Jakub został wepchnięty pod nadjeżdżający pociąg. Zarzuty dla 20-latka

Jakub
23-latek został wepchnięty pod pociąg
Jakub miał 23 lata. Studiował, pracował i miał mnóstwo planów na przyszłość. Feralnego poranka stał na peronie dworca w Sopocie, niespodziewanie został wepchnięty pod pociąg.

23-letni Jakub wracał do domu po spotkaniu z przyjaciółmi w jednym z sopockich barów. Miał zamiar wsiąść do pociągu jadącego w kierunku Gdańska. Na tym samym peronie znalazł się 20-letni Maksymilian. 

Co wydarzyło się na peronie?

Była 5:30, gdy niespodziewanie agresywny napastnik wepchnął Jakuba pod nadjeżdżający pociąg. Młody mężczyzna nie miał żadnych szans na ratunek.

- Sprawca został zatrzymany. Nie oddalił się z tego miejsca po zdarzeniu. Jest to 20-letni mieszkaniec Trójmiasta – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

- Mężczyzna usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa zabójstwa w zamiarze bezpośrednim – dodaje prokurator Grażyna Wawryniuk.

Sprawca był pijany, badanie wykazało 1,8 promila alkoholu we krwi, znaleziono przy nim również środki odurzające w postaci białego proszku. 20-latek stwierdził, że był pod wpływem narkotyków.

- Klient nie przyznał się do winy. Złożył krótkie wyjaśnienia, w których stwierdził, że był to nieszczęśliwy wypadek. Nie chciał zabić, nie miał takiego zamiaru. Szersze wyjaśnienia zostaną złożone przed sądem – mówi adwokat Błażej Haber, pełnomocnik podejrzanego.

Rodzina czekała na powrót Jakuba

- Jak zadzwonił domofon, to myśleliśmy, że to on wraca. Ale mąż był w oknie i mówi, że to idzie policja – mówi Grażyna Siemiątkowska, babia Jakuba. I dodaje: - Miałam straszne przeczucie, a jak powiedzieli, że mam wejść do środka i usiąść… To nie do opisania. Jakby komuś wyrywać serce.

- Najgorsza dla nas była identyfikacja ciała. Poszedłem tam z żoną z myślą, że to jest pomyłka, że ktoś mu ukradł dokumenty, że to nie jest on. No ale niestety… - mówi Tomasz Masłowski, wujek Jakuba.

Student i tenisista

Jakub był studentem Uniwersytetu Gdańskiego, obronił dyplom licencjata na wydziale finansów i bankowości. Pracował w banku. Pasją Jakuba był tenis, który trenował od 12. roku życia. Startował w amatorskich turniejach komercyjnych, jak i akademickich mistrzostwach Polski.

- Prawdę mówiąc do tej pory w to nie wierzę. Nie dociera to do mnie. Był to tak młody chłopak, trudno jest się z tym pogodzić – mówi Hanna Wesołowska-Szprada, trenerka tenisa z AZS Uniwersytetu Gdańskiego.

Tenisowa pasja, jak i zdolności organizacyjne Jakuba sprawiły, że przez ostatnie dwa lata był on kierownikiem akademickiej sekcji tenisa ziemnego Uniwersytetu Gdańskiego.

- Miał bardzo dobry kontakt ze swoimi koleżankami i kolegami, nie tylko z naszej drużyny, chodzi też o kontakty między uczelniami. Z wieloma osobami rozmawiał, spotykał się. Był w to wszystko bardzo zaangażowany i bardzo lubiany – wspomina Hanna Wesołowska-Szprada.

Jakuba wychowywali dziadkowie

- Był jak nasze dziecko. W pewnym momencie zapytał: „Babciu, czy mogę mówić do ciebie mamo?”. Powiedziałam: „Mamusię miałeś jedną, jak będziesz mówił babciu, to też będę szczęśliwa” – przytacza pani Grażyna.

