Od dwóch lat żyją bez ogrzewania i ciepłej wody. „Modlę się, żebym tu nie zamarzła”

TVN UWAGA! 347454
Pani Janina i pan Jan są po 70 i już drugi rok marzną w mieszkaniu z powodu urwanej rury, odprowadzającej spaliny od pieca gazowego. - Wygląda to tak, jakby celowo tego nie naprawiano, abyśmy tu zamarzli. Gdzie my mamy pójść? Starsi ludzie to są już niepotrzebni – mówi pani Janina.

„Oby nie było ostrej zimy”

Janina i Jan Migasowie mają po 74 lata. Ich życie od dwóch lat toczy się głównie w kuchni, bo reszty ponad 70-metrowego mieszkania kwaterunkowego nie są w stanie ogrzewać.

- Żeby tylko nie było ostrej zimy, bo jak my wytrzymamy? Teraz można chodzić w kurtce, ale jak będzie -10 stopni na zewnątrz, to w domu będzie zero – podkreśla pan Jan.

- Codziennie modlę się, proszę Boga, żebym tu nie zamarzła. Czego doczekaliśmy na stare lata? – ubolewa pani Janina.

W 2020 roku pogotowie gazowe odcięło dopływ gazu do mieszkania państwa Migasów z powodu odłączenia rury spalinowej od pieca gazowego. Awaria nastąpiła w czasie robót budowlanych przy nadbudowie kamienicy.

- Rura została uszkodzona w trakcie nadbudowy piątego piętra. Prawdopodobnie spadały na nią kawałki cegły, betonu, które ją uszkodziły – tłumaczy Migas.

Przed awarią małżeństwo 74-latków ogrzewało gazem całe mieszkanie i podgrzewali nim wodę. Rura spalinowa, wychodząca z ich łazienki kanałem wentylacyjnym, poprowadzona była do góry na dach. Od 18 miesięcy rura pozostaje uszkodzona.

Winny inwestor?

Sprawą awarii zajął się administrator kamienicy. Wspólnota mieszkaniowa od początku stała na stanowisku, że odpowiedzialność za awarię ponosi inwestor, który kupił strych do adaptacji i dokonał nadbudowy piątego piętra.

- Do czasu remontu w kamienicy nie było żadnych problemów z gazem. Instalacja w domu państwa Migasów działała poprawnie. Coś z tym zrobili, że spowodowali odłączenie przewodu spalinowego od kotła – przekonuje Andrzej Kulpa, administrator kamienicy.

Administrator wysyłał do inwestora pisma, wzywające go do naprawienia awarii. Twierdzi, że pełnomocnik inwestora początkowo zgodził się naprawić usterkę, ale chciał to zrobić we własnym zakresie. W obawie o bezpieczeństwo mieszkańców administrator nie dopuścił do wykonania tych prac. Pojawił się też problem z kanałem wentylacyjnym.

- Inwestor zawęził szacht, przez co zyskał nieco powierzchni mieszkalnej – dodaje Kulpa.

Konflikt przybierał na sile, bo inwestor zaczął przerzucać odpowiedzialność na wspólnotę. Według administratora unikał też kontaktu i nie reagował na kolejne pisma. Państwo Migasowie także nie mogli się do niego dodzwonić, ani spotkać się z nim na budowie.

Pełnomocnik inwestora spotkał się z nami, odmówił jednak udziału w reportażu. Według niego instalacja pieca w mieszkaniu państwa Migasów od początku była źle podłączona. Z jego oświadczenia wynika, że nie czuje się odpowiedzialny za awarię, bo to nie jego pracownicy uszkodzili rurę. Wyjaśnia jednak, że w ramach pomocy sąsiedzkiej dwukrotnie chciał naprawić usterkę, wysyłając tam firmy, ale nie pozwolił na to administrator.

Co dalej?

Właściciel mieszkania obniżył państwu Migasom czynsz. O sprawie został też powiadomiony Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. W wyniku kontroli prace zostały wstrzymane, bo okazało się, że roboty budowlane nie były zgodne z projektem. Nie ustalono jednak, kto jest odpowiedzialny za uszkodzenie rury, a obowiązek naprawy instalacji nałożono na wspólnotę mieszkaniową.

- Długo się nie da tak wytrzymać. W zeszłym roku podgrzewaliśmy trochę prądem, ale to generowało niesamowite rachunki. Nie stać nas na to. Mam 1700 zł emerytury, a same rachunki pochłaniały więcej. Brałem pożyczki, żeby płacić za prąd – opowiada pan Jan.

- To z winy inwestora zaistniała ta sytuacja. Wspólnota nie czuje się winna. Może to zalecenie wykonać, ale kto za nie zapłaci? – zastanawia się administrator kamienicy.

Sprawą od roku zajmuje się krakowska prokuratura. Powołała biegłych, ale nadal nie ustalono, co doprowadziło do awarii i kto za nią odpowiada. O tym, w jakich warunkach żyje starsze małżeństwo, wie też urząd miasta.

- Wspólnota mieszkaniowa odwołała się do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Niepotrzebnie to wydłużyło czas sprawy, bo to wspólnota mieszkaniowa ma rozwiązać problem i naprawić to podłączenie, natomiast jeśli uważa, że ktoś to uszkodził, to dochodzi swoich roszczeń na drodze sądowej – podkreśla Dariusz Nowak, rzecznik Urzędu Miasta Krakowa.

- Wygląda to tak, jakby celowo tego nie naprawiano, abyśmy tu zamarzli. Gdzie my mamy pójść? Starsi ludzie to są już niepotrzebni – mówi pani Janina.

Doraźna pomoc

O sytuacji starszego małżeństwa powiadomiliśmy Piotra Ikonowicza. Jego stowarzyszenie Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej niesie pomoc ludziom biednym, wykluczonym i takim, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej.

- Proponuję rozwiązanie tymczasowe. Po pierwsze kupimy większe grzejniki olejowe. A po drugie zrobimy zrzutkę, żeby was z tego trudnego położenia wyciągnąć. Będziecie mogli korzystać z prądu, a my z tej zrzutki dopłacimy do rachunku – mówi Piotr Ikonowicz. I dodaje: - Potem napiszemy pozew, bo w ostatecznym rozrachunku za te rachunki będą musieli zapłacić ci, którzy zawinili. Sąd nam na pewno rację przyzna.

Dla państwa Migasów liczy się teraz każda złotówka, by mogli zapłacić rachunki za prąd. Bez pomocy ludzi dobrej woli nie dadzą sobie rady, szczególnie teraz, kiedy ceny prądu też rosną. > LINK DO ZBIÓRKI DLA PAŃSTWA MIGASÓW

podziel się:

Pozostałe wiadomości