Na początku września pokazaliśmy, jak łatwo można kupić potężną, liczącą kilkaset tysięcy pozycji bazę danych, zawierającą dane osobowe klientów jednego z banków. ZOBACZ TUTAJ
Dane z sieci
Ogłoszenie z ofertą kupna nielegalnej baz danych znaleźliśmy w internecie. Kobieta, która podawała się za byłego pracownika banku, zaproponowała nam sprzedaż danych ponad 650 tysięcy Polaków.
- Nie słyszałam, żeby ktokolwiek w związku z tym miał jakąś kontrolę, czy problem. Skoro ja sobie poradziłam oznacza, że to nie może być trudne. Słyszałam, że są ludzie, którzy z takiego handlu żyją – mówiła była pracownika banku.
W bazie znalazły się adresy, numery kont bankowych, numery PESEL i informacje o kredytach klientów banku. To kompletne dane, które potrzebne są oszustom do zaciągnięcia pożyczki na cudzą tożsamość.
- Czuję się zwyczajnie zagrożony. Jeśli moje dane stają się obiektem pokątnego handlu, jest to oburzające. Istnieje Urząd Ochrony Danych Osobowych, który powinien chronić nas przed takim procederem – mówi Mikołaj Rey, jeden z poszkodowanych.
Sprawę zgłosiliśmy do Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
„Zostało wszczęte postępowanie”
Kilka osób, z zakupionej przez nas bazy danych, po tym jak dowiedzieli się, że ich dane osobowe są dostępne na czarnym rynku, zdecydowało się wspólnie z nami powiadomić o tym urzędników. Oficjalna procedura rozpoczyna się od złożenia skargi.
- W tym zakresie będzie prowadzone postępowanie administracyjne – zapewnia urzędnik.
Po kilku tygodniach od złożenia zawiadomienia, w urzędzie nadal nikt nie wiedział, jaka jest metoda na zabezpieczenie interesu osób, których dane zostały skradzione.
- Po analizie tego pliku dokumentów nie mogliśmy wywnioskować, skąd pochodzą te dane – twierdzi Weronika Kowalik, dyrektor zespołu ds. sektora prywatnego w Urzędzie Ochrony Danych Osobowych i dodaje: Te dokumenty zostały przekazane przez prezesa UODO organom ścigania wraz z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
- Szybciej można kupić nasze dane niż złożyć skargę – komentuje sprawę Jolanta Prokop.
Ogromna skala
Łatwość w dostępie do cudzej tożsamości powoduje, że przestępstw z wykorzystaniem skradzionych danych osobowych jest coraz więcej. Statystyki z ostatnich lat przerażają.
- Z ostatnich raportów wynika, że w Polsce osiem na sto wniosków o kredyt, czy inne usługi finansowe są próbą oszustwa - wskazuje dr Maciej Kawecki, Ekspert z zakresu ochrony danych osobowych, dziekan Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie.
Danych osobowych w wielu przypadkach pozbywamy się na własne życzenie. Popularnym sposobem jest wysyłanie CV w odpowiedzi na wirtualne, często fałszywe ogłoszenia o pracę. Często też bierzemy udział w promocjach, czy programach lojalnościowych, gdzie w zamian za kilkuprocentowy rabat wysyłamy ankietę z danymi.
- Sporo problemów wynika z tego, że ludzie nie wiedzą jakie dane muszą przekazywać, a o jakie nigdy nikt nie powinien nas prosić. Niestety są instytucje, które będą zachęcać nas do podawania, jak największej ilości danych, bo to dla nich biznes - dodaje Piotr Konieczny, ekspert z zakresu ochrony danych osobowych, Niebezpiecznik.pl.
Postępowanie zostało wszczęte po interwencji naszego reportera, czyli ponad miesiąc od naszego pierwszego zawiadomienia. Przez ten czas ogłoszenia o sprzedaży danych osobowych były cały czas dostępne w internecie.
- Trzeba iść zmienić procedury w bankach i wymusić lepszy nadzór instytucji by uniemożliwić na przyszłość takie zdarzenia, które są niedopuszczalne – kończy Mikołaj Rey.