18-letni Michał Filipowski napisał trzy pożegnalne listy: do rodziców, siostry i najbliższych kolegów. Poprosił adresatów, by nie szukali winnych jego śmierci. Całą odpowiedzialność wziął na siebie. - Nie wiem dlaczego to zrobił. Może przez to, że był nękany przez pracownicę straży miejskiej. Bo ona nie dawał mu żyć. Nie było tygodnia, żeby nie przychodził i się nie skarżył. Na początku listopada zgłosiłam to wychowawczyni, pedagogowi. Dzwoniłam do prezydenta miasta i prosiłam o pomoc. Ale oni wszyscy myśleli, że ja jestem jakąś sfiksowaną mamusią - dodaje Danuta Filipowska. matka. Na kilka tygodni przed śmiercią Michała Filipowskiego, jego matka poinformowała kilka osób o rzekomym konflikcie syna z funkcjonariuszką straży miejskiej. - Nigdy wcześniej nie byłam informowana o istnieniu takiego konfliktu. Tydzień przed śmiercią chłopca rozmawiałam z mamą. Rozmowa dotyczyła wyników w nauce. W tej rozmowie mama nie wskazała na to, że cokolwiek lub ktokolwiek sprawiał synowi większe problemy niż dotychczas. Wiadomo mi o jednym zdarzeniu, na skutek którego Michał został ukarany mandatem straży miejskiej - twierdzi Magdalena Maciejewska, nauczycielka. Michał Filipowski został ukarany przez patrol straży miejskiej za picie piwa na ulicy, w czasie, gdy miał być na lekcjach. Jego matka złożyła skargę do komendanta straży miejskiej. Ten fakt miał zdenerwować funkcjonariuszkę straży i zapoczątkować konflikt. Po śmierci Michała Filipowskiego odbyło się spotkanie nauczycieli i kolegów z klasy. W trakcie rozmowy jeden z najbliższych kolegów Michała miał ujawnić, że funkcjonariuszka straży miejskiej po incydencie z piwem i skardze matki, często kontrolowała i straszyła go. - Strażniczka powiedziała: słuchaj Filipowski. Za to, że twoja mama odwołała się od mandatu i napisała na mnie pismo do komendanta, to nie masz u mnie życia. Tak mówili chłopcy podczas spotkania w szkole kilkanaście godzin po śmierci - opowiada uczestniczka spotkania. - Być może padły takie słowa. Ale są to silne emocje, które nie pozwolą mi odtworzyć przebiegu takiej spontanicznej rozmowy - utrzymuje Magdalena Maciejewska, nauczycielka. Okolicznościami samobójstwa Michała zajął się prokurator. Po przesłuchaniu matki, funkcjonariuszki straży miejskiej, kolegów oraz wychowawczyni chłopca wykluczył, że ktoś pomógł 18-latkowi w podjęciu dramatycznej w skutkach decyzji. Nie ustalił też jednoznacznych przyczyny jego śmieci. Dziennikarze UWAGI! kilka razy próbowali skontaktować się z funkcjonariuszką straży miejskiej. Chcieli dowiedzieć się, dlaczego podczas przesłuchania w prokuraturze zeznała, że jej zdaniem powodem samobójstwa Michała Filipowskiego były problemy w szkole i zawód miłosny. Nikt inny nie podał takich powodów. - Nie znam żadnych szczegółów, które wskazywałyby na to, że moja strażniczka się jakoś wybitnie tym człowiekiem interesowała. To nie jest możliwe, żeby ona moralnie była odpowiedzialna za to samobójstwo. Znam tę strażniczkę od wielu lat - tłumaczy Ireneusz Dziubek, komendant Straży Miejskiej w Kaliszu. Prokuratura mimo umorzenia śledztwa w sprawie samobójczej śmierci Michała Filipowskiego ponownie przesłucha jego matkę, kolegów, nauczycielkę oraz funkcjonariuszkę straży miejskiej. Tym razem prokurator będzie sprawdzał, czy był konflikt między strażniczką a Michałem i czy rzeczywiście często kontrolowała 18-latka.