Budujemy mosty, bez pana burmistrza

Dopiero interwencja UWAGI! spowodowała, że władze Bystrzycy Kłodzkiej zainteresowały się losem dwóch rodzin, odciętych od świata od czasu powodzi w 1997 r.

Wielka powódź latem 1997 r. zerwała kładkę na rzece w Długopolu koło Bystrzycy Kłodzkiej. Zbudowali ją pod koniec lat 80. z pomocą gminy mieszkańcy dwóch domów położonych na drugim brzegu rzeki. Po tym, gdy woda zabrała most, obie rodziny musiały radzić sobie same. Budowali więc prowizoryczne, niespełniające wymogów bezpieczeństwa kładki. - Pierwsze dwie kładki wybudowałem we własnym zakresie, na trzecią gmina dała materiał, czwartą znów zrobiłem sam – mówi Kazimierz Pieczączyk, mieszkaniec Długopola, który musi ciągle na nowo stawiać mosty, bo poziom wody w rzece często się podnosi i kładki się rozpadają. – Mamy wnuki, muszą chodzić do szkoły, do czasu postawienia nowej kładki trzeba było je przenosić na plecach. Przeprawa w bród to jedyny sposób na kontakt ze światem także dla innych mieszkańców okolicy. Na terenie bystrzyckiej gminy ekipa UWAGI! znalazła miejsca, gdzie nie odbudowano mostów, w tym i takich, które zniszczyła powódź z 1997 r. - To nie jest dobra sytuacja – przyznaje Bogdan Krynicki, burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej. – Ale nie da się zrobić prowizorycznej kładki. Trzeba ją zbudować, i to bynajmniej za prowizoryczne pieniądze. Jednak po oględzinach zbudowanej przez mieszkańców kładki w Długopolu burmistrz stwierdził, że jest całkiem bezpieczna. Innego zdania był ekspert z Politechniki Krakowskiej. - To niebezpieczna konstrukcja – mówi dr inż. Karol Ryż z Katedry Budowy Mostów i Tuneli Politechniki Krakowskiej. – Zagraża zdrowiu i życiu ludzi. W końcu burmistrz, przed kamerą UWAGI! podjął decyzję, która może zakończyć kłopoty dwóch rodzin z Długopola. Zaproponował wykup ich nieruchomości, tak by mogły przenieść się w inne miejsce. Gmina zdecyduje o tym w najbliższych dniach.

podziel się:

Pozostałe wiadomości