Bezkarny agent

Prowadzenie biura nieruchomości jest jednym z najbardziej dochodowych interesów w Polsce. Niektórym agentom legalne zyski nie wystarczają. Przykład łódzkiego pośrednika w handlu nieruchomościami jest szczególnie drastyczny.

Dwa lata temu pokazaliśmy reportaż o pośredniku w handlu nieruchomościami z Łodzi. Włodzimierz K. w swojej ofercie miał mieszkania i domy po wyjątkowo atrakcyjnych cenach. Aby je otrzymać, trzeba było jednak natychmiast podpisać umowę z biurem. Jak się potem często okazywało, oferty albo były nieaktualne, albo fikcyjne. Właściciele mieszkań nigdy nie chcieli ich wynajmować. - Umowy nie spełniały żadnych standardów – mówi Michał Słupecki, prezes Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomości. – Były sporządzane tylko po to, by wyłudzić pieniądze. Kilkanaście osób zgłosiło się do prokuratury. Sprawa trafiła do sądu. Włodzimierz K. dostał zakaz prowadzenia działalności gospodarczej. Jego proces jest w toku. K. zupełnie się tym nie przejmuje. Jego firmę prowadzi żona Iwona, która też ma sprawę w sądzie – o posługiwanie się fałszywą pieczątką. Włodzimierz K. w tym samym czasie, gdy toczy się jego sprawa, nęka swoich klientów i zmusza ich do płacenia pieniędzy, wynikających z niezrealizowanych przez niego umów. - Nasyła ludzi z pogróżkami typu ”Wiemy, gdzie mieszkasz, znamy twoją córkę, wiemy, jak wygląda twój samochód” – mówi jeden z zastraszanych klientów. - Był taki czas, gdy musieliśmy się wyprowadzić z rodziną – mówi inna klientka. – Nasz dom był obserwowany, całą noc stały samochody ze zgaszonymi światłami. K. posuwał się nawet do przemocy. - Złapał mnie za nadgarstki i rzucił na pudła – opowiada kolejna klientka. Włodzimierz K. nie trafił do aresztu, ponieważ tylko jedna osoba złożyła oficjalne zawiadomienie o groźbach. Jej przypadek jest najbardziej kuriozalny. Włodzimierz K. naliczył kobiecie ogromne odsetki za zerwanie umowy, które w krótkim czasie urosły ze stu złotych do kilkudziesięciu tysięcy. Sąd nakazał kobiecie zapłacić dług oszustowi. Wciąż pojawiają się nowi poszkodowani przez Włodzimierza i Iwonę K. W sumie do rzecznika konsumentów w Łodzi zgłosiło się już około dwustu osób. Mimo to, że już pięć lat temu do prokuratury trafiły pierwsze doniesienia o przestępstwach państwa K., ich biuro wciąż działa. Sąd zapewnił nas jednak, że sprawa nieuczciwego biura niedługo się zakończy. Wyrok ma zapaść za miesiąc. Przeczytaj także:Po mieszkaniach i pieniądzach nie ma śladuNatrętny lokatorZakopiańska bitwa o kawałek ziemi---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości