Obiecywał chorym kobietom idealną sylwetkę. „Poszłyśmy do partacza, który zniszczył nam życie”

TVN UWAGA! 5181883
TVN UWAGA! 335001
- Obiecywał nam, że nas poprawi. Mówił: „Będzie petarda”, to było jego ulubione słowo. A mam wrażenie, że ta petarda to nas rozsadziła od środka – mówi jedna z pacjentek, która czuje się pokrzywdzona przez doktora J. Kobieta, tak jak wiele innych pacjentek, udała się do doktora z problemem obrzęku tłuszczowego.

- Lipoedema to jest choroba tłuszczowa, obrzęk tłuszczowy. Prawdopodobnie jest to genetyczne. Objawia się to tak, że ktoś ma grube nogi, ale nie umięśnione, tylko otłuszczone, są aż takie grudki tłuszczu. Jest to bardzo bolesne – tłumaczy pani Magdalena.

- Te nogi wyglądają jak u słonia, są takie kolumny grubsze, ociężałe – dodaje pani Małgorzata.

Lipoedema, bolesna choroba tłuszczowa

Obie kobiety od lat zmagają się z bolesną lipoedemą.

- Jak pojawił się doktor J. i usłyszałam, jak mówi, że on podejmuje się liposukcji w takich przypadkach, to poczułam się, jakbym złapała pana Boga za nogi – mówi pani Małgorzata.

Doktor J. reklamuje swoje usługi głównie w mediach społecznościowych. Oferuje pomoc w walce z lipoedemą m.in. przez operacje odsysania tłuszczu nowoczesnymi metodami i nadawanie ciałom pacjentek proporcjonalnego, atrakcyjnego wyglądu.

Świadczone prywatnie usługi, których nie znajdziemy w państwowej służbie zdrowia, nie są jednak tanie.

- Musiałam załatwić kredyt. 24 tys. złotych to była cena wyjściowa, potem wzrosła jeszcze o 6 tys. Powiedziałam doktorowi, że 30 tys. złotych to jest wszystko, co mam – dodaje pani Małgorzata.

Problemy po zabiegu

Pani Magdalena i pani Małgorzata zdecydowały się poddać zabiegowi w klinice, w której przyjmuje doktor J.

- Po trzech godzinach od zabiegu próbowano mnie pionizować. Krzyknęłam tylko, że szumi mi mocno w uszach i upadłam. Wezwano pogotowie, a w szpitalu dowiedziałam się, że straciłam dużo krwi i mam bardzo złe wyniki. Powiedziano mi, że mój stan zagraża życiu. Zdiagnozowano silną anemię – opowiada pani Małgorzata.

- Obudziłam się i doktor powiedział mi, że zrobił super robotę. Anestezjologa nie było, nie czekał nawet aż się wybudzę – wspomina pani Magdalena. I dodaje: - Efekt jest niezadowalający, jest gorzej, niż było. Tkanka została porozrywana, skóra jest wisząca, dalej jest obrzęk i ból.

- Po operacji robiłam masę masaży, drenaży – tak, jak zalecił pan doktor. Nic nie pomogło i problem dalej jest, bo boli. Żadnych pozytywnych efektów – mówi druga kobieta.

Liczba poszkodowanych rośnie

Niezadowolonych pacjentek doktora J. jest więcej. Część z nich szuka ratunku u dr Magdaleny Nowickiej, chirurga i specjalisty medycyny estetycznej z wieloletnim doświadczeniem.

- W zeszłym roku słyszałam, że jest nowa osoba, która wykonuje zabiegi liposukcji nóg i pomyślałam sobie, że bardzo dobrze, bo tych pacjentek jest dużo. Natomiast potem pojawiła się u mnie pierwsza niezadowolona klientka, a potem gros kolejnych. W tym momencie mam kilkadziesiąt takich poszkodowanych – przyznaje dr Magdalena Nowicka.

- Tkanka tłuszczowa jest wybrana nierównomiernie, co przejawia się nierównościami na ciele. Myślę, że doktorowi zabrakło doświadczenia i po prostu nie potrafił tego zrobić – dodaje chirurg.

Grupa w mediach społecznościowych

Pacjentki, które czują się poszkodowane, założyły w mediach społecznościowych grupę, gdzie wymieniają się doświadczeniami związanymi m.in. z terapią u doktora J.

- Jedna z pacjentek doktora miała u niego robioną liposukcję nóg. Ma teraz stwierdzoną lipoanemię i wygląda, jakby ktoś ją grabkami przejechał – pokazuje pani Magdalena.

