Piotr P., uczeń jednego z wrocławskich liceów, pewnego marcowego dnia osiem lat temu wszedł do klasy i siekierą ugodził nauczycielkę. Siekiera zaplątała się w sweter kobiety, Piotr wyszedł i spokojnie poszedł do innych klas. Nożem zranił jeszcze dwie nauczycielki. Jednej obciął palce, drugą zranił tak, że do dziś nie może sprawnie poruszać ręką. Ugodzona siekierą ma uszkodzony rdzeń kręgowy. Sprawca wyrokiem sądu został skazany na osiem lat. - Piotr opowiadał o szkole – mówi Mariusz Kuchciak, więzień, który siedział z Piotrem P. – Że miał dosyć nauczycieli, nie wytrzymał, coś w niego weszło. Czasem cierpiał, że zniszczył sobie życie. Z tego, co zrobił nauczycielkom, był zadowolony. Dla niego to było śmieszne. W więzieniu Piotr P. zaczął rysować, przede wszystkim portrety – współwięźniów, ale także Adolfa Hitlera. Był dobrym więźniem, bez oporu poddawał się leczeniu psychiatrycznemu, utrzymywał poprawne kontakty ze współosadzonymi, był wielokrotnie wyróżniany. W końcu sąd zdecydował o jego przedterminowym zwolnieniu po pięciu latach. Gdy wyszedł z więzienia, zaczął tworzyć w Internecie. Założył własną stronę, na której umieścił własne rysunki i fotografie – autoportrety z tatuażami, z faszystowskim krzyżem na szyi, czaszką w ręku. Odmalował też swoją zbrodnię sprzed ośmiu lat. Strona została zamknięta dopiero w marcu tego roku po interwencji dziennikarzy, którzy zawiadomili policję. Piotr P. został przesłuchany. - W przypadku Piotra P. nie istniały samoistne przesłanki do zastosowania jakiegokolwiek środka zapobiegawczego – mówi Renata Procyk – Jończyk z Prokuratury Rejonowej w Oławie. – Uznałam, że jego wyjaśnienia były na tyle logiczne i spójne, że powinien pójść do domu. Piotr P. wyjaśnił, że jest artystą i to, co zamieścił na stronie jest wyrazem jego artyzmu. Pani prokurator nie wnikała w to, że chełpił się na stronie swoim czynem sprzed lat. Jeden z rysunków przedstawia autora nad leżącym w kałuży krwi ciałem nauczycielki. - Widziałam rysunek klasy i tablicę z jakimiś napisami – mówi Renata Procyk – Jończyk z Prokuratury Rejonowej w Oławie. – Rysunek widziałam w wersji czarno – białej i nie wiem, czy była na nim krew, czy rozlany atrament. Sam Piotr P. odżegnuje się od pochwalania zbrodni. Mówi, że wydarzenie sprzed ośmiu lat odcisnęło na nim tak silne piętno, że musi je wciąż odmalowywać. - Od kiedy jestem na wolności, usiłuję udowodnić, że jestem zdolny żyć między ludźmi – mówi Piotr P. – I jak do tej pory udaje mi się. Mimo, że stronę autorską zamknięto, Piotr P. nadal prezentuje się na jednej ze stron satanistycznych. Umieścił tam swoje zdjęcie i przesłanie swojej twórczości, która ma być hołdem temu, co drzemie w nim stłumione – demonom, domagającym się swego prawa do istnienia.