Młodzi bokserzy, którzy uczestniczyli w zgrupowaniu reprezentacji, zakwaterowani byli w hotelu na Fortach Bema. Przygotowywali się do występu w ważnym i prestiżowym turnieju im. Feliksa Stamma, który ma się odbyć za kilka dni. - Zawodnicy poszli o 23 spać. Trener sprawdzał pokoje – mówi Adam Kusior, prezes Polskiego Związku Bokserskiego. Nie wszyscy zawodnicy dostosowali się do zasad obowiązujących na zgrupowaniu. Kilku z nich piło alkohol. Pijani zaatakowali jednego z kolegów nożem. - Przyszli z wódką i namawiali, żebym pił, ale ja tego nie wypiłem. Kolega mnie uderzył. Ja mu oddałem i rozciąłem mu łuk brwiowy. Drugi kolega krzyknął: bierz nóż to go zadziobiemy – wspomina poszkodowany Krzysztof Cieślak. Chłopak został ugodzony dwa razy nożem w brzuch. Powodem bójki miała być zazdrość o podpisany przez Krzysztofa Cieślaka kontrakt. - Chodziło im o to, że podpisałem lepszy kontrakt. Krzyczeli na mnie „Gwiazda” – dodaje bokser. Do czasu wyjaśnienia sprawy, wszyscy zawodnicy biorący udział w zdarzeniu zostali zawieszeni przez Polski Związek Bokserski. Dlaczego jednak doszło do takiej sytuacji? Odpowiedź na to pytanie reporterzy UWAGI! chcieli usłyszeć od trenera reprezentacji. Trener mówi, że młodzież naoglądała się filmów z kaczorem Donaldem. - Kaczor Donald uszczypnął lub ugryzł, a zaraz wszystko ożyło. A to niestety są inne czasy - odpowiada Ludwik Buczyński, trener reprezentacji i dodaje, że konsekwencje czynu zawodników są poważne - Jest człowiek pokiereszowany. Nie chciał wyjaśnić, dlaczego pod jego opieką młodzi bokserzy podźgali kolegę nożem. Trener przerwał rozmowę i nie chciał odpowiedzieć na więcej pytań. Działacze sportowi twierdzą jednak, że nie należy obarczać go odpowiedzialnością za to, co się stało. - To są dorośli ludzie. Nie można każdego z nich pilnować. Ostatecznie nie przyjeżdżają pić wódki, ale żeby startować w zawodach – twierdzą. Jak opowiada Robert Wichrowski, komentator walk bokserskich, bójka w hotelu nie jest wyjątkiem w środowisku sportowym. - Do zachowań odbiegających od normy często dochodzi właśnie na zgrupowaniach. Nie jest to pierwszy przypadek. Tacy zawodnicy jak Michalczewski czy Gołota też wspominają, że często piło się alkohol i dochodziło do zachowań odbiegających od normy – mówi Wichrowski.