Gdy do internetowej grupy zaczęło dołączać coraz więcej kobiet, doktor J. przystąpił do kontrataku. Oskarżył niezadowolone pacjentki o hejt.

- Nagranie to dotyczy licznych pomówień mojej osoby i mojej praktyki lekarskiej, licznych oszczerstw. To, co my robimy w klinice, to jest tylko 50 proc. sukcesu. Pozostała część to wasza praca. Niestety, my nie kontrolujemy tego, co pacjentka je, czy chodzi na siłownię – mówi na nagraniu umieszczonym w internecie doktor J.

- Efekt estetyczny zależy od chirurga. Pacjentki nie są w stanie tych dużych dysproporcji w tkance tłuszczowej zniwelować masażem albo dietą. Nie ma takiej opcji – komentuje dr Magdalena Nowicka.

Kim jest doktor J.?

Doktor J. budował swoją renomę m.in. powołując się na liczne szkolenia, które miał ukończyć oraz przedstawiając się w internecie jako chirurg. W Izbie Lekarskiej ustaliliśmy jednak, że skończył on studia medyczne, ale chirurgiem nie jest. Nie posiada również żadnej innej specjalizacji.

- Lekarz, nie będący chirurgiem, nie może przedstawiać się jako chirurg. Lekarz, zgodnie z Kodeksem Etyki Lekarskiej, ma prawo używać tylko tych tytułów naukowych oraz stopni naukowych i specjalizacyjnych, które posiada – tłumaczy Andrzej Cisło, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

- Nie jest konieczna specjalizacja z danej dziedziny do tego, aby wykonać zabieg chirurgiczny. Niemniej jeśli podczas wykonywania takiego zabiegu, dojdzie do wyrządzenia pacjentowi jakiejś szkody, to lekarz, który nie ma takiej specjalizacji, odpowiada za to tak, jakby był specjalistą – dodaje Karolina Kolary, prawnik.

- To jest dziedzina, której trzeba się bardzo długo uczyć. Moim zdaniem, doktorowi zabrakło przede wszystkim doświadczenia i wprawy chirurgicznej. W chirurgii bardzo potrzebna jest pokora – mówi dr Magdalena Nowicka.

Śledztwo w prokuraturze

Kilkanaście kobiet z całej Polski zgłosiło się z problemem do adwokata Rafała Gulko.

- Nie spotkałem się w internecie z żadną negatywną opinią na temat pana doktora. Wszędzie są posty z pięcioma gwiazdkami. W rzeczywistości okazuje się jednak, że zgłasza się do mnie coraz więcej pacjentek z całej Polski. Każda ma ten sam problem: uszkodzone ciało – mówi mec. Rafał Gulko.

Adwokat, reprezentujący część pacjentek doktora J., złożył w prokuraturze doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

- Pan doktor tak naprawdę uczył się na tych kobietach, a nie posiadał szczególnej wiedzy. Wynika to z dokumentacji medycznej i opisów innych lekarzy specjalistów, chirurgów z całej Polski – ocenia mec. Gulko.

W krakowskiej prokuraturze wszczęto śledztwo pod kątem narażenia tych kobiet na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z przeprowadzeniem zabiegu liposukcji.

Do tej pory nie przedstawiono jeszcze zarzutów.

„Poszłyśmy do partacza, który zniszczył nam życie”

Doktor J. odmówił spotkania przed kamerą. W lakonicznym oświadczeniu, stwierdził, że nie został jeszcze przesłuchany przez prokuratora nawet w charakterze świadka. Podkreśla w nim, że jest doświadczonym lekarzem, a swój zawód wykonuje z najwyższą starannością ciesząc się ogromnym zaufaniem i szacunkiem pacjentów.

Postanowiliśmy użyć fortelu, by bezpośrednio zadać lekarzowi kilka kluczowych pytań. Jedna z naszych reporterek umówiła się na spotkanie w klinice. Gdy zadała pytanie o to, jaką specjalizację posiada doktor J., ten nie chciał udzielić odpowiedzi.

- Niech próbuje, ale niech nie zajmuje się osobami chorymi. Niech nam zwróci pieniądze, bo często to były pieniądze kredytowane. Musimy teraz zarobić na następną operację, bo poprawka jest konieczna. Chciałybyśmy, żeby tego po prostu nie robił. Jak się czegoś nie umie, to się tego nie robi – mówi pani Magdalena.

- Wstyd się przyznać, że poszłyśmy do partacza, który zniszczył nam życie – dodaje jedna z poszkodowanych kobiet.

podziel się:

Pozostałe wiadomości