Pierwszy raz Daniel W. pobił Monikę, gdy ta miała sześć miesięcy. Niestety śledztwo zostało umorzone. - Osoby, które były przesłuchiwane nie potwierdzały takich zachowań. Nagle wszyscy nabrali wody w usta. Wręcz zapewniali nas, że ojciec nic złego nie zrobiłby dzieciom – mówi nadkomisarz Magdalena Zielińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Rodzice dziewczynki zostali objęci stałą kontrolą sądu rodzinnego. Na wniosek prokuratora ograniczono im prawa rodzicielskie. Jednak ani kurator sądowy, ani opieka społeczna nie zauważyli nasilającej się agresji ojca. Dlaczego nikt w porę nie zareagował? - Często pytaliśmy sąsiadów i mówili, że jest dobrze – tłumaczy Grażyna Bryszewska Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Dmosinie. - Dostawała. od obu. Od niego, jak od mężczyzny – ręka ciężka, a dziecko malutkie. Nic nie mówiłam, bo nie chciałam się wtrącać. Teraz mam wyrzutu sumienia – przyznaje Elżbieta D., sąsiadka i bliska krewna rodziny. Tydzień temu, po libacji alkoholowej, 2,5-letnia Monika kolejny raz została dotkliwie pobita. Ojciec zareagował agresywnie, ponieważ dziewczynka wypiła sok swojej siostry bliźniczki. Dziecko przez kilka godzin było nieprzytomne. Mimo to matka nie wezwała pogotowia. Zrobili to dopiero sąsiedzi. - Stan Moniki jest bardzo ciężki. Jest w stanie zagrożenia życia. Obrażenia wewnątrz mózgu nie ulegają poprawie, a wręcz nasilają się – mówi Małgorzata Bernacka, lekarka. Rodzice skatowanej Moniki zostali tymczasowo aresztowani. Do sądu skierowano wniosek o całkowite pozbawienie ich praw rodzicielskich. - Ośrodek Opieki Społecznej jak i kurator realizowali swoje obowiązki. Wydaje się jednak, że nie posiadali oni pełnej wiedzy na temat tego, co dzieje się w domu państwa W. Wynikało to przede wszystkim ze zmowy milczenia wśród najbliższych sąsiadów – powiedział Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Siostra bliźniaczka pobitej Moniki i jej młodsza, trzymiesięczna siostra są już w rodzinie zastępczej. Ojciec dziewczynki odpowie za narażenie życia dziecka , a matka za nieudzielanie pomocy dziecku. - Tu winni są ci, którzy tę przemoc bezpośrednio stosowali, a także ci, którzy o niej wiedzieli i nic nie mówili. Jeżeli pracownik socjalny czy kurator wiedzieli, że jest to rodzina z problemem przemocy i nie zareagowali w odpowiedni sposób, również powinni należeć do grupy osób winnych – uważa Tomasz Bilicki z Centrum Służby Rodzinie.