Latem 2004 r. na śmietniku niedaleko mieszkania Andrzeja Samsona znaleziono zdjęcia dzieci. Widać było na nich m.in. jak bawią się wibratorami, są poprzebierane za osoby innej płci. - W śmietniku leżały zdjęcia. Było ich kilkaset, niespełna tysiąc. Jestem policjantem z wieloletnim stażem i wiele widziałem. Ale to, co zobaczyłem na tych zdjęciach, szokowało – mówił kom. Artur Pytlak z Komendy Rejonowa Policji Warszawa II. Chociaż Andrzej Samson był tytułowany doktorem, nigdy nim nie był. Najpierw nauki pobierał w Częstochowie, potem w Warszawie. Ukończył Wydział Psychologii z tytułem magistra, specjalizacja psychologia kliniczna dziecka. - Był najlepszy w terapii dzieci autystycznych, najbardziej skuteczny. O jednym przypadku wiem, że zdołał wyprowadzić chłopca z autyzmu. Ten chłopiec był na zdjęciach - opowiada prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. To właśnie ten chłopiec jest głównym oskarżycielem Andrzeja S. Jest głęboko zaburzony, ale nie ma autyzmu. Słynący z niekonwencjonalnych metod pracy i wulgarności terapeuta, nie ma żadnej dokumentacji metod swojego leczenia. - Nie jest możliwe, żeby psychoterapeuta pracował w swoim mieszkaniu bez żadnego nadzoru, nie mając superwizora. Im większy autorytet, tym bardziej przestrzega się tej zasady. On się powołuje, że przeprowadził badania. Mógłby przeprowadzić badania, ale one muszą być rejestrowane. Często nad badaniami roztacza opiekę nie jedna osoba, jeden superwizor, tylko cała rada programowa. Ktoś musiałby mieć wgląd w dokumentację. To są elementarne podstawy profesjonalizmu - uważa Ewa Woydyłło, doktor psychologii. Andrzej Samson wykładał na różnych uczelniach, jeździł na autorskie spotkania w całej Polsce. Wielokrotnie wyjeżdżał za granicę. Był ulubieńcem mediów. Jako autorytet, psycholog, konsultant i współtwórca programów. Pisał książki, wiersze, sztuki teatralne i teksty piosenek. W czasach PRL-u zagrał kilka epizodów w filmach. Pomagał także przy ich realizacji. Udzielał się społecznie i chętnie pomagał. Cały czas jednak szukał pomysłu na siebie. - Człowiek, który potrafił rozwiązywać problemy innych, pomagać, wspierać, leczyć, sam miał spore trudności, żeby swoje życie uporządkować – twierdzi dr Stanisław Teleśnicki, psychiatra. Andrzej Samson karierę rozpoczął już na uczelni. Najpierw były praktyki. Potem praca w Ośrodku Terapii Rodzin, skąd został zwolniony, rzekomo za picie alkoholu w pracy i branie łapówek. Pracował też w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, na pół etatu. Zwolniony ze względu na reorganizacje. Później zaczął pracę na własny rachunek. Doradzał jak żyć, sam jednak nie stosował własnych rad. - Bratowa wnosiła sprawę rozwodową, bo podejrzewam, że on by nigdy tego nie zrobił. Nie wiem, dlaczego się rozeszli. Nigdy się tego od niego nie dowiedziałam – mówi siostra psychologa. Po rozwodzie z żoną psycholog nie związał się z żadną kobietą. Rozstali się szesnaście lat temu. Andrzej Samson nadużywał alkoholu. Jedni twierdzą, że to było przyczyną rozwodu. Iinni mówią, że przyczyną były jego skłonności homoseksualne. Sprawa Andrzeja S. poruszyła opinią społeczną. Po aresztowaniu Koledzy zorganizowali konferencje i wystosowali list w obronie psychologa. Dziś nabierają wody w usta, odcinają się od wieloletniej, wskazywanej przez wszystkich przyjaźni. Wygląda na to, że 59-letni Andrzej Samson zadrwił sobie ze wszystkich. Z policji, z którą współpracował jako ekspert m.in. w sprawach pedofilii. Z sądów, w których powoływany był jako biegły i z mediów, w których od lat śmiało głosił swoje poglądy. - Jest mi smutno, bo ja sama do Andrzeja Samsona kierowałam rodziców, którzy potrzebowali pomocy. Czytam jego książki, które nie straciły na aktualności. Dlatego to jest takie smutne - Ewa Woydyłło, doktor psychologii.