Oskarżeni
Pięciu mieszkańców małej wsi na Podkarpaciu zostało niedawno postawionych w stan oskarżenia. Chodzi o molestowanie seksualne lekko upośledzonej 11-letniej wówczas dziewczynki, Kasi. Dziewczynka jeszcze niedawno mieszkała z rodzicami, wujkiem i przyrodnim bratem, 36-letnim Mariuszem.
- W listopadzie 2018 roku prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko pięciu mężczyznom. Wszyscy są oskarżeni z artykułów dotyczących czynów lubieżnych, obcowania z osobami do lat 15 oraz nagrywania treści pornograficznych z udziałem małoletniej - mówi Łukasz Harpula z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Lokalna policja doskonale zna dom, w którym mieszkała 11-latka.
- Policjanci wielokrotnie interweniowali w tej rodzinie. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat było to ponad 28 interwencji. Były zgłaszane kłótnie, awantury pod wpływem alkoholu, groźby karalne i kradzieże – wylicza Adam Szeląg z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Przemoc zgłaszała głównie matka Kasi. Miał ją stosować wobec niej brat pokrzywdzonej 11-latki. Policja wszczęła śledztwo. Przy okazji na jaw wyszły podejrzane relacje przyrodniego brata i znacznie młodszej siostry. Kasia została przeniesiona do rodziny zastępczej.
- To była hermetycznie zamknięta rodzina. Tam nikt nie chodził, nie widać było, żeby to dziecko miało jakąś koleżankę. Dziewczynka w ogóle nie była widywana na terenie Malawy. Jeśli już to tylko z rodzicami, albo z bratem – przyznaje Helena Piotrowska, mieszkanka Malawy.
Zeznania nastolatki
W obecności biegłego psychologa Kasia zeznała, że była molestowana przez przyrodniego brata. Podała wiele szczegółów, jakie nie mogły być znane dziecku, które nie doznało przemocy seksualnej. Z czasem jednak jej matka zastępcza miała nabrać podejrzeń, że dziewczynka była molestowana przez więcej niż jednego mężczyznę. Kasia ostatecznie wskazała na jeszcze czterech mieszkańców wsi.
- To szczególny charakter sprawy. Bardzo delikatny i musimy być bardzo ostrożni ze względu na dobro pokrzywdzonej. Materiał dowodowy pozwolił prokuratorowi ogłosić zarzuty i sformułować akt oskarżenia. Sąd stosując tymczasowy areszt nie przesądza o winie – przyznaje prokurator Harpula.
Mieszkańcy wsi stanęli murem za oskarżonymi mężczyznami. Napisali list do ministerstwa sprawiedliwości z prośbą o objęcie nadzorem postępowania. Mimo, że nie znają zeznań, które złożyła Kasia, są przekonani, że czterech spośród pięciu oskarżonych mężczyzn nie molestowało dziecka.
- Podpisów było bardzo dużo, około trzystu. W ogóle nie zakładam ich winy. Cała sytuacja jest dziwna. Ludzie nie ukrywaliby takich zdarzeń - uważa Jacek Łukasik, mieszkaniec Malawy.
- Nie wypowiadamy się w kwestii brata, bo nie wiemy, co on zrobił i jakie były między nimi relacje. Wypowiadamy się w obronie pozostałych czterech oskarżonych – dodaje Bronisława Świątek, mieszkanka Malawy.
Areszt
Oskarżeni są w różnym wieku i mają różny status społeczny. Trzech z nich przebywa teraz w areszcie. To brat dziewczynki oraz 67- letni Franciszek D. i 46-letni Andrzej M. Jeden z pozostających na wolności oskarżonych mieszka na samym końcu wsi i, jak twierdzi, nawet nie bywa w miejscu, gdzie miało dojść do molestowania.
- Mam żonę, dzieci, wnuki w jej wieku i szedłbym do Malawy molestować dziecko? Nawet jej nie znam. Resztę oskarżonych znam z widzenia. Ona mnie poznała na rozpoznaniu, ale to pewnie dlatego, że mieszka teraz obok mojego teścia – mówi Grzegorz D. oskarżony.
Kasia zeznawała kilkakrotnie, a jej zeznania oceniał biegły psycholog, prokurator, a wreszcie sąd, który zdecydował o areszcie dla trzech mężczyzn. Według zeznań dziewczynki do molestowania dochodziło w obecności wszystkich oskarżonych, w kilku miejscach.
- To nie tak, że my oskarżamy tę dziewczynkę. Współczujemy jej. Sama mam dzieci. Z drugiej strony nie wierzymy w winę tych oskarżonych. Część zeznań tej dziewczyny kompletnie się nie zgadza z rzeczywistością – podkreśla mieszkanka Malawy.
- Nikt nie ma pojęcia, dlaczego wskazała te osoby, jako winne. Oni się nie znają, to nie jest grupa znajomych mężczyzn – dodaje inna z mieszanek Malawy.
Wszyscy mężczyźni zostali zbadani przez seksuologa. U żadnego z nich nie stwierdzono skłonności do pedofilii. Jednocześnie biegli oceniali, czy dziewczynka nie ma skłonności do konfabulacji. Stwierdzono, że jej zeznania są wiarygodne i spójne.
- Rzadko się zdarza, żeby lokalna społeczność stawała jednogłośnie w obronie podejrzanych. Sąd jest jedynym miejscem, gdzie argumenty obu stron zmierzą się – mówi prokurator Harpula.
Jak przyznaje prokuratura, śledztwo jest w dużej mierze poszlakowe. Będziemy się przyglądać tej sprawie.