Zginął od kuli. Obok było polowanie

TVN UWAGA! 217222
Pan Paweł wracał z ryb rowerem, do domu jednak nie dotarł. Rannego 57-latka znalazł przy drodze przypadkowy kierowca, który wezwał pomoc. Mężczyzny nie udało się uratować. Wkrótce okazało się, że jego śmierć nie była - jak początkowo przypuszczano - wynikiem potrącenia przez samochód, ale postrzelenia w głowę. W okolicy odbywało się wtedy polowanie...

- Tu rower stał, tutaj leżała wędka, podbierak i czapka. Każdy z nas tutaj mógł być - pokazuje pobocze Andrzej Piosik, brat zabitego mężczyzny. Asfaltowa, publiczna droga przebiega na tym odcinku przez odkryty teren w sąsiedztwie lasu.

"Kula musiała zmienić tor lotu"

Rannego pana Pawła znalazł przypadkowy kierowca. Mężczyzna leżał na drodze powiatowej między miejscowościami Wągrowiec i Janowiec Wielkopolski. Mimo pomocy udzielonej przez pogotowie 57-latek zmarł w drodze do szpitala.

- Na początku myśleliśmy, że to jakiś wypadek samochodowy, może go ktoś potrącił, może jakieś zwierzę go zaatakowało - mówi Katarzyna Krzyśko, bratanica pana Pawła.

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci mężczyzny był postrzał w głowę. Policja bardzo szybko ustaliła, że w okolicy odbywało się w tamtym czasie polowanie. - Ustaliliśmy nazwiska dwóch osób, które w tym uczestniczyły i jedną z tych osób był 21-latek - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. - Strzelał do sarny, którą zastrzelił, natomiast kula musiała zmienić tor lotu, przemieścić się przez fragment lasu, a później dolecieć do miejsca, w którym znajdowała się droga i przejeżdżał tamtędy rowerzysta - relacjonuje wstępne ustalenia.

Nierozpoznany cel?

Według zapytanego przez reportera UWAGI! myśliwego z koła łowieckiego Szarak, strzelanie w stronę drogi to kategoryczny błąd. - Błąd. Nie wolno, nie wolno - ocenia.

Tymczasem to nie pierwszy taki wypadek w ostatnim czasie. Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy w czasie polowań życie straciły trzy osoby. Jak mówią ekolodzy, do tragicznych wypadków dochodzi ciągle.

- Ja, chodząc po lesie, nie czuję się bezpiecznie. Pewnie ten teren jest obwodem łowieckim i w tym lesie na pewno odbywają się polowania. Nie wiemy, czy polowanie nie odbywa się w tym momencie. Więc stąd, stąd, czy stąd zawsze taki strzał może paść - pokazuje w różne strony Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot i wymienia tragiczne przypadki ostatnich tygodni: - Wystrzelony przypadkiem przebił karoserię samochodu, tylne siedzenie i zabił człowieka, który siedział w samochodzie. Na polowaniu myśliwy zabił myśliwego, swojego kolegę. Została postrzelona kobieta w polu kukurydzy.

Według niego powód jest jeden: - Myśliwi strzelają bardzo często do nierozpoznanego celu - uważa i dodaje, że dziś myślistwo nie ma już nic wspólnego z tradycją. - To zabawa w zabijanie - twierdzi.

Restrykcyjne przepisy

Rzeczniczka Polskiego Związku Łowieckiego Diana Piotrowska tłumaczy natomiast: - Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, to w Polsce mamy najbardziej restrykcyjne zasady bezpieczeństwa na polowaniu, jakie są w całej Europie, podobnie jak z dostępem do broni - mówi.

Według niej wypadki to efekt skali. - To jest 120 tys. ludzi. Ludzi, którzy przechodzą szczegółowe badania psychiatryczne, psychologiczne, z wiedzy teoretycznej, z bezpieczeństwa na polowaniu, ze strzelectwa. Mimo to, nie da się uniknąć sytuacji, że zdarzają się osoby, które podejmują nieodpowiedzialne kroki - twierdzi i dodaje, że zadaniem jej organizacji jest takie osoby ze Związku usunąć i wyciągnąć odpowiednie konsekwencje.

21-letni myśliwy zrezygnował z członkostwa w Polskim Związku Łowieckim. Mężczyzna usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi mu do 5 lat więzienia. Podejrzany nie przyznał się do winy. Po złożeniu wyjaśnień został zwolniony do domu. Nie chciał z nami rozmawiać. Komentować sprawy nie chciał także prezes koła łowieckiego Cyraneczka, do którego należał podejrzany.

podziel się:

Pozostałe wiadomości