Zrujnowane oblicze polskiego sportu

Olimpiada w Atenach przyniosła nam wstyd. Okazało się, że polski sport jest w ruinie. Tak samo jak nasze, niegdyś świetne, obiekty sportowe.

To był najsłabszy od kilkudziesięciu lat występ polskich sportowców na letnich igrzyskach. Nie minął dzień od chwili, gdy nad stadionem w Atenach zgasł olimpijski ogień, a w Polsce zaczęło się szukanie winnych porażki. Reporterzy UWAGI! postanowili przyjrzeć się obiektom sportowym. Najnowocześniejszy w Europie tor kajakowy powstał w Krakowie. Na całym świecie są tylko trzy tak doskonałe obiekty. Koszt budowy wyniósł 17 milionów złotych. Koszt utrzymania to pół miliona złotych rocznie. - To inwestycja trafiona w stu procentach – przekonuje Andrzej Dąbrowski, prezes Krakowskiego Klubu Kajakowego. – Tor może służyć wszystkim: Polskiemu Związkowi Kajakowemu i amatorom. Można tu rozgrywać imprezy najwyższej rangi. Na razie jednak imprez jest tu mało. W tym sezonie odbędą się na nim jedynie zawody o puchar prezydenta Krakowa i mistrzostwa Europy młodzików. Do tej pory podobnej rangi zawody przez wiele lat odbywały się z powodzeniem na naturalnym torze w Łącku koło Nowego Sącza. Jego utrzymanie, w odróżnieniu od obiektu w Krakowie, kosztuje niewiele. - Ten tor to fanaberia – mówi Józef Lassota , były prezydent Krakowa, a obecnie miejski radny. – Miasto ma większe potrzeby, np. hala sportowa, z której mogliby korzystać tak profesjonaliści, jak młodzież. W latach 80-tych prawdziwą perełką wśród obiektów sportowo-rekreacyjnych był ośrodek w Kozubniku koło Bielska-Białej. Dziś obiekt ten wygląda jak po bombardowaniu. Wójt gminy Czesław Bułka doskonale pamięta czasy świetności. - Były tam baseny, korty, kręgielnie, boisko do siatkówki, pole do minigolfa, gabinety odnowy biologicznej – wylicza. – Potem sprzedano go spółce, która była zainteresowana nie tyle prowadzeniem ośrodka, co postawieniem go pod zastaw. Teraz trzeba znaleźć inwestora. Inwestor przydałby się też stadionowi leśnemu w Olsztynie. Rozgrywano na nim zawody międzynarodowe. W 1960 roku to na nim Józef Szmidt pobił rekord w trójskoku. Dziś o tym, że kiedyś był tu stadion przypomina nieckowaty kształt terenu i kupka kamieni po widowni. Młodzi lekkoatleci trenują na trawie. - Brakuje dobrej nawierzchni – mówi Kacper Kozłowski, mistrz Polski juniorów. – Na trawie można łatwo nabawić się kontuzji. Sportowe obiekty, zbudowane 40 czy 30 lat temu, nie cieszą się dziś powodzeniem. Sztandarowym przykładem jest Stadion X-lecia w Warszawie. Dziś jest wielkim bazarem. Wojciech Zabłocki, mistrz olimpijski w szabli i wybitny architekt przygotował projekt przywrócenia stadionowi jego pierwotnej funkcji. - Chcieliśmy zainteresować władze miasta długoterminowym, strategicznym projektem odbudowy stadionu, ale wszystko bez skutku – mówi Wojciech Zabłocki. - Stolica kraju, która nie ma obiektu sportowego na poziomie światowym, jest dziś miastem drugiej kategorii. Nie można jednak powiedzieć, żeby polskie władze nie interesowały się sportem. Przez kilka lat prowadziliśmy intensywną kampanię na rzecz zimowej olimpiady w Zakopanem. Wydano na nią 5 milonów złotych. Najmocniej upierali się przy tym pomyśle włodarze stolicy Tatr, ale nie tylko oni. Pomysł wspierał nawet prezydent RP. Zakopane przegrało jednak głosowanie – Międzynarodowy Komitet Olimpijski użył tych samych argumentów, co polscy krytycy idei igrzysk w górach. - W Tatrach można rozgrywać, co najwyżej konkurencje klasyczne: skoki, biegi – mówi Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Skutki budowy trasy zjazdowej dla tatrzańskiej przyrody można porównać z budową trasy szybkiego ruchu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości