Od wielu lat trwa konflikt na jednym z osiedli w Wadowicach. Jego mieszkańcy kupili mieszkania od lokalnego dewelopera. Z czasem okazało się, że większość budynków to, według nadzoru budowlanego, samowola budowlana. Mieszkańcy, mimo że zapłacili pieniądze, do tej pory nie otrzymali aktu własności oraz nie mogą się zameldować.
- Umowa rezerwacyjna, to jest wszystko co mam – mówi pani Anna. I wręcza nam umowę, w której napisano, że termin kontraktu notarialnego strony ustalają do 31 stycznia 2020 roku.
- Do tej pory nie mam aktu. Ten segment jest budową, mieszkam na budowie. W spłaconym mieszkaniu nie mam prawa własności – ubolewa kobieta.
Czemu nie ma odbiorów?
Na problematycznym osiedlu mieszka kilkadziesiąt rodzin. Niektórzy podpisali akty notarialne, ale są i tacy, którzy czekają na to kilkanaście lat. Mimo problemów z nadzorem budowlanym deweloper nadal sprzedaje mieszkania i buduje nowe bloki.
Dewelopera zapytaliśmy, z jakiego powodu nie ma odbiorów budowlanych.
- Kto to panu powiedział? – odpowiedział pytaniem deweloper.
Sprawdziliśmy, ilu mieszkańców ma problem z odbiorami. Okazało się, że cała klatka trzecia w momencie naszej wizyty nie miała decyzji dopuszczającej do użytkowania. Kolejna klatka - podobnie.
- Na razie klatka jest nieodebrana. Odbiór formalnie, według umowy, miał być w 2020 roku – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców.
Deweloper twierdzi, że opóźnienia wynikają z przepisów, które kilka lat temu weszły w życie, a które dotyczą ekologicznych źródeł opalania. Stąd konieczność budowy dodatkowej kotłowni gazowej.
- Zmieniły się możliwości ogrzewania z kotłowni na paliwo stałe – mówi deweloper.
- Ale przepis wszedł w życie w 2017 roku – zaznaczył reporter.
- Nie wiedziałem o tym przepisie, dowiedziałem się dopiero, jak budynek został oddany do użytkowania. Trudno śledzić wszystkie przepisy, zmian jest dużo – stwierdził mężczyzna.
Problem z energią elektryczną
Ale to nie jedyny problem. Mieszkańcy od dawna skarżą się również na to, że energię elektryczną mogą kupować jedynie od dewelopera.
- Licznik zamontowałam, w momencie kiedy miałam drastyczne nieścisłości jeśli chodzi o pobór prądu. Liczniki do roku nie były dla nas dostępne, były zamknięte w szafkach na zewnątrz. Nie mieliśmy do nich dostępu – mówi pani Lidia.
Jak nasza rozmówczyni rozlicza się z energii elektrycznej?
- Rozliczamy się w ten sposób, że deweloper nam refakturuje, obliczając to sobie na podstawie jakiś cen za kilowatogodziny. Refakturuje - to oznacza, że my nie widzimy faktury od dostawcy prądu – mówi pani Lidia.
Aby sprzedawać energię elektryczną, trzeba uzyskać specjalną koncesję, której deweloper nie posiada.
Zapytaliśmy dewelopera, dlaczego mieszkańcy nie mają wyboru dostawcy energii elektrycznej.
- Staram się robić tak, żeby dla klienta było wygodniej i klient nie musiał latać do dostawcy i podpisywać umowy. Tak, żeby wszystko miał na miejscu – mówi deweloper.
- To jest sprzedaż na zasadzie refaktur. Cena za energię elektryczną jest ta sama jak u dostawcy źródłowego. Mi to się nie opłaca, tylko chciałem dla ludzi lepiej – dodaje.
W sprawie sprzedaży energii elektryczne toczy się postepowanie w prokuraturze. Deweloper miał również kilka spraw w sądzie dotyczących konfliktu z mieszkańcami. W sprawie segmentu pani Anny, nadzór budowlany nałożył już na dewelopera dwie kary w wysokości 45 tysięcy złotych.
- Było prowadzone postępowanie w sprawie nielegalnego przystąpienia do użytkowania, przepisy dotyczące postępowania administracyjnego zapewniają stronie możliwość składania odwołań, zażaleń i skarg do sądów administracyjnych. I takie postępowania trwają latami – mówi Michał Kwarciak, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Dopiero w trakcie realizacja reportażu deweloper wysłał w końcu do nadzoru budowlanego właściwy wniosek, a urząd wydał w decyzję o dopuszczeniu budynków do użytkowania.
Teraz deweloper musi jeszcze podpisać ze swoimi klientami umowę notarialną. Obiecał naszemu reporterowi, że załatwi tę sprawę w ciągu miesiąca.
Odcinek 7462 inne reportaże Uwagi! można oglądać na player.pl
Autor: wg
Reporter: Marcin Jakóbczyk