Prokurator generalny wydał zalecenia jak mają być prowadzone sprawy przeciwko policjantom. Rzecznik praw obywatelskich szczególnie uważnie analizuje skargi dotyczące przekroczenia uprawnień przez policjantów. A jak to wygląda na co dzień? Pokaże to jedna z kilku zbadanych przez naszą reporterkę spraw.
- Najpierw byliśmy na grillu, a potem przenieśliśmy się do małego lokalu z maszynami do gry. Salon obsługiwała pani, która uznała, że zachowujemy się za swobodnie, w rezultacie czego zaczęło jej nasze zachowanie przeszkadzać. Stwierdziła, że nie wolno w lokalu palić, pić alkoholu i głośno krzyczeć. Od słowa do słowa i zaczęła się awantura. Wreszcie kobieta wezwała policję. Gdy funkcjonariusze weszli, to rzucili mnie na ziemię i zaczęli mnie pięściami po twarzy bić – opowiada Przemysław Wójcik.
Mężczyzna zeznał, że bicie w salonie gier było dopiero wstępem. Na komendzie też był bity i poniżany, policjantom nie przeszkadzał nawet fakt, że pokój jest monitorowany. Przyznaje, że wyzywał funkcjonariuszy, ale robił to pod wpływem bólu i bezsilności.
- Na komendzie wrzucili mnie do pokoju na podłogę. Nikt mnie nawet nie posadził na krześle z zamiarem przesłuchiwania. Leżałem na podłodze jak pies. Kiedy na nich krzyczałem, to wyprowadzali mnie z sali tam gdzie kamer nie ma i tam dostawałem strzały. Rano usłyszałem, że wzywają pogotowie dla jakiejś pani. Poprosiłem tego lekarza, żeby mnie obejrzał. Lekarz na mnie tylko spojrzał i od razu postanowił, że zabiera mnie na pogotowie – kontynuuje Przemysław Wójcik.
Pana Przemysława ze szpitala przywieziono z powrotem na komendę. Złożył skargę na pobicie i Wydział Wewnętrzy Policji w Kielcach rozpoczął dochodzenie o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy.
Sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Busku Zdroju. A po dwóch miesiącach umorzona. Prokurator uznał, że zapisy na monitoringu nie zgadzają się z zeznaniami pokrzywdzonego i nie ma żadnych dowodów na to, że został uderzony. Prokuratura uznała natomiast za wiarygodne wyjaśnienia policjantów, którzy twierdzili, że w ten sposób zakładali kajdanki zatrzymanemu. Styl zakładania kajdanek nie zdziwił prowadzącego dochodzenie. Nie zdziwiła go też sprzeczność w zeznaniach policjantów. Każdy inaczej opisywał moment skucia mężczyzny. A więc funkcjonariusze twierdzili, że po wejściu do salonu użyto ręcznego miotacza gazu. Wójcikowi od razu założono kajdanki i ręce miał skute z tyłu. Policjanci z kolejnego patrolu, którzy przyjechali dziesięć minut później twierdzili, że mężczyzna nie był skuty i dopiero oni pomogli kolegom założyć kajdanki. Prokuratora nie zdziwiła sytuacja, że dopiero czterem funkcjonariuszom udało się skuć niewielkiego mężczyznę. Wszyscy policjanci doskonale pamiętali natomiast, jak Przemysław Wójcik uderzał głową w podłogę i krzyczał, że ich tymi obrażeniami załatwi.
Także lekarz medycyny sądowej potwierdził, że wersja policjantów jest bardziej prawdopodobna i Przemysław Wójcik sam się uszkodził bijąc głową podczas zatrzymywania i w samochodzie policyjnym. Biegły swój gabinet ma w jednej z kieleckich komend.
- Takie samookaleczenia się zdarzają. By doznać takich obrażeń, trzeba uderzać ze średnią siłą. Kwestia jest tak, że jak człowiek uderzy się w czoło, to siniec może spłynąć – broni swojej diagnozy lekarz.
Prokurator prowadzący dochodzenie uznał zeznania Wójcika za niewiarygodne i przyjął wersję policjantów.
- Nie widzę podstaw by nie wierzyć, że pan Wójcik okaleczył się sam – twierdzi Rafał Orłowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Adwokat Przemysława Wójcika złożył zażalenia na decyzję prokuratury. Sąd uznał, że śledztwo zostało przeprowadzone rzetelnie i skargę odrzucił. Teraz toczy się przed sądem postępowanie o znieważenie funkcjonariuszy.
Na ostatniej rozprawie o znieważenie policjantów, biegły, z którym rozmawiała nasza reporterka, nagle zmienił zdanie. Wbrew temu co napisał we wcześniejszej opinii wycofał się ze stwierdzenia, że tak poważne obrażenia mogły powstać w wyniku „samopobicia”. W opinii adwokata naszego bohatera ta informacja może się stać „nową istotną okolicznością”, co pozwoli na wznowienie procesu.