Ciąża jak przestępstwo

- Nikt nie ma prawa poniżać mnie w moim własnym kraju. Nie zrobiłam nic złego. A okazało się, że jeśli u nas ktoś zachodzi w ciążę i rodzi dziecko, to popełnia przestępstwo – mówi Iwona Ryks, której ZUS przestał wypłacać świadczenia, gdy zaszła w ciążę i poszła na zwolnienie lekarskie.

Iwona Ryks od lat zmaga się z ciężkimi chorobami. Siedem lat temu wygrała walkę z rakiem. Dziś lekarze podejrzewają u niej stwardnienie rozsiane. Gdy trzy lata temu zaszła w ciążę, była jednocześnie zaskoczona i szczęśliwa. Ciąża okazała się zagrożona i pani Iwona musiała iść na zwolnienie lekarskie. ZUS przestał jej jednak wypłacać świadczenia. - Zadzwoniłam, żeby dowiedzieć się, dlaczego na moje konto nie wpłynęły pieniądze. Usłyszałam, że zostanie wszczęta procedura. Pytałam, na jakiej podstawie prawnej. Dowiedziałam się, że paragraf zawsze się znajdzie – opowiada Iwona Ryks. Zakład Ubezpieczeń Społecznych podważył zasadność zatrudnienia Iwony Ryks. ---obrazek _i/zusciaza1.jpg|prawo|ZUS przestał wypłacać pani Iwonie pieniądze--- - Posądzono mnie, że zachodząc w ciążę chciałam wyłudzić pieniądze z ZUS, a oprócz tego, że nie pracowałam jako księgowa w tej firmie. Zakwestionowali moje zatrudnienie, mimo że w mojej obronie stanął pracownik Urzędu Skarbowego – mówi kobieta. Podobnych przypadków jest więcej. ZUS działa zawsze według tego samego schematu. Najpierw kontroluje a następnie odbiera świadczenia. Dotyczy to zazwyczaj kobiet, które zaszły w ciążę przed lub krótko po rozpoczęciu pracy, zostały zatrudnione w małej firmie, dostały zdaniem ZUS za wysoką pensję, miały zagrożoną ciążę i poszły na zwolnienie lekarskie. - ZUS jest coraz bardziej odhumanizowaną instytucją. Jeżeli rodzi się dziecko, to matka powinna być na rękach noszona. Natomiast ZUS nad tą najsłabszą grupą, jaką są kobiety w ciąży, rozpostarł swe drapieżne dłonie – mówi Krystyna Sienkiewicz, senator RP. Sytuację pogarsza fakt, że od decyzji ZUS nie ma odwołania. Jedyną szansą na odzyskanie świadczenia jest walka przed sądem. Dla pani Ryks była to droga przez mękę. ---obrazek _i/zusciaza2.jpg|prawo|Krystyna Sienkiewicz, senator RP--- - Zapytałam się na sprawie, czy ktoś czeka aż ja w końcu umrę, bo walka z ZUS trwa już 2,5 roku. Zostałam tak potraktowana przez Zakład, że czułam się jakbym kogoś okradła, popełniła przestępstwo, a ja przecież zaszłam w ciążę – wspomina Ryks. To, że z ZUS przed sądem trudno walczyć, potwierdza sędzia Anna Czapracka. - Mimo że robimy wszystko, aby wyrównywać szanse stron, dopóki kobiety nie będą reprezentowane na znaczenie szerszą skalę przez pełnomocników, to ich sytuacja zawsze będzie gorsza niż ZUS reprezentowanego przez fachowca – powiedziała Anna Czapracka, wiceprzewodnicząca VIII Wydziału Ubezpieczeń Społecznych Sądu Okręgowego w Poznaniu. Z ZUS przegrywa w sądzie ok. 60 proc. kobiet. Często dlatego właśnie, że nie stać ich na adwokata. W ten sposób swoją sprawę przegrała również Anna Barawąs – Licau. Kobieta musi zwrócić ponad 3 tys. zł. - Nie czułam się w żadnym momencie winna. Kobieta nie może być w ciąży idąc do pracy? Normalnie pracowałam, wykonywałam swoje obowiązki – płacze pani Anna. - Czasami się zastanawiam, czy jest sens płacić składki w ZUS. Jeśli się płaci, to ma się nadzieję, że w zamian coś się dostanie – emeryturę, rentę. Okazało się, że nie ma żadnego zabezpieczenia – dodaje Ryks.

podziel się:

Pozostałe wiadomości