Dorota Zaniewska razem z 8-letnią Lidką oraz 12-letnią Gają mieszka w Białymstoku. Pani Dorota dotychczas każdego dnia zawoziła obie córki do szkoły. Gdy szkoła została zamknięta, pani Dorota na nowo zorganizowała codzienne życie.
- Staramy się, aby pomimo tego wszystkiego, co się dzieje, nasze życie funkcjonowało w ramach normalności. To nie są wakacje, to nie jest spanie przez cały dzień. To nie jest czas, w którym nie ma nic do zrobienia. Dziewczynki chodzą spać o tej samej godzinie co zwykle. Mamy pieska, co oznacza, że ich obowiązki zaczynają się przed ósmą. Oczywiście ten czas nie jest taki sam, jak w momencie kiedy chodzi się do szkoły, bo nie musimy nigdzie jechać. Natomiast dzieci mają dostęp do swoich nauczycieli i kolegów dzięki narzędziom elektronicznym – mówi Zaniewska.
Zobacz też: Jak długo koronawirus może utrzymać się na maseczce? >
Stres zaburza odporność
Pani Dorota jest antropologiem i współzałożycielką leśnego przedszkola i szkoły. To właśnie na skraju lasu pod Białymstokiem, na co dzień uczą się jej obie córki. Gaja i Lidka większość szkolnego czasu spędzały na zewnątrz niezależnie od pogody.
- Dzieci troszeczkę inaczej patrzą na to, co się dzieje. One szybko czytają nagłówki i słuchają tego, co mówią w wiadomościach, czyli szokujące wstępy o ilości ofiar i zakażonych. Ich wyobraźnia pracuje w taki sposób, że one już same zaczynają się bać. Boją się, kiedy muszę wyjść z domu i zrobić zakupy. Nasza rola jest taka, żeby samemu nie popadać w lęk.
Rodzina dba o zdrowie nie tylko w czasie pandemii.
- Odporność to jest coś, na co pracujemy długoterminowo. Pewne produkty w danym sezonie powinny być włączone na stałe. Jemy dużo świeżych owoców i warzyw. Mamy nadzieję, ze dostęp do tych produktów będzie zapewniony.
- Przede wszystkim, w takim czasie nie można ulegać zbiorowej panice i stresowi. Stres jest czynnikiem, który najbardziej niekorzystnie wpływa na naszą odporność – mówi Zaniewska.
Odkryj, co masz w domu
- Okazuje się, że nasze dzieci mają pełne pokoje fantastycznych gier, zestawów kreatywnych, z których normalnie nie korzystają, bo nie mają na to czasu. Warto zajrzeć i zobaczyć, co chowamy w szafkach i szufladach. Okaże się, że nie potrzebujemy nic więcej przynosić do domu, żeby spędzić czas ciekawie i kreatywnie – mówi Zaniewska.
- Dziewczyny stwierdziły, że teraz jak mają czas, to zrobią sobie wielkie porządki w pokojach. Na warsztat poszły biurka, gdzie się okazało, że mają więcej skarbów niż, by się spodziewały – dodaje.
Czas skupić się na sobie
- Nam się wydaje, że teraz jesteśmy odcięci od innych ludzi, od znajomych, spotkań. Rzeczywiście trzeba zostać w domu i skupić się na sobie, ale też możemy zadbać o relacje. Zadzwonić do znajomych, do których dawno nie dzwoniliśmy, zatroszczyć się o ludzi w sąsiedztwie, zobaczyć, czy na naszej klatce nie mieszka ktoś po 60. roku życia, komu trzeba donieść zakupy. Myślę, że ten czas może mieć także swoje plusy. Znajdźmy radość bycia w tym swoim, małym gronie. Przeczytajmy odłożone książki, na które nie mamy czasu, zadbajmy o swoje najbliższe otoczenie. Zadbajmy o siebie jedząc bardziej świadomie, czy gimnastykując się. To czas na refleksje i autorefleksje – uważa Zaniewska.
Zobacz też: Czy zanieczyszczone powietrze wzmaga działanie koronawirusa?