Cierpienie w samotności

- Gdy zachorowałam zdałam sobie sprawę, że jesteśmy tu na ziemi i mamy skromne trzy minutki do wypełnienia – mówi chora na raka pani Ania, która przebywa Hospicjum Onkologicznym św. Krzysztofa w Warszawie. Ciągle ma nadzieję, na powrót do zdrowia.

Pontyfikat Jana Pawła II dobiegł końca. Polski Papież jak nikt inny zwrócił naszą uwagę na sens cierpienia. Na wielkość Karola Wojtyły składały się m.in. wytrwałość i pokora w znoszeniu ciężkiej choroby. Postawa Jana Pawła II była oparciem dla wielu chorych. Zwłaszcza tych, którzy swoje ostatnie dni spędzają w hospicjach. - Śmierci jest tu bardzo dużo, ale nikt z nas nie wie, w którym momencie zaczyna się umieranie. Wiemy natomiast, że pacjent, który nie umarł jest człowiekiem żywym. Nie podtrzymujemy sztucznie życia, ale chcemy, aby to życie do końca było godne – mówi Ryszard Szaniawski, dyrektor Hospicjum Onkologicznego św. Krzysztofa. W warszawskim hospicjum przebywa chora na raka pani Anna. - Jeszcze nie miałam 50 lat, gdy dowiedziałam się, że mam raka – wspomina kobieta. Najpierw był rak sutka. Pani Anna nie zakończyła chemioterapii, gdy dowiedziała się, że są przerzuty na mózg. - Rozpłakałam się histerycznie. Poprosiłam o jeden dzień przepustki, co było moim wielkim błędem, ale byłam uparta. Nie chciałam nikogo słuchać, bo miałam ważne sprawy do załatwienia dla dzieci. Nie umiałam żyć dla siebie – wspomina pani Anna. Dziś walczy z chorobą i ma na dzieję, że wreszcie zwycięży. - Może pani doktor będzie się ze mnie śmiała, że ja mam taką nadzieje, ale wierzę, że z tego wyjdę – mówi. Zdaniem Ryszarda Szaniawskiego, dyrektora hospicjum, wszyscy chorzy liczą na wyzdrowienie, bez względu na to, jakie mają szanse. - Wszyscy, którzy zapadają na ciężkie choroby starają się pogodzić z samym sobą, uporządkować swoje sprawy. Ale mimo wszystko Ci ludzie mają ciągle nadzieję. Może to brzmi nieprawdopodobnie, ale mają nadzieję, że następny dzień przyniesie jakąś poprawę. Często są to nadzieje nieuzasadnione – mówi Szaniawski. Twierdzi, że wszystko, co można powiedzieć o cierpieniu, zostało spisane już w biblijnej Księdza Hioba. - Każdy cierpi sam. To jest całe wnętrze człowieka i jest to jednostronne doświadczenie – mówi dyrektor. - Całe życie byłam z ludźmi. A teraz jestem w czterech ścianach, nie mogę być prędka i żywa. Lubię, żeby coś się działo, być aktywną. A tu człowiek leży i jeszcze czeka, żeby go obsłużyć – mówi pani Anna, która początkowo nie chciała iść do hospicjum. Nazwała je wykańczalnią. Dziś zmieniła zdanie i docenia pomoc, jaką otacza ją personel. - Zrozumiałam też, że trzeba żyć dniem dzisiejszym a do życia podchodzić z pokorą.

podziel się:

Pozostałe wiadomości