Sąsiedzi zamienili jej życie w piekło. Są bezkarni

TVN UWAGA! 194699
Od trzech lat sąsiedzi konsekwentnie zmieniają życie pani Bożeny w koszmar. - Stresuję się za każdym razem, kiedy opuszczam swój dom. Oni wyskakują na balkon: "Zgnijesz w więzieniu" krzyczą, wyzywają mnie od suk, k..rew - mówi kobieta. Jednak, pomimo że jej sąsiedzi zostali oskarżeni o stalking, proces nie ruszył, a prokurator nie widzi podstaw, by zakazać im zbliżania się do kobiety!

Historię pani Bożeny, z zawodu nauczycielki, przedstawiliśmy w UWADZE! w styczniu. Jej życie zmieniło się w koszmar, kiedy też obok zamieszkała czynna zawodowo lekarka ze swoimi dorosłymi dziećmi.

"Bo ci poderżnę gardło"

Doszło do tego, że sąsiedzi wtargnęli na posesję pani Bożeny i zaatakowali ją, oskarżając o zorganizowanie napadu. Kobieta została uderzona w twarz, próbowano wyrwać jej dyktafon: to na nim nagrywała ataki i groźby, jakie padły pod jej adresem. Wyzywano ją od "k…rew" i , suk i szmat.

Kiedy uciekała, wzywając ratunku, usłyszała: "Bo ci poderżnę gardło". Kobieta twierdzi, że od trzech lat sąsiedzi regularnie zajeżdżają jej drogę, śledzą, jest przez nich pomawiana, zastraszana. Sąsiedzi składają dziesiątki błahych zawiadomień do prokuratury i na policję, w ten sposób skutecznie dezorganizują jej życie. - Policja, prokuratura i sądy, to jest moja codzienność - mówi pani Bożena.

Pies - winowajca

- Jedną z winowajczyń jest Józia - wskazuje na swojego psa. Jedno z zawiadomień dotyczyło bowiem tego, że suczka przez dokładnie 2 sekundy szczekała. A była godzina 5 rano. Sąsiedzi uznali, że zakłóciła ciszę nocną. - Innym razem przyjechałam do domu, zaparkowałam auto przy bramie, otworzyłam drzwi, psy wyskoczyły. Nim otworzyłam bramę i one weszły na teren posesji minęło dokładnie 38 sekund. I za te 38 sekund jestem ukarana przez sąd ds. wykroczeń! - opowiada kobieta.

Potrzebna kara

Podczas programu na żywo ze Żdżar usłyszeliśmy historie innych poszkodowanych przez tę rodzinę. - W 2009 roku okradli mnie i o mało nie pozbawili mnie życia - mówił pan Andrzej z Tarnowa, gdzie poprzednio mieszkali sąsiedzi pani Bożeny. - Jedynie nieuchronność kary może takie osoby powstrzymać - komentował podczas programu na żywo psychoterapeuta Karol Łojek. Wkrótce potem sąsiadka pani Bożeny, Małgorzata K., zaczęła wysyłać mu sms-y. Oznajmiła też, że sprawa przeciwko niemu trafi do sądu. - Pani ma ewidentną potrzebę dominacji. Mam wrażenie, że rozwijają się u niej cechy paranoidalne - komentuje Łojek.

"Nie ma podstaw do zakazu zbliżania"

Akt oskarżenia członków rodziny K. o stalking trafił do sądu rejonowego w Dębicy w październiku 2015 roku. Proces wciąż nie ruszył. Prokurator mógłby też wydać rodzinie zakaz zbliżania się do pani Bożeny, jednak nie zdecydował się na to. - Dlatego, że tu nie było podstaw do stosowania środków zapobiegawczych! - twierdzi Krzysztof Sebastianka z prokuratury rejonowej w Dębicy.

Sąd nadal nie wyznaczył terminu rozpraw o stalking, a komenda wojewódzka policji odmówiła przydzielenia pani Bożenie ochrony, o którą prosiła.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości