Czy to naprawdę pensjonat?

TVN UWAGA! 3627130
TVN UWAGA! 135408
„Enklawa ciszy i spokoju” - tak właściciel reklamuje działający od kilku lat na przedmieściach Kołobrzegu niewielki pensjonat. Trudno w nim jednak zastać gości wypoczywających nad morzem. W dodatku, żeby zatrudnić się w tym pensjonacie jako sprzątaczka, trzeba biegle posługiwać się językiem ukraińskim lub białoruskim. Co się za tym kryje?

- Zgłoszono informację o chęci zatrudnienia osób zza granicy w charakterze pokojowych. Wymagano języka ukraińskiego. Z założenia chcą informacji, że nie mamy tu takich osób. Ja nie mogę mu zabronić wpisania takich wymagań. Muszę tę ofertę przyjąć – mówi Marcin Bonew, Powiatowy Urząd Pracy w Kołobrzegu. - Nie mam nic na ten temat do powiedzenia. Kiedyś prowadziłem agencję towarzyska, teraz nie. Wskazywano mnie już setki razy. Nawet nazywano ojcem chrzestnym kołobrzeskich „burdelarzy”. Różne rzeczy opowiadano, pisano. Ja chcę mieć święty spokój. Mam w tej chwili 60 lat, nie bawię się w te rzeczy już – mówi Jerzy M. Poprzedniego wieczoru odwiedziliśmy pensjonat Jerzego M. z ukrytymi kamerami. Dotarliśmy też do osoby, która zna kulisy pozornie legalnego zatrudniania kobiet ze wschodu. Na jej prośbę nie ujawniamy jej personaliów i nie pokazujemy twarzy. - Pensjonat to przykrywka. Tam może zdarza się w sezonie parę pokoi wynajętych, ale to nie jest jakaś dochodowa działalność. Pan M. działa w tej branży około 13 lat. To zawsze była agencja. Dziewczyny w agencji, są to dziewczyny, które przyjeżdżają już jakiś okres czasu. One są na oświadczenia z powiatowego urzędu pracy w Kołobrzegu. Takie oświadczenie jest wydawane na pół roku. Po sześciu miesiącach występuje do urzędu w Koszalinie o roczne zezwolenie na pracę. Nigdy nie było żadnych kontroli – mówi informator. Sprawdziliśmy, jak wygląda urzędowa droga legalnego zatrudniania cudzoziemek w Polsce. Okazuje to się banalnie proste. Wystarczy wypełnić kilka dokumentów i nikt nie może się do niczego przyczepić. - Na terenie Kołobrzegu, Mielna, Darłowa funkcjonuje kilkadziesiąt pensjonatów. Proszę od nas nie oczekiwać, że my mamy taką wiedzę. Zgłasza się pracodawca do urzędu pracy, składa oświadczenie, i na podstawie tego oświadczenia i wizy, zatrudnia na sześć miesięcy – tłumaczyEwa Kucharska, kierowniczka Oddziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki. - Jeżeli ministerstwo wydaje rozporządzenie i pozwala w nim na wykonywanie pracy na podstawie oświadczenia w każdym zawodzie, w każdej dziedzinie gospodarki i na każdym stanowisku, to jest jasna rzecz… My mamy związane ręce. Nie możemy bawić się w jakieś służby dochodzeniowo - śledcze, my musimy dać wiarygodność dokumentom, które przedstawia nam pracodawca – wyjaśnia Zofia Tyl, Oddział Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki. Właściciel pensjonatu, Jerzy M., kilka lat temu wszedł już w konflikt z prawem za czerpanie korzyści z prostytucji. W toczącym się postępowaniu karnym obciążyły go pracujące dla niego cudzoziemki. Z uwagi na to, że wyrok uległ już zatarciu, nie możemy przekazać jego treści, a Jerzy M. może twierdzić, że jest osobą niekaraną za ten czyn. Kołobrzeska straż graniczna wielokrotnie sprawdzała pensjonat Jerzego M. Ale po kilku wpadkach sprzed lat, właściciel przybytku i jego pracownice są przygotowani na wszelkie kontrole. - Zatrudnione cudzoziemki posiadają umowę o pracę a także oświadczenie o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi lub zezwolenia wojewody. Jest to bardzo trudne do udokumentowania i udowodnienia, że nie są sprzątaczkami tylko prostytutkami. Gdy przychodzimy na kontrolę, przebywają tam kobiety, i tak naprawdę nie może stwierdzić, jaki jest prawdziwy charakter, autentyczny tego, co one robią. One musiałyby powiedzieć, że ktoś je zmusza do prostytucji lub z innych symptomów funkcjonariusze straży granicznej mogliby to wnioskować – mówi oficer operacyjny, straży granicznej. To Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej dwa lata temu zmieniło przepisy, ułatwiając zatrudnianie cudzoziemców do prac sezonowych. O tym, że dzięki temu można legalizować zatrudnienie w charakterze prostytutki, zapewne nikt nie pomyślał. - Po to jest organ kontrolny, który ma swoje sposoby działania i w ramach informacji pozyskanych od urzędu pracy, jeżeli jest to uprawdopodobnione, ma możliwość zweryfikowania rzeczywistej pracy wykonywanej przez te osoby. To, co jest pewną patologią, ale na poziomie kazuistycznym musi włączać mądrość i rozsądek urzędnika, który ma możliwość oddziaływania na poziomie lokalnym, tak jak w przypadku kontroli legalności zatrudnienia – mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej. Od czasu zmian w przepisach o zatrudnianiu cudzoziemców do Polski do prac sezonowych przyjeżdża około 300 tysięcy obywateli Ukrainy, Białorusi czy Rosji. Jednak nikt nie jest w stanie nawet oszacować, ilu cudzoziemców pracuje u nas legalnie, a ilu, w porozumieniu z polskimi pracodawcami, oszukuje polskie władze. W tym konkretnym przypadku z Kołobrzegu Ministerstwo Pracy obiecało przyjrzeć się bliżej zatrudnianiu cudzoziemek w pensjonacie i sprawdzić, co w tej sprawie robili urzędnicy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości