25 lat więzienia - to za mało!

Wyrok 25 lat więzienia dla zabójcy Iwony i jej czteromiesięcznej córeczki, rodzina zamordowanej przyjęła jak kolejny cios losu. Chcieli dla zabójcy - Marcina Talagi, dożywocia.

W styczniu br, 24-letni dziś Marcin Talaga zamordował swoją dziewczynę, a ich czteromiesięczną córkę wrzucił do rzeki. Po przeszło dziewięciu miesiącach procesu nareszcie zapadł wyrok. I choć nikt nie miał wątpliwości, że morderca zasługuje na najwyższą karę - dożywocie. Sąd skazał podwójnego zabójcę na 25 lat więzienia. Rodzina Iwony nie może pogodzić się z tym wyrokiem. Iwona i Marcin z Taczanowa, miasteczka w południowej Wielkopolsce, przez pięć lat byli parą. Myśleli o ślubie. Kiedy dziewczyna zaszła w ciążę, rozstali się. Marcin nie interesował się dzieckiem. Nękał jednak Iwonę. Na początku tego roku Iwona powiedziała Marcinowi ostatecznie, że do niego nie wróci. I Marcin twierdzi, że zabił Iwonę, bo nie chciała do niego wrócić. Pod koniec stycznia zmasakrowane zwłoki Iwony znalazł w opuszczonej kaplicy kościelny. Wkrótce zatrzymano Marcina. Przyznał się do zamordowania Iwony. Zeznał też, że swoją córeczkę Wiktorię również zabił, a zwłoki w foliowym worku obciążone kamieniami wrzucił do rzeki. Ciała czteromiesięcznej Weroniki do tej pory nie odnaleziono. Podczas procesu Marcin nie potrafił wyjaśnić motywów zbrodni. Świadkowie – znajomi pary – przyznawali, że zanim doszło do rozstania, Marcin i Iwona byli wyjątkowo kochającą się parą. - Nie chciałem zabić. Kiedy Iwona zaczęła do mnie mówić, coś się we mnie zagotowało – opowiadał Marcin sądowi o ostatnim tragicznym spotkaniu. Marcin zmienił przed sądem zeznania. Nie przyznał się do zabicia córki. Choć ciała dziecka nie znaleziono do dziś, został oskarżony o morderstwo dziecka. Matka Iwony, która w procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy, we wstrząsającej mowie prosiła sąd o najwyższy wymiar kary dla zabójcy córki. - On stal się dla mojej córki jednoosobowym sądem – sędzią, obrońcą i prokuratorem – mówiła płacząc. – I wydał wyrok. Nie tylko na moją córkę, ale i na moją wnuczkę. Sąd nie dopatrzył się w działaniu Marcina znamion premedytacji i skazał go na 25 lat. Wyrok matka Iwony przyjęła płaczem. - Nie miał ani serca ani sumienia – mówi. – A jeśli ma choć odrobinę jednego albo drugiego, niech powie, gdzie jest Weronika! Prokurator zapowiedział apelację od wyroku.

podziel się:

Pozostałe wiadomości