Do tragedii doszło w Suchym koło Zakopanego. Nad ranem 3 stycznia na pogotowie zadzwonił telefon – młoda kobieta powiedziała, że jej mały brat przypadkiem pił alkohol i nie oddycha. Lekarze stwierdzili zgon 5-letniego chłopca. Według relacji krewnych, poprzedniego wieczoru ojciec Stasia zauważył, że chłopiec zachowuje się nienaturalnie, uznał jednak, że wszystko jest w porządku, nic się nie stanie i kazał mu iść spać. - Poczuli alkohol, ale dziecko normalnie reagowało, Stasiu jeszcze bajkę chciał oglądać – mówi sąsiadka. - Razem z synem spał, na wersalce – mówi o ojcu chłopca babcia Stasia. – Obudził się o piątej rano, patrzy, mały Staszek nie oddycha. Przybyła na miejsce wypadku policja przebadała ojca Stasia na obecność alkoholu – wynik był negatywny, mężczyzna był trzeźwy. Sąsiedzi dotkniętej tragedią rodziny są w szoku. Od kilku tygodni małym Stasiem opiekował się tylko ojciec i 18-letnia siostra, matka chłopca i starszy brat pracują w Stanach Zjednoczonych. We wsi wszyscy są zgodni, że mężczyzna dbał o syna. - Bardzo fajna, porządna rodzina – mówi sąsiadka. – Żadnego pijaństwa. Nie wiem, czy jego ojciec kiedyś był pijany. Prokuratura ustaliła, że Staś sięgnął po alkohol sam, a butelka stała w dostępnym dla niego miejscu. Jednak lekarz pogotowia, który przyjechał do domu Stasia, przedstawia inną wersję. - Z relacji ojca wynika, że syn w towarzystwie sąsiada pił kilka godzin alkohol – mówi Zdzisław Trela, lekarz Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem. – Że wiedział, że piją, widział, że syn jest pod wpływem alkoholu. Prokuratura rozważa postawienie zarzutów opiekunom małego chłopca - niedopełnienia obowiązków i nieumyślnego spowodowania śmierci. Jeśli okaże się, że opiekunowie chłopca nie zareagowali na czas, może im grozić kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Ojciec Stasia nie był w stanie rozmawiać. Najbliżsi są przy nim cały czas, żeby nie targnął się na swoje życie. Przeczytaj także:Szkoła jakiej nie znacie – alkoholPijane nastolatki w szkoleCoraz więcej nastoletnich alkoholików