Start w mistrzostwach na własne ryzyko

Bernard Marszałek podczas motorowodnych mistrzostw świata w Czechach uległ groźnemu wypadkowi. Trafił do szpitala. Wtedy okazało się, że zawodnik nie jest ubezpieczony.

- Płynąłem, koło mnie było dwóch Włochów, zarzuciło moją łodzią i nie wiem jak, to się stało, że jeden z nich przejechał nade mną swoją łódką - opowiada Bernard Marszałek, Mistrz Świata w klasie O-350. – Łódź Włocha odwróciła się w powietrzu i dnem uderzyła mnie w plecy, straciłem przytomność. Do wypadku doszło podczas motorowodnych mistrzostw świata, które rozegrano w Podolskim Moście w Czechach. Marszałek trafił do czeskiego szpitala z uszkodzonym kręgosłupem. - Syn leżał w szpitalu czekał na operację, w tym czasie władze związku przez trzy dni utrzymywały, że ubezpieczenie jest wykupione – opowiada matka Bernarda Marszałka. – Dopiero potem okazało się, że owszem jest wykupione, ale obowiązuje tylko w Polsce. Czułam się bardzo upokorzona, było mi bardzo przykro, że zaistniała taka sytuacja – mówi Krystyna Marszałek. Organizacje są ustawowo zobowiązane do ubezpieczenia startujących podczas zawodów, ale nie wszystkie to robią - tak jak Polski Związek Motorowodny. Matka Bernarda Marszałka jeszcze przed mistrzostwami - prywatnie - wykupiła ubezpieczenie dla syna. Tylko dlatego sprawa znalazła szczęśliwy finał. Polski Związek Motorowodny już po raz kolejny zapomniał o ubezpieczeniu zawodnika. Podczas Mistrzostw Europy w Norwegii, w 1998 roku zginął Czesław Janus, członek kadry narodowej. Jego żona przez pięć lat walczyła w sądach o odszkodowanie. - W sądzie odbyło się osiem rozpraw, na ani jednej nie pojawili się przedstawiciele z PZM – wyjaśnia Elżbieta Janus. – Potem miało się okazać, że mąż nie był członkiem kadry, gdyby tak było faktycznie nie dostałabym żadnego odszkodowania. - Jeżeli sytuacja w PZM nie zmieni się, a zawodnicy nie będą ubezpieczani, to niebawem w zawodach będzie startował tylko prezes – mówi Waldemar Marszałek, ojciec Bernarda, wielokrotny zdobywca tytułów Mistrza Świata i Europy. - Dziwie się że wokół tego robi się tyle hałasu, moim zdaniem to typowe zagranie marketingowe, ze strony rodziny Marszałków – uważa Stanisław Różalski, Sekretarz Generalny Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego.

podziel się:

Pozostałe wiadomości