Łowiectwo – tradycja czy krwawa zabawa?

TVN UWAGA! 138467
Myśliwi w Polsce wciąż stanowią potężną grupę. Jest ich prawie 100 tysięcy. Sami o sobie mówią, że są spadkobiercami wielowiekowej tradycji i dbają o utrzymanie równowagi gatunków. Ale coraz częściej pojawiają się pytania o sens zabijania dzikich zwierząt. Jak wyglądają polowania? Czy mają w sobie cokolwiek romantycznego i jakimi ludźmi są myśliwi? Czy to romantycy podtrzymujący tradycję, czy też miłośnicy krwawej jatki?

Kilka tygodni temu w sercu Białowieskiej Puszczy pojawiła się grupa młodych ludzi ubranych w jaskrawe kamizelki. To ekolodzy, którzy bronili jeleni, saren i dzików przed myśliwymi. - Chcemy zażądać od Ministra Środowiska fizycznej ochrony Puszczy Białowieskiej jako naturalnego nizinnego lasu Europy. Chodząc od kilku dni po tym lesie widzę, że jest to las, który ocieka krwią – mówi Radosław Ślusarczyk, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot. Ekolodzy pojawili się w Puszczy Białowieskiej, by sprawdzić jak wyglądają polowania podczas trwającego właśnie rykowiska jeleni. - Zaraz po strzale, żeby mięso było zjadliwe, odcinają genitalia a potem patroszą – dodaje Radosław Ślusarczyk, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot. We wrześniu w białowieskim lesie zorganizowano polowania, w których udział wykupili tak zwani dewizowi myśliwi, głównie z Niemiec i Danii. Gdy myśliwi ruszyli na polowanie, polscy ekolodzy postanowili bronić zwierząt własną piersią. Podzieleni na grupy szukali łowczych, którzy w zaciszu ambon czekali na zwierzynę. Ekologom udało się trafić na ich trop. Hałas pod amboną skutecznie spłoszył zwierzęta i myśliwi zrezygnowali z polowania. - Pierwszy krok, to jest odsunięcie myśliwych od granicy parku narodowego. Nie ma strefy przejściowej. Wychodzi zwierzę z parku narodowego i od razu może dostać śmiertelną kulę – tłumaczy Radosław Ślusarczyk, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot. Za dewizowy odstrzał zwierząt w puszczy odpowiada Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. - Ekolodzy mają prawo protestować, ale nie mają podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania ekosystemów – twierdzi Ryszard Ziemblicki, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. W całej Polsce poluje ponad 100 tysięcy myśliwych zrzeszonych w Polskim Związku Łowieckim. Myśliwi twierdzą, że są obrońcami przyrody i spadkobiercami wielowiekowej łowieckiej tradycji. - Wyssałem to z mlekiem matki. To jest atawistyczna przypadłość po przodkach, której się wcale nie wstydzę. Łowiectwo było i jest elementem hobby, elementem rozrywki – mówi Piotr Świda, Dyrektor Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa, myśliwy. - Polowanie to cały rytuał, obcowanie z przyrodą, podchodzenie, podglądanie. Samo ustrzelenie zwierzęcia, to ukoronowanie tego wszystkiego. Polowanie to jest przebywanie wśród ludzi. Myśliwi, to są bardzo towarzyscy ludzie. Lubimy się spotykać i rozmawiać o swoich przeżyciach - dodaje Tomasz Werkowski, łowczy z Białowieży. Czy rzeczywiście istotą łowiectwa jest przeżywanie piękna przyrody i towarzyskie spotkania? Zenon Kruczyński był kiedyś myśliwym. Dziś jest obrońcą przyrody i autorytetem dla młodych ekologów. - Polowałem 18 lat, a teraz nie poluję od 16. Okres wychodzenia z polowania to jest trudny moment, jak się widzi śmierć, którą się zadało, którą ma się za sobą. Wyliczyłem, że mogłem zabić do tysiąca zwierząt przez cały okres polowań. Myśliwi mają straszny problem emocjonalny z tym, że zabijają. To jest trudne do zniesienia, to że się zadało śmierć. To jest takie okrucieństwo, które trzeba jakoś zapić zapomnieć - mówi Zenon Kruczyński, ekolog, były myśliwy. Łowiectwo to także specyficzny język, którego używają myśliwi. Kluczowym słowem jest trofeum, czyli odcięta i wygotowana głowa zabitego jelenia lub samca sarny powieszona na ścianie w domu myśliwego. Krew to farba, nogi są badylami a serce - komorą. Myśliwi twierdzą, że są niezbędni. Ich zdaniem polowania to najlepszy sposób, by kontrolować liczbę dzikiej zwierzyny. - To nie jest tak, że tych jeleni w Polsce może być tyle, ile sobie ktoś wymarzy. Ta populacja musi być utrzymywana na jakimś poziomie. Jeśli nie będziemy wpływać na tę populację w żaden sposób, to możemy doprowadzić do tego, że rolnictwo w Polsce nie będzie opłacalne, bo będą znaczące szkody - uważa Bartłomiej Popczyk, Polski Związek Łowiectwa. - Jakie szkody robią cyranki lub krzyżówki. Czy nie mają naturalnych wrogów? Pełno! Tak naprawdę zwierzęta płacą swoim ciałem za każdego zjedzonego kartofla. To jest czyste zabijanie, zabawa – mówi Zenon Kruczyński, ekolog, były myśliwy. Ekolodzy już od dwóch lat zabiegają o wprowadzenie wokół białowieskiego parku narodowego strefy ochronnej wolnej od myśliwskich kul. Minister środowiska Andrzej Kraszewski wreszcie podjął decyzję o utworzeniu wokół puszczy białowieskiej wolnej od polowań strefy ochronnej. Tamtejsze jelenie, dziki i sarny będą miały nieco spokojniejsze życie, ale pytania o cel i sens polowań pozostają.

podziel się:

Pozostałe wiadomości