Prawie cztery lata temu, tuż przed urodzeniem swojego drugiego dziecka, Joanna Kondratowicz zatrudniła Ewę G. jako opiekunkę. Po pięciu miesiącach doszło do tragedii. Ojciec Adriana został zamordowany. Matka musiała przejąć po nim prowadzenie dużego pubu i hotelu. Adrian coraz więcej czasu spędzał z opiekunką. Wreszcie został u niej na stałe. Zdaniem pani Ewy matka przestała odwiedzać chłopca. Ten bardzo przywiązał się do swojej opiekunki. Zaczął ją także nazywać mamą. Walka o prawo do opieki nad Adrianem rozpoczęła się we wrześniu. Wtedy sąd rodzinny postanowił, że dziecko zostanie wraz z opiekunką. Powoływał się na więzi, jakie istnieją między dzieckiem a kobietą. Matka nie mogła się z tym pogodzić. Po pół roku Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał nowe postanowienie. Adrian miał wrócić do mamy. - Myślałam, że to pomyłka. Bo nie dostałam nic do ręki. Pojechałam do adwokata po postanowienie, a następnie po syna – mówi Joanna Kondratowicz. Opiekunki nie było w domu. Ewa G., twierdzi, że szukała psychologa, który by wytłumaczył dziecku całą sytuację. Pani Joanna o pomoc prosiła policję. Ewa G. zdecydowała się przekazać Adriana mamie, ale w obecności kuratora. Nie obyło się bez dramatycznych scen, krzyków kobiet i płaczu dziecka. Adrian odjechał z mamą do domu dopiero po trzech godzinach negocjacji. - Trzeba było go okłamać, że pani Ewa za chwilę wróci, aby chciał pójść – mówi Katarzyna Balicka, adwokat Ewy. - Jestem dumna z tego, co zrobiłam. Bo temu dziecku stała się kiedyś krzywda, a teraz dzieje się jeszcze większa – mówi Ewa G. Sprawa w sądzie trwa. Jaki będzie jej finał, nie wiadomo. Zobacz także:Kto będzie matką Adriana?