Matka Jakuba zmarła, gdy chłopak miał 7 lat. W jego wychowanie całkowicie zaangażowali się dziadkowie oraz mieszkający na stałe w Niemczech wujek. Jakub właśnie się usamodzielniał, znalazł mieszkanie i rozpoczął prowadzenie działalności gospodarczej.

- Uważam, że tyle co osiągnął w wieku 23 lat, to naprawdę było dużo. Zrobił to dzięki swojej pracy i inteligencji. A także wychowaniu przez babcię i dziadka. Oni włożyli w to całe życie i chcieli, by poszedł w dobrym kierunku. Wszystko było, jak chcieli, dopóki ktoś nie stanął na jego drodze – mówi Tomasz Masłowski.  

Co kierowało sprawcą?

- Sprawca twierdzi, że został sprowokowany przez pokrzywdzonego, który m.in. miał do niego się w sposób niemiły odnosić. Miało dojść do szarpania, w trakcie którego miał tylko lekko odepchnąć pokrzywdzonego. Twierdzi, że nie wiedział, że jedzie pociąg, że go nie słyszał. Tak wynika z treści wyjaśnień złożonych przez podejrzanego – mówi prokurator Grażyna Wawryniuk.

- Nie wierzę w to. Nigdy nie widziałam u Kuby jakichkolwiek przejawów agresji. Wręcz przeciwnie. W przypadku, kiedy była niekomfortowa sytuacja starał się uspokajać osoby. Nigdy nie był agresywny i dlatego nie wierzę, że z jego strony była jakakolwiek inicjatywa, żeby w ogóle wejść w konflikt z tym chłopakiem – przekonuje Hanna Wesołowska-Szprada.

Kim jest oskarżony 20-latek?

Ofiara i sprawca byli niemalże rówieśnikami. Ale style życia młodych mężczyzn różniły się diametralnie.

20-letni Maksymilian wychowywał się na jednym z osiedli mieszkaniowych na obrzeżach Gdyni. Pracował dorywczo. Ma oboje rodziców. W ich mieszkaniu zastaliśmy matkę chłopaka, ale nie chciała z nami rozmawiać. Prosiła, by nie wydawać przedwczesnych wyroków na jej syna.

Kolega z liceum opowiedział nam o tym jak Maksymilian zmienił się po tym, jak zaczął brać narkotyki.

- On był koszykarzem w pierwszej klasie, a po pierwszej klasie coś się u niego wydarzyło. Wiadomo, że były narkotyki. Rzucił koszykówkę czy został wyrzucony z drużyny – mówi mężczyzna.

- Nie był osobą ambitną, rzucił studia dwa razy, a ambicję stracił przez narkotyki. Miewał momenty, że był agresywny. Kłopoty pojawiły się po tym, jak zaczął brać narkotyki. To były różne rzeczy, narkotyki stymulujące – dodaje mężczyzna.

Nagrania z monitoringu

- Nagrania z monitoringu nie pozostawiają żadnych wątpliwości, co do zasadności zarzutu jaki został postawiony przez prokuraturę tj. zarzutu zabójstwa. Liczymy na jak najszybsze zakończenie postępowania przygotowawczego i skierowanie aktu oskarżenia do sądu – mówi adwokat Paulina Polak, pełnomocnik rodziny Jakuba.

- Sam przebieg tego zdarzenia, moment wepchnięcia na tory i następnie przejechanie przez pociąg, jest zarejestrowany na monitoringu. Widać moment, jak pokrzywdzony jest spychany z peronu na tor i za chwilę przejeżdża pociąg – mówi prokurator Grażyna Wawryniuk. I zaznacza: - W ocenie prokuratora nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z zabójstwem, a nie z nieszczęśliwym wypadkiem.

- Dla mnie nie ma tu innego wyroku jak dożywocie. Nieważne, że miał 20 lat, Kubuś miał 23 lata. Byli w podobnym wieku i mieli przed sobą podobny czas, więc to nie powinno być żadną obroną, że on jest młodym człowiekiem. Wyjdzie i będzie cieszył się życiem, a Kuba już nigdy tego nie zazna – mówi Tomasz Masłowski.

podziel się:

Pozostałe wiadomości