O brutalnym morderstwie w Rewalu mówiliśmy w ubiegłym tygodniu. Przypomnijmy, że 17-letni Szymon przyjechał do nadmorskiej miejscowości na obóz brydżowy. Do domu już nie wrócił. Został brutalnie zamordowany przez 19-letniego Pawła, byłego wychowanka rewalskiego Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. ---obrazek _i/rewal 8.jpg|prawo|Kilkakrotnie ugodził chłopca myśliwskim nożem--- - Chłopak zszedł ze swoja ofiarą na plażę i zadał jej kilkanaście uderzeń nożem. Kiedy już nie żył, podniósł ciało, wszedł z nim do morza i wrzucił do wody. Prawdopodobnie u podłoża tego morderstwa leży niezaspokojona potrzeba psychiczna – brak akceptacji, bezpieczeństwa. Nie miał tego w domu. Jego ofiara te potrzeby miała zaspokojone. To mogło wywołać agresję – mówi Bogdan Folwarski z Prokuratury Rejonowej w Gryficach. Chłopcy wychowywali się w różnych realiach. Szymon miał dom, rodzinę, perspektywy na przyszłość. Piotr nie miał nic. Wychowywał się w domach dziecka. Często przenoszono go z miejsca na miejsce. Dwukrotnie mieszkał w Domu Dziecka w Nagłowicach. - Gdy zmarł ojciec Piotr został skierowany do nas. Matka nie opiekowała się nim należycie. Nie zajmowała się dziećmi. Najczęściej nie było jej w domu. Chłopak stawał się coraz bardziej agresywny. W szkole funkcjonował nie tak, jak należy. Wykradał pieniądze swoim kolegom z klasy. Demolował sprzęt – mówi Joanna Korytowska, dyrektorka Domu Dziecka w Nagłowicach. ---obrazek _i/rewal 5.jpg|prawo|Ciało znaleziono na plaży--- Ponieważ Piotr sprawiał trudności, był agresywny, został przeniesiony do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rewalu. 25 czerwca skończył się czas jego pobytu w placówce. Nie miał gdzie się podziać. Wychowawczyni załatwiła mu więc sezonową pracę w ośrodku kolonijnym. Pracodawcę zapewniła, że chłopak nie sprawia trudności. Doszło jednak do tragedii. Piotr zamordował Szymona. Dlaczego Piotra pozostawiono bez nadzoru w ośrodku kolonijnym? Dyrektorka placówki nie chciała wyjaśnić tej sprawy przed kamerą. Dziennikarzom udało się jednak porozmawiać z nią przez telefon. - To jest dorosły człowiek. Jaką miał mieć opiekę? Czuję się fatalnie, że takie zdarzenie miało miejsce – powiedziała Anna Dejnakowska, dyrektorka Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rewalu. Być może jednak tej i innych tragedii udałoby się uniknąć, gdyby dorastający wychowankowie placówek opiekuńczych, nie pozostawali bez opieki. Zobacz także:Podwójna tragediaMorderstwo w Rewalu