. Wrażliwość rodziców gotowych nieść pomoc innym wykorzystują oszuści internetowi. Wśród nich była Edyta, która na portalu www.noworodek.pl poprosiła o pomoc swoje koleżanki. - Kobieta wzbudzała ogólne zaufanie. Potrafiła podejść każdego człowieka. Na początek wyrażała się w sposób czuły, miły, ciepły. Nie przypuszczałam, że coś może być nie tak – przyznaje Kasia, mama dwójki dzieci. Edyta działała na dwóch portalach. Miała kilka pseudonimów. Pod jednymi prosiła o pomoc rzeczową. Pod inny nickami handlowała darami. - Kupiłam od niej kołderkę z poduszką, karuzelę nad łóżeczko i przewijak. W tym samym czasie pomagałam jej. Wpłaciłam jakąś kwotę pieniędzy i wysłałam ubranka - opowiada Sylwia Hajduk. Kobiety, które w akcie dobroci wyciągnęły pomocną dłoń do Edyty, poczuły się oszukane. Ich oburzenie wzrosło, gdy dowiedziały się, że oszustka otworzyła sklep z używanymi rzeczami dla dzieci. Jednak Edyta nie czuje się winna. - Nie uważam, żebym zrobiła źle. Po prostu potrzebowałam pomocy. Poprosiłam o nią tak, jak każdy – wyjaśnia oszustka. Oszukane matki nie zgłosiły sprawy na policję. Tłumaczono im, zachowanie Edyty jest społecznie mało szkodliwe. Podobnych sytuacji jest jednak w sieci wiele. Według prowadzący portal e-dziecko, oszustów nie da się uniknąć. - Niestety, jesteśmy narażeni na tego typu oferty w internecie. Trzeba być czujnym. Nie powinno się impulsywnie pomagać tylko dlatego, że ktoś napisał rozpaczliwy list – uważa Justyna Dąbrowska, redaktor naczelny miesięcznika Dziecko.

podziel się:

Pozostałe wiadomości