Ci ludzie nigdy nie powinni zostać rodziną zastępczą

TVN UWAGA! 135481
Od dwóch miesięcy przed Sądem Okręgowym w Gdańsku trwa proces dotyczący bulwersującej sprawy rodziców zastępczych z Pucka oskarżonych o znęcanie się nad dziećmi i zabójstwo trzyletniego Kacperka oraz pięcioletniej Klaudii. Niedawno dom, w którym Anna i Wiesław Cz. mieszkali razem z dziećmi, został wystawiony na sprzedaż. Trzeba spłacić kredyt wzięty na jego budowę. Jak podkreśla prokuratura, to prawdopodobnie pożyczka była głównym powodem, dla którego małżeństwo z Pucka chciało zostać rodziną zastępczą.

Dom od roku stoi pusty. Anna i Wiesław Cz. przebywają w areszcie śledczym. Od kwietnia trwa ich proces. Choć są małżeństwem i siedzą obok siebie na ławie oskarżonych - nie rozmawiają ze sobą i nie patrzą na siebie. W zeznaniach wzajemnie się obciążają. Co doprowadziło do tego, że ci ludzie zostali oskarżeni o znęcanie się i zabójstwo dzieci? - Przemoc wobec dzieci była codziennością. Te dzieci były po prostu katowane dzień w dzień. Generalnie śmierć tych dwojga dzieci była logiczną konsekwencją tej brutalnej przemocy, która w tym domu panowała – opowiada radca Piotr Pawłowski, pełnomocnik rodziców biologicznych. Na Sali rozpraw odczytano zeznania Kingi Cz., sześcioletniej córki oskarżonych. „To bicie tych dzieci było od początku. Zdarzało się co drugi dzień. Mama, jak Daniel zsikał się na podłogę, to go kopała w tyłek. Ja widziałam to i chciało mi się płakać. Bili też Krzysia. Widziałam jak go dusili. Tata w kąpaniu, żeby się uspokoił wkładał mu głowę pod wodę, a on wtedy wył, to tata mu mocniej wkładał tę głowę pod wodę.” - Jeżeli się je traktuje jako źródło utrzymania, to może wtedy dojść do różnego rodzaju wypaczeń, wypaczeń nawet myślenia o tych dzieciach. Bo te dzieci stają się już nie podmiotami wychowania, ale przedmiotami, dzięki którym można egzystować. Gdzieś głęboko w podświadomości tych osób to dziecko przestaje być dzieckiem, a staje się tylko i wyłącznie źródłem utrzymania. Na skutek tego, że nie radzą sobie z wychowaniem tych dzieci oni stają przed problemem, że nie mogą zrealizować swoich oczekiwań. Brak możliwości realizowania swoich oczekiwań budzi frustrację. A frustracja jest najprostszą i najczęstszą drogą do agresji – wyjaśnia dr Stanisław Teleśnicki, biegły psychiatra sądowy. Zeznania Aleksandry Cz., sześcioletniej córki oskarżonych: „Bo ona nas biła i chciała nas zabić. Tak do nas mówiła. Wujek to w ogóle się nie odzywał. Klaudia była grzeczna, a Ola z Danielem stali w kącie, oni nic nie jedli, mama ich kopała. Oni na dole skakali, jak oni nie skakali mama wzięła zapalniczkę i chciała im podpalić włosy. Oni obydwoje palili papierosy i ona nas podpalała. Byliśmy wtedy na golasa w kotłowni.” Przez kilka miesięcy dom odwiedzały pracownice PCPR-u przygotowane do tego, aby profesjonalnie zadbać o bezpieczeństwo i rozwój dzieci. Nic nie potrafiły zauważyć. - Jeżeli dochodzi do takiej sytuacji, w której sprawca przestępstwa dokonuje tego przestępstwa, potem wspólnie ze współsprawcą ukrywa przestępstwo i to zatarcie zbrodni się udaje, to to jest prosta droga do tego, żeby powtarzać tego rodzaju zachowania. Jeżeli coś się udaje zataić, to wchodzi to w nałóg, wchodzi w sposób bycia i zachowania – tłumaczy dr Stanisław Teleśnicki, biegły psychiatra sądowy. Od siedmiu miesięcy prowadzone jest śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracowników Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku. - W tej sprawie dwie osoby są podejrzane. Prokuratura postawiła im zarzuty w zakresie niedopełnienia obowiązków odnośnie kwalifikacji rodzin zastępczych, jak również w zakresie sprawowania nadzoru nad realizacją tej pieczy – mówi Witold Niesiołowki, Prokuratura Rejonowa w Gdyni. Po roku śledztwa niedawno do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dwóm dyrektorkom z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, śledztwo zostało zakończone i nie przewiduje się rozszerzenia aktu oskarżenia o innych pracowników, którzy opiekowali się rodziną zastępczą.

podziel się:

Pozostałe wiadomości