Rottweiler wabiący się Bąbel od ponad roku jest zmorą jednego z łódzkich osiedli. Podczas spacerów właścicielka puszcza go bez smyczy i kagańca, mimo że Bąbel notorycznie atakuje psy i ludzi. - Bąbel ugryzł mojego psa w ogon, mnie w udo – opowiada Małgorzata Bełżycka, mieszkanka osiedla. – Uciekłam z psem, obejrzałam się i przeraziłam, bo właścicielka psa z powrotem spuściła go ze smyczy i znów nas gonił. Inna z kobiet z tego samego osiedla pobiła się z właścicielką Bąbla, który najpierw zaatakował jej psa, potem pani Bąbla zbiła go smyczą, a kiedy z kolei pani nieszczęsnego gryzionego i bitego czworonoga usiłowała go bronić smyczą przed właścicielką Bąbla, dostała od niej w twarz. Mimo powtarzających się incydentów, straż miejska ani policja niewiele mogą zrobić, bo właścicielka groźnego psa ma prokuratorski immunitet. - W przypadku, gdy osoby chronione immunitetem są uciążliwe dla otoczenia, my musimy niestety sprawy kierować do prokuratury – mówi starszy inspektor Andrzej Mikołajczyk ze Straży Miejskiej w Łodzi. Dziewięć miesięcy temu kilkudziesięciu sąsiadów napisało do prokuratury petycję. Zażądali w niej pouczenia pani prokurator, by ta stosowała się do ogólnie obowiązujących przepisów i wyprowadzała agresywnego psa na smyczy i w kagańcu. Kolejnych dwóch sąsiadów skierowało sprawy do prokuratury. Do dzisiaj nikt nie uzyskał żadnej odpowiedzi na petycję, ani na temat toczących się postępowań. - Zdarzenia opisywane przez różne osoby noszą znamiona wykroczenia, a prokurator posiada immunitet i nie odpowiada za wykroczenia – mówi Robert Gąsiorowski, zastępca prokuratora okręgowego w Łodzi. – Gdy tylko docierały sygnały o tym, co się stało, prowadzone były z panią prokurator rozmowy. Ich efekt był być może nie taki, jakiego oczekiwaliśmy, stąd postępowanie służbowe i wniosek o postępowanie dyscyplinarne. Postępowanie dyscyplinarne przeciwko właścicielce Bąbla może się dla niej skończyć naganą albo przeniesieniem.