Pierwszy przypadek COVID-19 w Polsce
4 marca 2020 roku w Polsce oficjalnie potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa. Pacjentem zero okazał się 66-letni Mieczysław Opałka, który wrócił z Niemiec do Cybinki, niedaleko Słubic.
- Jak to w małej miejscowości, każdy mijał z daleka, żeby się nie zarazić – mówi jedna z mieszkanek Cybinki.
- Było trochę strachu – dodaje inna. I mówi: - Miasto opustoszało całkowicie. Taką trwogę się czuło. Na ulicach nie było ludzi, ale jak już się kogoś spotykało, to każdy miał smętną minę.
Pani Jadwiga
Na czele Powiatowej Stacji Sanitarnej w Słubicach, czyli na pierwszej linii frontu, stała Jadwiga Caban-Korbas. To jej bezpośrednio przyszło się zmierzyć z początkiem pandemii w Polsce.
- Ja od razu czułam, że tutaj się coś stanie. Idzie wojna, więc trzeba było myśleć, działać inaczej – mówi dr Jadwiga Caban-Korbas. – I dodaje: - Jeżeli w Chinach pojawia się nowy patogen, to należy strzyc uszami, jak mój mały chihuahua na słowo „spacer”.
- Robiłam wszystko, żeby ogarnąć powiat już w styczniu, nie czekając na żadne rządowe dyrektywy i rozkazy. Sprawdziłam, ile mamy odzieży ochronnej czy płynów dezynfekujących i dokupiłam więcej. Potworzyłam zespoły ludzi dedykowanych do walki z koronawirusem – opowiada kobieta.
Viralowe nagranie ze Słubic
W tym czasie w starostwie powiatowym zwołano sztab zarządzania kryzysowego. Najważniejszym było na nim niemal godzinne wystąpienie szefowej Sanepidu, które było transmitowane w internecie. Oprócz wiedzy merytorycznej, pani Jadwiga dała się poznać jako ekscentryczna osoba.
- Wszyscy, którzy znają panią dyrektor, wiedzieli, że to jest osoba ekstrawagancka. Nie było to w żadnym wypadku naganne, było po prostu inne. My przyzwyczailiśmy się do tego, że pani Jadwiga jest taką osobą „freestyle’ową” – mówi Leszek Bajon, starosta słubicki.
Nagranie szybko obiegło internet, a jeden z kanałów wyodrębnił niektóre wypowiedzi szefowej słubickiego Sanepidu. To wywołało burzę w sieci.
- Jak ktoś posłucha tego wystąpienia w całości, to dostaje dużo ważnych informacji. A oni z tego zrobili taki trzyminutowy klip z samych kontrowersyjnych wypowiedzi. (…) Potem puścili to w sieć i się zaczęło – mówi Jakub Krupowicz, reporter Horyzont TV Słubice.
„Chciała uspokoić środowisko”
Gdy nagranie zdobyło popularność, na panią Jadwigę spadła fala krytyki za to, że publicznie mówiła o sytuacji rodzinnej pacjenta zero.
- Ten smaczek był potrzebny, żeby lokalna społeczność zrozumiała, że moje zaopiekowanie się pacjentem i kontaktami z nim, gwarantują im bezpieczeństwo. Chciałam, żeby wiedzieli, że nie muszą obawiać się kontaktów, że nie muszą wydzwaniać do tej pani, żeby jej naubliżać czy ją zastraszać. Chciałam, żeby ludzie wiedzieli, że oni są pod jednym dachem, ale nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu – tłumaczy Caban-Korbas.
- Myślę, że pani dyrektor chciała w jakiś sposób uspokoić środowisko, które było przerażone. To był pierwszy pacjent, więc wywołało to sensację – komentuje dr Jacek Smykał z oddziału chorób zakaźnych w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze.
Była dyrektor słubickiego Sanepidu
- Następnego dnia dostałem z samego rana co najmniej kilkanaście telefonów o tym, że mam panią dyrektor natychmiast wyrzucić z pracy. Nie zrobiłem tego, bo znałem tę panią i wstawili się za nią wszyscy pracownicy Sanepidu. Przy takim zasłużeniu się dla słubickiego Sanepidu nie widziałem podstaw, aby ją zwalniać – mówi Leszek Bajon, starosta słubicki.
Po kilku tygodniach od wystąpienia na zebraniu sztabu Jadwiga Caban-Korbas sama zrezygnowała jednak ze stanowiska. Swoją funkcję pełniła od 30 lat.
- I tak by mnie wywalili, bo ja bym nie wykonywała ślepo poleceń – mówi dr Caban-Korbas.
- Nie zgadzam się z karaniem ludzi i z tym, że wymaga się, żeby Sanepid był policją sanitarną. To jest po prostu niehumanitarne w okresie, kiedy ludzie tracą pracę i dorobek życia. Nie tędy droga. Nie zgadzam się również z tym, że ukryto lekarzy rodzinnych i leczą teraz przez telefon. Uważam, że w tym czasie szczególnie powinni przyjmować ludzi osobiście. Moim zdaniem również lockdown niczego nie załatwia, to jest ucieczka na moment – wymienia była szefowa Sanepidu w Słubicach.
- Uważam, że mała gastronomia powinna być odblokowana i uwolniona – dodaje.
„To jest nasz kolorowy ptak”
Jadwiga Caban-Korbas od 30 lat mieszkała razem z mężem w Słubicach. Kocha teatr i podróże. Gdy zrezygnowała ze stanowiska w Sanepidzie, podjęła decyzję o przeprowadzce do Warszawy.
- Ma temperament, a ja się na to godzę. Właściwie to ona kieruje domem. Decyzję o przeprowadzce do stolicy też podjęła praktycznie sama, a ja zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Nie brakuje jej pracy, ma swoje zajęcia. Ostatnio intensywnie uczy się angielskiego – opowiada Ryszard Korbas, mąż pani Jadwigi.
- To jest po prostu nasz kolorowy ptak. Wspaniały człowiek, który tę swoją wiedzą specjalistyczną potrafił przekazać nam, zwykłym ludziom, w sposób przystępny, prosty, często zabawny. Ona tym swoim kolorem, sposobem bycia, przyciągała ludzi do siebie - ocenia Robert Włodek, wicestarosta słubicki.
- Jak to wszystko się działo, to mieliśmy taki baner „Zostawcie Cabankę”. To niepowetowana strata. Będziemy tęsknić. Kochamy panią doktor – mówi jedna z mieszkanek Słubic.
- Czy może być piękniejsze pożegnanie przez lokalną społeczność? To lepsze niż medale, przyznawane przez małostkowych ludzi, którzy nie do końca kumają o co chodzi. To jest ważne, to jest docenienie mojej pracy w Słubicach – komentuje pani doktor.
Pani Jadwiga, mimo że jest już na zasłużonej emeryturze, planuje spełniać się zawodowo. Zdradziła nam, że ma kilka propozycji współpracy z portalami promującymi zdrowie.